Mamy tu jeden z najwcześniejszych opisów tradycyjnej polskiej gościnności, polegającej na wciskaniu gościowi więcej jedzenia i picia, niż jest w stanie przyjąć. Uszami wyobraźni mogę nawet usłyszeć: „No to jeszcze po kawałeczku! Ależ musi król! Ze mną się król nie napije?”
W późniejszych opisach uczty zwykle podkreśla się bogactwo złotej i srebrnej zastawy stołowej, co pewnie wynika z interpretacji źródłowych wzmianek o bogatych upominkach, jakimi obdarowano goszczących w Krakowie monarchów, być może przez analogię z kronikarskim opisem innej słynnej uczty polskiego średniowiecza – tej z okazji wizyty cesarza Ottona III u Bolesława Chrobrego w Gnieźnie w 1000 r.
{{Cytat
| miejsce = Lwów
| rok = 1921 (pierwsze wydanie: 1834)
}}, księga I, wers 484</ref> a jeszcze wcześniej punktem kulturowego odniesienia były Włochy. Za to mało kto u nas pamięta, że pod koniec średniowiecza i jeszcze na początku renesansu najmodniejsze w Polsce było wszystko co czeskie. Choć Królestwo Polskie za Kazimierza Wielkiego prężnie rosło w siłę i odeszły w zapomnienie czasy, kiedy panował tu król czeski Wacław II (dziadek Karola), a Władysław Łokietek (ojciec Kazimierza), jako przywódca antyczeskiej opozycji, ukrywał się po lasach i jaskiniach, to nadal Praga – teraz już faktyczna stolica Cesarstwa Rzymskiego – była z perspektywy Krakowa zachodem Zachodem w sensie tak geograficznym, jak i kulturowym. Kazimierz chętnie kopiował czeskie rozwiązania prawne, administracyjne i finansowe. Nawet język czeski, który dziś w polskich uszach brzmi zabawnie dziecinnie, jeszcze w XVI w. wydawał się Polakom tak dostojny, że typowy Janusz, „chociaż nie będzie w Czechach, jedno iż granicę śląską przejedzie, to już inaczej nie będzie chciał mowić, jedno po czesku”, bo „mu się przyrodzony język prawdziwie gruby widzi, czego dowodząc, wyrwie jakie staropolskie z ''Bogurodzicy'' [już wtedy starej!] słowo, a z czeskim jakim gładkim słówkiem na sztych je wysadzi, aby swego języka grubość, a obcego piękność pokazał.”<ref>{{Cyt
| nazwisko = Górnicki
| imię = Łukasz
[[File:Abramowicz Uczta u Wierzynka 1876.jpg|thumb|upright=1.2|left|Uczta u Wierzynka według Bronisława Abramowicza (1876)]]
Na Jeśli ktoś ma ochotę wypróbować ten przepis, to chętnie dowiem się, jak wyszło. Mnie osobiście szkoda dobrej ryby. Bo na czym właściwie polega polskość tego przepisu? Jeśli porównać przepisy opisane jako „po polsku” z pozostałymi, to okaże się, że różnica tkwiła w sposobie obróbki termicznej. W przepisach rzekomo polskich sprowadzała się ona wyłącznie do gotowania. W innych potrawach gotowanie stanowiło co najwyżej obróbkę wstępną, po której następowało pytanie: co dalej? W grę wchodziło pieczenie w piecu lub na rożnie, smażenie, duszenie, faszerowanie, zalewanie galaretą, przecieranie na papkę itd.<ref>{{Cyt
| tytuł = W poszukiwaniu istoty języka
| nazwisko r = Jakobson
{{Przypisy}}
== Bibliografia ==
* {{Cyt