Jak Bernard z Wąbrzeźna piwo grodziskie wymodlił
Niegdyś legendy o świętych i błogosławionych, ich wielkiej pobożności i rzekomych cudach opowiadano, by dać wiernym przykład, jak bohatersko wytrwać w wierze i w łasce Bożej. Dziś niektóre z tych legend opowiada się, żeby sprzedać piwo. Legendą o „św. Piwie z Warki” zajęliśmy się już wcześniej; dziś, w 416. rocznicę jego śmierci, zajmiemy się Błażejem Pęcherkiem, lepiej znanym jako Bernard z Wąbrzeźna.
W 1599 roku Błażej z Wąbrzeźna wstąpił do klasztoru benedyktynów w Lubiniu, przyjmując zakonne imię Bernard. Był to czas kiedy Wielkopolskę pustoszyły liczne zarazy. Pewnego razu zakonnik dotarł do Grodziska dotkniętego „morowym powietrzem”. Jego oczom przedstawił się straszny widok. Całe miasto wydawało się opustoszałe. Na ulicach leżeli zmarli od zarazy, których nie było komu grzebać.
Studnie w mieście wyschły, nawet ta największa, z której miejscowi piwowarzy czerpali wodę do produkcji piwa. Mieszkańcom pozostałym przy życiu zaczął zaglądać w oczy głód. Zakonnikowi zrobiło się żal Grodziszczan, padł więc na kolana i zaczął żarliwie prosić Boga o łaskę dla tego miasta. Kiedy nad studnią uczynił znak krzyża, ta zaczęła napełniać się wodą. Miała ona tę niezwykłą właściwość, że każdy kto ją pił, odzyskiwał zdrowie, a piwo warzone na niej zyskało sławę. Po śmierci ojca Bernarda mieszkańcy Grodziska wyruszali z pielgrzymką do jego grobu do Lubinia niosąc mu zawsze w darze beczułkę najlepszego grodziskiego piwa. Tradycja ta przetrwała do dnia dzisiejszego, a właściwie do czasu, kiedy było produkowane piwo grodziskie. Mieszkańcy miasta mają nadzieję, że uda się jeszcze kiedyś tę tradycję przywrócić. |
— Podanie o Bernardzie z Wąbrzeźna, w: Region Wielkopolska, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu |
Tak jak zwykle, pojawią się i tu pytania: kim był ów Bernard? Czy w Grodzisku faktycznie szalała zaraza? Czy dzięki Bernardowi grodziska studnia napełniła się wodą i czy ta woda rzeczywiście była idealna, by warzyć na niej piwo? Czy to prawda, że grodziszczanie co roku składali wotywną beczułkę grodzisza na grobie Bernarda w Lubiniu? I czy piwo grodziskie istotnie zyskało sławę jako napój chroniący przed chorobą?
Żywot Bernarda z Wąbrzeźna
Zacznijmy od Bernarda, w niektórych źródłach nazywanego błogosławionym Bernardem – choć prawda jest taka, że jego proces beatyfikacyjny nigdy się nie zakończył, a więc przysługuje mu co najwyżej tytuł sługi Bożego. Niewiele o nim wiadomo poza tym, co można znaleźć w źródłach hagiograficznych, których celem jest uzasadnienie jego beatyfikacji. Jeśli odrzucimy całe wodolejstwo o jego „świątobliwości, która sama przez się takim jaśnieje blaskiem, […] że […] do czci i uwielbienia zmusza”[1] oraz długą listę przypisywanych Bernardowi cudów, „którymi nawet samych wrogów stanu zakonnego bił […] przekonywająco w oczy i umysły”,[2] to zostanie nam biografia, którą można zmieścić w kilku zaledwie zdaniach.
Błażej Pęcherek urodził się w 1575 r. jako jedno z ośmiorga dzieci burmistrza Wąbrzeźna, Pawła Pęcherka, i jego żony, Doroty z Sasinów Pęcherkowej. Dokładna data urodzin nie jest znana, ale prawdopodobnie był to dzień św. Błażeja, czyli 3 lutego.[3] Kiedy Błażejek miał 11 lat, rodzice wysłali go do szkoły jezuickiej w Poznaniu.[4] Tam poznał benedyktynów z pobliskiego Lubinia; ich reguła zafascynowała go do tego stopnia, że, ukończywszy szkołę, w wieku 24 lat wstąpił do ich klasztoru.[5] Rok później, czyli w 1600 r., ukończył nowicjat i złożył śluby zakonne, przyjmując imię Bernard,[6] a wkrótce potem przyjął święcania kapłańskie.[7] Zaledwie dwa lata po wstąpieniu do klasztoru, sam został mistrzem nowicjatu, czyli zakonnikiem odpowiedzialnym za przygotowanie nowicjuszy do złożenia ślubów.[8] Ta świetnie zapowiadająca się kariera zakonna zakończyła się niedługo później, 2 czerwca 1603 r., kiedy ojciec Bernard po krótkiej chorobie zmarł w wieku 28 lat, w opinii świętości.[9]
Wychodzi więc na to, że jeśli piwo grodziskie naprawdę miało tak cudowne właściwości zdrowotne, jakie mu się przypisuje, to nasz Bernard najwyraźniej go nie pijał, bo w przeciwnym razie, byłby pożył nieco dłużej. A w takim razie – jaki związek miał bernardyński mnich z owym piwem? I czym w ogóle wyróżna się piwo grodziskie?
Grodzisz / Grätzer
Pod względem tradycji piwowarskich i różnorodności piw, Polsce niewątpliwie daleko do takich piwnych potęg jak Czechy, Niemcy, Belgia, czy Anglia. Jeszcze dekadę temu warzyło się i piło w Polsce niemal wyłącznie tzw. międzynarodowe jasne lagery, produkowane masowo przez wielkie koncerny i zbliżone smakiem do jednego napitku, który piją absolutnie wszyscy – czyli wody.[10] Pan Ryan Gostomski, importowany ze Stanów Zjednoczonych prezes browaru Namysłów, tak pisał w 2011 r. o polskim rynku piwnym w oksfordzkim przewodniku po piwach świata:
Dzisiejszy rynek znajduje się w 95% pod kontrolą czterech wielkich producentów: SAB Millera, Heinekena, Carlsberga oraz Royal Unibrew. Piwosze porzucili miejscowe browary na rzecz marek należących do światowych graczy, którzy wprowadzili zachodnie taktyki marketingowe. Dla tych, którzy by szukali polskich piw z wyrazistszym smakiem, jest jeszcze jednak jakaś nadzieja. Godnymi uwagi stylami, które przetrwały rynkową zawieruchę, pozostają porter bałtycki oraz koźlak. | ||||
— Ryan Gostomski: Poland, w: Garret Oliver: The Oxford Companion to Beer, Oxford University Press, 2013
Tekst oryginalny:
|
Koźlak to jednak nic innego jak polska wersja niemieckiego bocka, a porter bałtycki – zgodnie z nazwą – produkuje się w całym basenie Morza Bałtyckiego. Czyżby Polska nie wniosła nic od siebie do piwnego świata? Owszem! Za jedyny rdzennie polski styl piwa uważane jest piwo grodziskie, zwane też grodziszem albo – z niemiecka – Grätzerem. Problem w tym, że jest to styl, który… wyginął. Jak mamuty. Powróćmy do artykułu pana Gostomskiego:
Stylem, o którym często się pisze, jest piwo górnej fermentacji z wędzonego słodu pszenicznego, z dawnego browaru w Grodzisku. Styl ten wymarł, choć pewien polski biznesmen kupił działkę, na której stał dawny browar, i zamierza wskrzesić zarówno sam browar, jak i piwo grodziskie. Światowa społeczność piwowarska z niecierpliwością oczekuje jego zmartwychwstania. Piwo grodziskie charakteryzowało się silnym nagazowaniem, dymnym aromatem i wytrawnym posmakiem, i można je nazwać „piwnym szampanem” Polski. Było to piwo stosunkowo lekkie, o zawartości alkoholu rzędu 2–5% objętości. Choć nie warzy się go już na skalę przemysłową, to polscy piwowarzy domowi co roku organizują w Grodzisku konkurs na uwarzenie piwa w tym stylu. Pisząc o piwach, Michael Jackson zaklasyfikował kiedyś grodzisza jako „piwo klasy światowej”. | ||||
— ibid.
Tekst oryginalny:
|
Tak, chodzi o tego Michaela Jacksona – słynnego konesera piwa i whisky; tak zaznaczam, żeby nie było wątpliwości, bo podobno był jeszcze jakiś inny Michael Jackson. A wracając do grodziskiego, jest to piwo, jak już wspomniano, warzone na słodzie pszenicznym, ale jest to słód wędzony dymem z drewna dębowego – w nawiązaniu do dawnych technologii słodowania, gdzie dymu po prostu wyeliminować się nie dało. Dawniej praktycznie wszystkie piwa były wędzone, dziś należą do rzadkości. Gotowe piwo jest klarowane karukiem, czyli klejem z rybich pęcherzy (kolejna dawna praktyka), a na koniec – referementowane w butelce (tak jak szampan), co daje mu po nalaniu niezwykle obfitą czapę piany. Nazwa piwa pochodzi od Grodziska (dziś zwanego Wielkopolskim), gdzie warzono je od co najmniej XVII wieku aż do roku 1993. Właśnie wtedy, w okresie intensywnej prywatyzacji i konsolidacji rynku piwa w Polsce, browar w Grodzisku został zakupiony i szybko zamknięty przez firmę Lech Browary Wielkopolski (obecnie należącą do Kompanii Piwowarskiej, której właścicielami były kolejno koncerny: SAB Miller, Anheuser-Busch InBev oraz Asahi). I tak, stosunkowo niedawno, grodzisz stał się historycznym stylem piwa.
Zmartwychwstanie
Stany Zjednoczone, kraj który jeszcze do niedawna słynął z piw o charakterystycznym braku smaku, są też ojczyzną piwnej rewolucji. To amerykańskie piwożłopy jako pierwsze powiedziały dość koncernowym lagerom i zaczęły warzyć własne piwa – najpierw (od 1978 r.) w domach i garażach, potem w coraz liczniejszych browarach rzemieślniczych. Liczba amerykańskich browarów rosła lawinowo w ostatniej dekadzie XX w., potem wzrost nieco spowolnił i przyspieszył znowu w dekadzie bieżącej, aby w 2015 r. przekroczyć wreszcie liczbę 4.131 browarów, czyli pobić rekord z 1873 r.[11]
W poszukiwaniu nowych smaków piwowarzy domowi i rzemieślniczy sięgnęli do receptur historycznych – im bardziej egzotycznych, tym lepiej. Tymczasem piwna rewolucja zataczała coraz szersze kręgi, na początku drugiej dekady XXI w. docierając do Polski. Odtworzenie jedynego rdzennie polskiego stylu piwnego stało się złotym graalem dla piwowarów polskich – i nie tylko (brakuje mi dokładnych danych statystycznych na ten temat, ale nie zdziwiłbym się, gdyby grodzisza warzono obecnie więcej w Stanach niż w Polsce). Sprawa była ułatwiona o tyle, że choć grodziskie było już stylem historycznym, to było nim od zaledwie niecałych dwóch dekad – nadal żyli ludzie pamiętający smak tego piwa oraz dawni pracownicy grodziskiego browaru, którzy pamiętali recepturę; przeżył również grodziski szczep drożdży, który można było ponownie wykorzystać.
Zaraza
Zaraza 1620 r. w Grodzisku -- podczas procesji mieszkańcom ukazuje się Bernard -- mieszkańcy odwiedzają grób Bernarda w Lubiniu -- zaraza ustaje[12]
Studnia
Śledzeniem grobów zajęty, z uszanowaniem spoglądałem na pomnik Bernarda, zakonnika tego klasztoru, który między błogosławionymi jest policzony i którego grobowiec blisko drzwi kościelnych stoi. […] Dnia jednego, tak mnie tu upewniano, błogosławiony Bernard udał się do Grodziska i spostrzegł tamecznych mieszkańców mocno strapionych z powodu, że studnia, z której oni wodę do miejskiego browaru czerpali, wyschła zupełnie, browar zaś jedynym był źródłem dochodu miasta i szpitala. Użalił się nad nieszczęśliwymi zakonnik i głęboko do Boga westchnąwszy, pobłogosławił studnię; aliści jak gdyby spod artezyjskiego świdra, trysnęło źródło natychmiast; biorą się niebawnie do roboty piwowarzy, lecz jakież ich było zdumienie, gdy skosztowawszy zrobionego piwa, znaleźli smak jego lepszym nierównie, jak był kiedykolwiek.
Nie będziemy zaręczać prawdziwości tego podania, tyle przecież jestem pewien, że piwo grodziskie w całej okolicy od kilku wieków słynie i że przed kilkudziesiąt laty jeszcze mieszkańcy Grodziska co rok w procesji do Lubinia chodzili i tam na grobie błogosławionego Bernarda klasztorowi beczkę piwa w darze składali. |
— Edward Raczyński: Wspomnienia Wielkopolski, to jest województw poznańskiego, kaliskiego i gnieźnieńskiego, t. I, Poznań: Drukarnia Orędownika, 1842, s. 246–247 |
Piwo
Polacy szczególnie kochają piwa pszeniczne, które mają różnorodne i wielce wyśmienite, np. grodziskie i łobżenickie, ale zwłaszcza piwo wareckie, które, gdy dojrzeje, może przejrzystością i barwą równać się z winem. | ||||
— Oekonomische Encyklopädie, t. V, s. 30
Tekst oryginalny:
|
- Żywot i cuda wielebnego sługi Bożego O. Bernarda z Wąbrzeźna
- Grodzisk Wielkopolski; przeszłość-zabytki-ludzie
- Wiktor Szmelich
Przypisy
- ↑ Marcin Chwaliszewski: Żywot i cuda wielebnego sługi Bożego o. Bernarda z Wąbrzeźna, Poznań: nakładem autora, 1881, s. II
- ↑ Ibid., s. 40
- ↑ Ibid., s. 3–4
- ↑ Ibid., s. 6
- ↑ Ibid., s. 15
- ↑ Ibid., s. 20
- ↑ Ibid., s. 22–23
- ↑ Ibid., s. 25–26
- ↑ Ibid., s. 33
- ↑ Tomasz Kopyra: Piwo: wszystko, co musisz wiedzieć, żeby nie wyjść na głupka, Otwarte, 2016
- ↑ Mapping The American Brewing Renaissance, w: VinePair, New York City
- ↑ Chwaliszewski, Op. cit., s. 20–21
◀️ Poprzedni | 📜 Spis wpisów | Następny ▶️ |
⏮️ Pierwszy | 🎲 Losowy wpis | Najnowszy ⏭️ |