Otwórz menu główne

Zmiany

Z wizytą w Soplicowie: Ostatnia uczta staropolska

Dodane 22 bajty, 01:23, 17 mar 2020
brak opisu edycji
Tymi słowami rozpoczyna się ostatnia, XII księga ''Pana Tadeusza'', w całości poświęcona fikcyjnej wprawdzie, ale ważnej, bo ostatniej prawdziwie staropolskiej uczcie, która odbywa się w opuszczonym zamku Horeszków półtora kilometra od Soplicowa. Wojski Hreczecha, istny człowiek renesansu, który jeszcze w poprzedniej księdze, aż do godziny 16, robił za kuchmistrza, teraz zastąpił packę na muchy laską marszałkowską i jest już mistrzem ceremonii. To on wita i rozsadza biesiadników, on też decyduje o tym co, w jakiej kolejności i na czym zostanie podane.
Okazji do uczty jest aż trzy. Pierwsza to święto kościelne, „uroczysty dzień Najświętszej Panny Kwietnej”. Wśród mickiewiczologów nie ma zupełnej zgody co od identyfikacji tego święta. Jedni twierdzą, że takiej uroczystości jak Matki Bożej Kwietnej nie ma, więc musi chodzić o Matki Bożej Zielnej, czyli święto Wniebowzięcia, obchodzone 15 sierpnia. Agrumenty padają różne, od historycznych (Napoleon wkroczył na Litwę dopiero 24 czerwca 1812 r.) po klimatyczno-botaniczne (wiosna 1812 r. przyszła na Litwie późno i w marcu nie kwitły jeszcze kwiaty). Ale poeta w księdze XI bardzo wyraźnie mówi, że była to wiosna; poza tym święto Matki Bożej Kwietnej jednak istnieje, bo to dawna ludowa nazwa uroczystości Zwiastowania, obchodzonej 25 marca. Tego dnia Jezus zostaje poczęty, a wojska francuskie (według Mickiewicza) dokonują inwazji na Rosję; to pierwsze daje nadzieję na zbawienie ludzkości od grzechu, to drugie – na wskrzeszenie Polski z zaborów. Nadzieję, jak wiemy, złudną, ale o sromotnej klęsce Wielkiej Armii Napoleona (której Tadeusz i Hrabia najprawdopodobniej nie przeżyli) z poematu się nie dowiemy. Nastrój pozostaje do końca podniosły, radosny i pełen ufności w przyszłość.
Druga okazja to potrójne zaręczyny: Tadeusza z Zosią, Rejenta z Telimeną i Asesora z Teklą Hreczeszanką. Trzecia wreszcie – to obecność w Soplicowie służących w armii francuskiej polskich żołnierzy, których – z gen. Dąbrowskim na czele – Sędzia uczcił zapraszając ich na obiad. Zgodnie z życzeniem Dąbrowskiego, ma to być „obiad polski”, czyli zgodny z tym, jak Mickiewicz (a za nim Wojski) wyobrażał sobie dawną kuchnię staropolską.