Jak Bernard z Wąbrzeźna piwo grodziskie wymodlił: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 30: | Linia 30: | ||
Błażej Pęcherek urodził się w 1575 r. jako jedno z ośmiorga dzieci burmistrza Wąbrzeźna, Pawła Pęcherka, i jego żony, Doroty z Sasinów Pęcherkowej. Dokładna data urodzin nie jest znana, ale prawdopodobnie był to dzień św. Błażeja, czyli 3 lutego.<ref>''Ibid.'', s. 3–4</ref> Kiedy Błażejek miał 11 lat, rodzice wysłali go do szkoły jezuickiej w Poznaniu.<ref>''Ibid.'', s. 6</ref> Tam poznał benedyktynów z pobliskiego Lubinia; ich reguła zafascynowała go do tego stopnia, że, ukończywszy szkołę, w wieku 24 lat wstąpił do ich klasztoru.<ref>''Ibid.'', s. 15</ref> Rok później, czyli w 1600 r., ukończył nowicjat i złożył śluby zakonne, przyjmując imię Bernard,<ref>''Ibid.'', s. 20</ref> a wkrótce potem przyjął święcania kapłańskie.<ref>''Ibid.'', s. 22–23</ref> Zaledwie dwa lata po wstąpieniu do klasztoru, sam został mistrzem nowicjatu, czyli zakonnikiem odpowiedzialnym za przygotowani nowicjuszy do złożenia ślubów.<ref>''Ibid.'', s. 25–26</ref> Ta świetnie zapowiadająca się kariera zakonna zakończyła się niedługo później, 2 czerwca 1603 r., kiedy ojciec Bernard po krótkiej chorobie zmarł w opinii świętości.<ref>''Ibid.'', s. 33</ref> | Błażej Pęcherek urodził się w 1575 r. jako jedno z ośmiorga dzieci burmistrza Wąbrzeźna, Pawła Pęcherka, i jego żony, Doroty z Sasinów Pęcherkowej. Dokładna data urodzin nie jest znana, ale prawdopodobnie był to dzień św. Błażeja, czyli 3 lutego.<ref>''Ibid.'', s. 3–4</ref> Kiedy Błażejek miał 11 lat, rodzice wysłali go do szkoły jezuickiej w Poznaniu.<ref>''Ibid.'', s. 6</ref> Tam poznał benedyktynów z pobliskiego Lubinia; ich reguła zafascynowała go do tego stopnia, że, ukończywszy szkołę, w wieku 24 lat wstąpił do ich klasztoru.<ref>''Ibid.'', s. 15</ref> Rok później, czyli w 1600 r., ukończył nowicjat i złożył śluby zakonne, przyjmując imię Bernard,<ref>''Ibid.'', s. 20</ref> a wkrótce potem przyjął święcania kapłańskie.<ref>''Ibid.'', s. 22–23</ref> Zaledwie dwa lata po wstąpieniu do klasztoru, sam został mistrzem nowicjatu, czyli zakonnikiem odpowiedzialnym za przygotowani nowicjuszy do złożenia ślubów.<ref>''Ibid.'', s. 25–26</ref> Ta świetnie zapowiadająca się kariera zakonna zakończyła się niedługo później, 2 czerwca 1603 r., kiedy ojciec Bernard po krótkiej chorobie zmarł w opinii świętości.<ref>''Ibid.'', s. 33</ref> | ||
+ | |||
+ | Wygląda więc na to, że jeśli piwo grodziskie naprawdę miało tak cudowne właściwości zdrowotne, jakie mu się przypisuje, to nasz Bernard najwyraźniej go nie pijał. A w takim razie – jaki związek miał bernardyński mnich z owym piwem? | ||
== Zaraza == | == Zaraza == |
Wersja z 13:36, 31 maj 2019
Niegdyś legendy o świętych i błogosławionych, ich wielkiej pobożności i rzekomych cudach opowiadano, by dać wiernym przykład, jak bohatersko wytrwać w wierze i w łasce Bożej. Dziś niektóre z tych legend opowiada się, żeby sprzedać piwo. Legendą o „św. Piwie z Warki” zajęliśmy się już wcześniej; dziś, w 416. rocznicę jego śmierci, zajmiemy się Błażejem Pęcherkiem, lepiej znanym jako Bernard z Wąbrzeźna.
W 1599 roku Błażej z Wąbrzeźna wstąpił do klasztoru benedyktynów w Lubiniu, przyjmując zakonne imię Bernard. Był to czas kiedy Wielkopolskę pustoszyły liczne zarazy. Pewnego razu zakonnik dotarł do Grodziska dotkniętego „morowym powietrzem”. Jego oczom przedstawił się straszny widok. Całe miasto wydawało się opustoszałe. Na ulicach leżeli zmarli od zarazy, których nie było komu grzebać.
Studnie w mieście wyschły, nawet ta największa, z której miejscowi piwowarzy czerpali wodę do produkcji piwa. Mieszkańcom pozostałym przy życiu zaczął zaglądać w oczy głód. Zakonnikowi zrobiło się żal Grodziszczan, padł więc na kolana i zaczął żarliwie prosić Boga o łaskę dla tego miasta. Kiedy nad studnią uczynił znak krzyża, ta zaczęła napełniać się wodą. Miała ona tę niezwykłą właściwość, że każdy kto ją pił, odzyskiwał zdrowie, a piwo warzone na niej zyskało sławę. Po śmierci ojca Bernarda mieszkańcy Grodziska wyruszali z pielgrzymką do jego grobu do Lubinia niosąc mu zawsze w darze beczułkę najlepszego grodziskiego piwa. Tradycja ta przetrwała do dnia dzisiejszego, a właściwie do czasu, kiedy było produkowane piwo grodziskie. Mieszkańcy miasta mają nadzieję, że uda się jeszcze kiedyś tę tradycję przywrócić. |
— Podanie o Bernardzie z Wąbrzeźna, w: Region Wielkopolska, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu |
Tak jak zwykle, pojawią się i tu pytania: kim był ów Bernard? Czy w Grodzisku faktycznie szalała zaraza? Czy dzięki Bernardowi grodziska studnia napełniła się wodą i czy ta woda rzeczywiście była idealna, by warzyć na niej piwo? Czy to prawda, że grodziszczanie co roku składali wotywną beczułkę grodzisza na grobie Bernarda w Lubiniu? I czy piwo grodziskie istotnie było zyskało sławę jako napój chroniący przed chorobą?
Żywot Bernarda z Wąbrzeźna
Zacznijmy od Bernarda, w niektórych źródłach nazywanego błogosławionym Bernardem – choć prawda jest taka, że jego proces beatyfikacyjny nigdy się nie zakończył, a więc przysługuje mu co najwyżej tytuł sługi Bożego. Niewiele o nim wiadomo poza tym, co można znaleźć w źródłach hagiograficznych, których celem jest uzasadnienie jego beatyfikacji. Jeśli odrzucimy całe wodolejstwo o jego „świątobliwości, która sama przez się takim jaśnieje blaskiem, […] że […] do czci i uwielbienia zmusza”[1] oraz długą listę przypisywanych Bernardowi cudów, „którymi nawet samych wrogów stanu zakonnego bił […] przekonywająco w oczy i umysły”,[2] to zostanie nam biografia, którą można zmieścić w kilku zaledwie zdaniach.
Błażej Pęcherek urodził się w 1575 r. jako jedno z ośmiorga dzieci burmistrza Wąbrzeźna, Pawła Pęcherka, i jego żony, Doroty z Sasinów Pęcherkowej. Dokładna data urodzin nie jest znana, ale prawdopodobnie był to dzień św. Błażeja, czyli 3 lutego.[3] Kiedy Błażejek miał 11 lat, rodzice wysłali go do szkoły jezuickiej w Poznaniu.[4] Tam poznał benedyktynów z pobliskiego Lubinia; ich reguła zafascynowała go do tego stopnia, że, ukończywszy szkołę, w wieku 24 lat wstąpił do ich klasztoru.[5] Rok później, czyli w 1600 r., ukończył nowicjat i złożył śluby zakonne, przyjmując imię Bernard,[6] a wkrótce potem przyjął święcania kapłańskie.[7] Zaledwie dwa lata po wstąpieniu do klasztoru, sam został mistrzem nowicjatu, czyli zakonnikiem odpowiedzialnym za przygotowani nowicjuszy do złożenia ślubów.[8] Ta świetnie zapowiadająca się kariera zakonna zakończyła się niedługo później, 2 czerwca 1603 r., kiedy ojciec Bernard po krótkiej chorobie zmarł w opinii świętości.[9]
Wygląda więc na to, że jeśli piwo grodziskie naprawdę miało tak cudowne właściwości zdrowotne, jakie mu się przypisuje, to nasz Bernard najwyraźniej go nie pijał. A w takim razie – jaki związek miał bernardyński mnich z owym piwem?
Zaraza
Zaraza 1620 r. w Grodzisku -- podczas procesji mieszkańcom ukazuje się Bernard -- mieszkańcy odwiedzają grób Bernarda w Lubiniu -- zaraza ustaje[10]
Studnia
Śledzeniem grobów zajęty, z uszanowaniem spoglądałem na pomnik Bernarda, zakonnika tego klasztoru, który między błogosławionymi jest policzony i którego grobowiec blisko drzwi kościelnych stoi. […] Dnia jednego, tak mnie tu upewniano, błogosławiony Bernard udał się do Grodziska i spostrzegł tamecznych mieszkańców mocno strapionych z powodu, że studnia, z której oni wodę do miejskiego browaru czerpali, wyschła zupełnie, browar zaś jedynym był źródłem dochodu miasta i szpitala. Użalił się nad nieszczęśliwymi zakonnik i głęboko do Boga westchnąwszy, pobłogosławił studnię; aliści jak gdyby spod artezyjskiego świdra, trysnęło źródło natychmiast; biorą się niebawnie do roboty piwowarzy, lecz jakież ich było zdumienie, gdy skosztowawszy zrobionego piwa, znaleźli smak jego lepszym nierównie, jak był kiedykolwiek.
Nie będziemy zaręczać prawdziwości tego podania, tyle przecież jestem pewien, że piwo grodziskie w całej okolicy od kilku wieków słynie i że przed kilkudziesiąt laty jeszcze mieszkańcy Grodziska co rok w procesji do Lubinia chodzili i tam na grobie błogosławionego Bernarda klasztorowi beczkę piwa w darze składali. |
— Edward Raczyński: Wspomnienia Wielkopolski, to jest województw poznańskiego, kaliskiego i gnieźnieńskiego, t. I, Poznań: Drukarnia Orędownika, 1842, s. 246–247 |
Piwo
Polacy szczególnie kochają piwa pszeniczne, które mają różnorodne i wielce wyśmienite, np. grodziskie i łobżenickie, ale zwłaszcza piwo wareckie, które, gdy dojrzeje, może przejrzystością i barwą równać się z winem. | ||||
— Oekonomische Encyklopädie, t. V, s. 30
Tekst oryginalny:
|
- Żywot i cuda wielebnego sługi Bożego O. Bernarda z Wąbrzeźna
- Grodzisk Wielkopolski; przeszłość-zabytki-ludzie
- Wiktor Szmelich
Przypisy
◀️ Poprzedni | 📜 Spis wpisów | Następny ▶️ |
⏮️ Pierwszy | 🎲 Losowy wpis | Najnowszy ⏭️ |