Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Bajgle, precle, obwarzanki

Dodane 100 bajtów, 12:45, 14 lip 2019
brak opisu edycji
* [https://photos.google.com/photo/AF1QipNb_Gp-hwp9AQZck0BVdjHdRlFty1-anuFGdepM "Precle krakowskie" w Krakowie]
W kilku domach towarowych i paru innych miejscach w Warszawie można natknąć się na takie stoiska jak na obrazku obok, sprzedające – jak głosi szyld – „krakowskie precle”. Co ciekawe, [http://krakowskieprecle.pl/o-firmie firma, która je w Warszawie sprzedaje,] chwali się, że świeże „precle” codziennie rano przywozi z Krakowa, prosto z piekarni „pana Czaji [''sic'']”. Za to jeśli spojrzymy na [http://malafirma.pl/piekarnia/pieczywo1.html witrynę internetową krakowskiej piekarni pana Grzegorza Czai,] to okaże się, że wypieka się tam bynajmniej nie precle, tylko obwarzanki krakowskie! Wygląda więc na to, że upieczone w Krakowie obwarzanki po przywiezieniu do Warszawy stają się preclami. Czy to tylko jedna z wielu różnic językowych pomiędzy prawdziwą a tymczasową stolicą Polski – tak jak prawidłowe „borówki”, „na polu”, „oglądnąłem” czy „otwarłem” wobec gwarowych „jagód”, „na dworze”, „obejrzałem” i „otworzyłem”? Czy też może między preclami a obwarzankami jest jakaś istotniejsza różnica?
W kilku domach towarowych i paru innych miejscach w Warszawie można natknąć się na takie stoiska jak na obrazku obok, sprzedające – jak głosi szyld – „krakowskie precle”. Co ciekawe, [http://krakowskieprecle.pl/o-firmie firma, która je w Warszawie sprzedaje,] chwali się, że świeże „precle” codziennie rano przywozi z Krakowa, prosto z piekarni „pana Czaji”. Za to jeśli spojrzymy na [http://malafirma.pl/piekarnia/pieczywo1.html witrynę internetową krakowskiej piekarni pana Grzegorza Czai,] to okaże się, że wypieka się tam bynajmniej nie precle, tylko obwarzanki krakowskie! Wygląda więc na to, że upieczone w Krakowie obwarzanki po przywiezieniu do Warszawy stają się preclami. Czy to tylko jedna z wielu różnic językowych pomiędzy prawdziwą a tymczasową stolicą Polski – tak jak prawidłowe „borówki”, „na polu”, „oglądnąłem” czy „otwarłem” wobec gwarowych „jagód”, „na dworze”, „obejrzałem” i „otworzyłem”? Czy też może między preclami a obwarzankami jest jakaś istotniejsza różnica? „Precel”, „bajgiel”, „obwarzanek” – wszystko to są określenia używane nie tylko przez turystów, ale nawet przez samych krakowian, na ów charakterystyczny dla Krakowa wypiek o „kształcie owalnym, z otworem w środku”, którego „fakturę powierzchni tworzą sploty w formie spirali”.<ref>Opis produktu za: [https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:52010XC0216(01) Publikacja wniosku zgodnie z art. 6 ust. 2 rozporządzenia Rady (WE) nr 510/2006 w sprawie ochrony oznaczeń geograficznych i nazw pochodzenia produktów rolnych i środków spożywczych (2010/C 38/08), nr WE: PL-PGI-005-0674,] Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej</ref> Przyjrzyjmy się zatem bliżej temu Należy od wielkiej, starożytnej i innym produktom z wielkiej niezwykle różnorodnej rodziny gatunków pieczywa o dziurawych kształtach pierścieni, wianków, ósemek, węzłów itp. Zróbmy więc sobie małą wycieczkę po Świecie Dziurawych Wypieków z Dziurką.
== Dziurawe wypieki ==
Wyroby piekarnicze o kształcie pierścieni, wianków, ósemek, węzłów itp. występują dość powszechnie w wielu krajach i od bardzo dawna. Trudno powiedzieć, czy wszystkie wywodzą się od jakiegoś wspólnego przedwiecznego przodka, czy też są wynikiem wielokrotnych i niezależnych od siebie wynalazków w różnych miejscach i czasach.
Skąd zatem taka ich popularność? Otóż te dziurawe kształty mają dwie zalety: po pierwsze, bułka z dziurą ma niewiele mniejszą objętość, ale znacznie większą powierzchnię, niż podobnej wielkości bułka bez dziurki (dowód poprzez stosowne obliczenia powierzchni i objętości torusa oraz elipsoidy obrotowej pozostawiam jako zadanie dla Czytelnika). Zaś większa powierzchnia oznacza, że podczas obróbki termicznej ciepło rozprowadza się wewnątrz wypieku szybciej i bardziej równomiernie. Po drugie, dziurawe pieczywo jest łatwe w transporcie – zwłaszcza dla ulicznego sprzedawcy, który precelki czy obwarzanki mógł sobie po prostu nanizać na sznurek czy drąg i tak chodzić z nimi po ulicy. A i klienci, jeśli nie zjedli go od razu, to czasem zakładali sobie taki produkt na rękę jak bransoletkę, by zostawić go sobie na później.

Menu nawigacyjne