W przeciwieństwie do wcześniejszych kuchennych autorytetów, Pomiane nie pisał dla wielkich szefów kuchni, których ambicją było wznoszenie się na wyżyny kunsztu kulinanego i tworzenie uczt godnych monarchów i arystokratów. Jego adresatkami były zwykłe gospodynie domowe, które chciały gotować zdrowo, tanio i do tego smacznie, i jeszcze mieć czas na inne zajęcia. Nowatorskie podejście widać już w samych tytułach jego książek: ''La cuisine en six leçons'' (''Kuchnia w sześciu lekcjach'') czy ''La cuisine en dix minutes'' (''Kuchnia dziesięciominutowa''). Starej daty mistrzowie garnka i patelni musieli łapać się za głowy czytając, że codzienna kolacja nie musi koniecznie zawierać jednego dania mięsnego i jednego rybnego.
Mimo iż Pożerski działał we Francji i rewolucjonizował kuchnię na początku XX wieku, to czynił to w wyniesionym z domu poetyckim, romantyczno-sarmackim stylu. Jeśli na przykład w przepisie kazał wziąć pęczek zielonej pietruszki, to precyzował, że ma być wielkości bukiecika fiołków. Ze swą łysą głową i sumiastym, siwym wąsem sam zresztą wyglądał jak Gerwazy Rębajło z ilustracji Michała Elwira Andriollego do ''Pana Tadeusza''. I nie był to przypadek, bowiem jego ojciec, do którego sam z wiekiem się upodabniał, przyjaźnił się z Andriollim, który brał go za wzór mickiewiczowskiego szlachcica. Do francuskiej kuchni przemycał Pomiane polskie akcenty, napisał zresztą całą książkę, mającą przybliżyć Francuzom polskie potrawy i zwyczaje kulinarne: ''La Cuisine Polonaise vue des bords de la Seine'' (''Kuchnia polska widziana znad Sekwany''). W domu chętnie raczył swoich gości ,,polskimi obiadkami", na które mogły się składać na przykład: ,,kieliszek autentycznej żubrowki i kawałek suchej kiełbasy" jako ''apéritif'', mięso z kaszą tatarczaną i sosem zaprawionym koniakiem albo krokiety ze świeżymi truskawkami. Herbatę zaś parzył w starym samowarze, z którego jego ojciec pił jeszcze na zesłaniu razem z Fiodorem Dostojewskim.