Jest tylko jeden szkopuł: stolnik sandomierski Nikolaus Wirsing zmarł w 1360 r., czyli 3--4 lata przed ucztą. Zatem to nie on był autorem bankietu; musiał to być ktoś z jego krewnych. Rodzina starego Wirsinga szybko się w Krakowie rozrosła; spośród licznych Wirsingów obecnych w mieście w 1364 r. historycy wytypowali Nikolausa Wirsinga młodszego, który był wówczas radnym, ale poza tym -- w przeciwieństwie do swego starszego imiennika -- niczym specjalnym się nie wyróżnił. Stąd konkluzja, że ów Wirsing wystawił słynny bankiet, może i we własnym domu, ale w imieniu i na koszt miasta -- jako jego urzędowy reprezentant.<ref>S. Kutrzeba, ''op. cit.''</ref>
Przyjęło się zakładać, że Wirsing zorganizował ucztę opisaną przez Długosza przy okazji trzeciego z wymienionych wyżej zjazdów -- tego z września 1364 r. To na tym zjeździe najwięcej było koronowanych głów i zapewne najsilniej działał on na wyobraźnię. Ale jeśli w źródłach przekazy o owym szczycie mieszają się z tymi o cesarskim ślubie z maja 1363 r., to równie dobrze można sobie wyobrazić, że uczta u Wirsinga była częścią wielodniowych uroczystości weselnych. Tym bardziej że Długosz porównuje przecież wartość prezentów dla króla Kazimierza do wysokości posagu panny młodej. Choć ostatecznie, jeśli Wirsing raz się sprawdził jako organizator bankietu, to dlaczego nie miałby powtórzyć udanej uczty weselnej przy okazji zjazdu politycznego półtora roku później? Może Wierzynkowych biesiad było więcej niż jedna?
== Przedsiębiorstwo Turystyczno-Gastronomiczne ==