Otwórz menu główne

Zmiany

Pszczeli król

Dodane 2754 bajty, 19:15, 19 cze 2019
}}
A więc – jak pewnie się już domyśliliście – Michał Wiscionsky „Michał Wiscionsky” to tak naprawdę Michał Korybut Wiśniowiecki. Jego wybór na króla faktycznie był sporym zaskoczeniem, a najbardziej chyba dla niego samego. Jego ojciec, wojewoda ruski, książę Jeremi Wiśniowiecki, posiadał wprawdzie wielkie majątki na Ukrainie i wsławił się skutecznym tłumieniem z powstaniem Chmielnickiego, ale Michał ani nie miał talentów przywódczych ojca, ani jego majątku, utraconego wraz z utratą przez Polskę Zadnieprza. A do tego nie był nawet uważany za kandydata, dopóki nie został wybrany.
Cofnijmy się o dwadzieścia lat, kiedy to po śmierci Władysława IV, zarówno tron, jak i żonę, przejął po nim jego przyrodni brat, Jan Kazimierz Waza. Biorąc pod uwagę, że każde nowe zajęcie szybko mu się nudziło (wcześniej był dowódcą kirasjerów, wicekrólem Portugalii, jezuitą w Loreto i kardynałem – wszystkim na krótko), to na polskim tronie i pod pantoflem dawnej bratowej i tak wytrzymał dość długo. Aż wreszcie, po śmierci Marii Ludwiki, zrażony oporem szlachty wobec jego polityki, rzucił to wszystko i wyjechał do Francji, żeby tam zaszyć się w klasztorze benedyktynów. Po jego abdykacji zgłosiło kilkoro kandydatów do polskiego tronu, z których najbardziej liczyli się: Wielki Kondeusz i książę neuburski Filip Wilhelm – obaj popierani przez stronnictwo profrancuskie – oraz książę lotaryński Karol, mający poparcie stronnictwa prohabsburskiego.
{{ Cytat| Było jeszcze inne zdarzeniePolska scena polityczna dzieliła się wówczas na dwa główne stronnictwa, które wzięto za przepowiednię szczęśliwej przyszłościróżniące się przede wszystkim pomysłem na politykę zagraniczną stosunkiem do dwóch głównych mocarstw europejskich: oto podczas wotowania rój pszczół wiosennychAustrii i Francji. Stronnictwo profrancuskie początkowo popierało dwóch kandydatów na tron opróżniony przez abdykację Jana Kazimierza – Ludwika Burbona, zwanego Wielkim Kondeuszem, nadciągnąwszy od wschoduoraz księcia Filipa Wilhelma Wittelsbacha, usiadł był w zakresie województwa łęczyckiegopalatyna neuburskiego. Z kolei stronnictwo prohabsburskie wysunęło kandydaturę Karola Leopolda, księcia Lotaryngii i Baru. Kondeusz, tak zaś był łagodnyktóry zasłynął jako wybitny dowódca wojskowy, że gdy pszczoły rozproszyły bodaj najlepiej nadawał sięna króla – i pewnie dlatego odpadł z wyścigu jako pierwszy. Selekcja, jak zawsze w polskiej polityce, była negatywna. Trwała jednak zaciekła walka między dwoma pozostałymi kandydatami, w której żadna nikogo ze stron nie ukąsiła szczędziła środków na przekupywanie senatorów (obietnice, jak zawsze, były za darmo).  Ostatecznie, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta; zwykła szlachta, zmęczona przedłużającą się elekcją i przepychankami między magnatami z obu stronnictw, podjęła wreszcie rewolucyjną ideę, propagowaną przez biskupa chełmińskiego Andrzeja Olszowskiego, żeby na króla wybrać „Piasta”. Nie chodziło tu jednak o piastowskie korzenie w drzewie genealogicznym (pod tym względem Karol Leopold miałby większe szanse – jego pra<sup>8<sup>-babką, ito w trzech różnych liniach, wkrótce odlatującbyła Cymbarka, znikły księżniczka mazowiecka z oczu wszystkie razem; nie od rzeczy materia do powinszowań królowidynastii Piastów), podnieta nadziei pomyślnego losutylko po prostu o rdzennego Polaka zamiast jakiegoś cudzoziemskiego księcia. Byłem temu obecny Pozostawało tylko pytanie, kto konkretnie miałby zostać tym „piastowskim” królem? I wtedy właśnie, jak mówi legenda, rój pszczół nadleciał nagle na pole elekcyjne i usiadł na nie spodziewającym się niczego księciu Michale, a szlachta uznała, że skoro pszczoły go już wybrały, to reszta jest tylko dla pamięci wypadek ten zapisujęformalnością. Ktoś tamSenatorowie nie mieli innego wyjścia, natchniony zapewne entuzjazmem poetyckimjak zgodzić się z wyborem owadów i szlachty, wygotował zaraz o owych pszczołach wiersze, które tu dołączam:i tak zupełnie zaskoczony Michał został królem.
<poem>Rój ten szczęśliwą wróżbą potwierdza nasz wybórZaskoczenie nagłym wyborem tak nieprawdopodobnego kandydata musiało być zresztą dość powszechne,Wróży dobrego szczęścia oraz złote czasy;Bo gdy lgną skrzętne pszczoły do twego imieniaskoro tłumaczono je sobie boską interwencją za pośrednictwem owadów i ptaków (inne podania mówią bowiem,Twój król Michałże na szopie senatorskiej usiadła gołębica, Lechijoa nad szlachtą latał orzeł). Co ciekawe, udało mi się znaleźć dwie relacje uczestników elekcji, które potwierdzają obecność pszczelego roju na polu elekcyjnym – z tym że w szczegółach nie zgadzają się ani między sobą, miód tobie przynosiani z późniejszą legendą.</poem>Zacznijmy od wersji Wespazjana Kochowskiego:
Jeżeli bardziej ślepy traf aniżeli cud można było dać {{ Cytat| Było jeszcze inne zdarzenie, które wzięto za przyczynę nadciągnieniu przepowiednię szczęśliwej przyszłości: oto podczas wotowania rój pszczół wylatujących wiosennych, nadciągnąwszy od wschodu, usiadł był w piękny dzień wiosenny – wtedyzakresie województwa łęczyckiego, kiedy pomnożona ich gromada nie może już w ulach tak zaś był łagodny, że gdy pszczoły rozproszyły się pomieścić, całe więc roje upatrują nowe dla siebie siedliskażadna nikogo nie ukąsiła i, albowkrótce odlatując, wypadłszy tylko znikły z gniazda, zbierają miód na przyległych polach, oczu wszystkie razem; nie bez zasady przypuszczenieod rzeczy materia do powinszowań królowi, że jakiś przypadek mógł je zagnać w zakres koła elekcyjnego podnieta nadziei pomyślnego losu. Byłem temu obecny i że po wypoczynku spokojnie sobie odleciały…tylko dla pamięci wypadek ten zapisuję.
| źródło = {{Cyt
| nazwisko = Kochowski
}} }}
A zatem rój wcale nie wskazał konkretnego kandydata, tylko po prostu przyleciał na pole, usiadł sobie gdzieś, a potem poleciał dalej. I w ogóle było to już po elekcji Michała na króla, więc pszczoły co najwyżej potwierdziły tylko, że szlachta sama dokonała właściwego wyboru. Taką interpretację tego wydarzenia widać chociażby w anonimowym wierszu przytoczonym przez Kochowskiego:
 
{{ Cytat
| <poem>Rój ten szczęśliwą wróżbą potwierdza nasz wybór,
Wróży dobrego szczęścia oraz złote czasy;
Bo gdy lgną skrzętne pszczoły do twego imienia,
Twój król Michał, Lechijo, miód tobie przynosi.</poem>
| źródło = ''Ibid.'' }}
{{ Cytat
| strony = 228–229
}} }}
 
{{ Cytat
| Jeżeli bardziej ślepy traf aniżeli cud można było dać za przyczynę nadciągnieniu pszczół wylatujących w piękny dzień wiosenny – wtedy, kiedy pomnożona ich gromada nie może już w ulach się pomieścić, całe więc roje upatrują nowe dla siebie siedliska, albo, wypadłszy tylko z gniazda, zbierają miód na przyległych polach, nie bez zasady przypuszczenie, że jakiś przypadek mógł je zagnać w zakres koła elekcyjnego i że po wypoczynku spokojnie sobie odleciały…
| źródło = ''Ibid.'' }}
 
 
Król Michał należał do tych z polskich monarchów, którzy lubli dobrze (i dużo!) zjeść i wypić. Kochowski pisał o nim, że „w jadle był niewstrzemięźliwy, {{...}} pił daleko więcej piwa niż wina, z solą, cukrem i imbirem.”<ref>{{Cyt