Otwórz menu główne

Zmiany

Szkic:Kto nauczył Francuzów jeść widelcem?

Dodane 4861 bajtów, 13:13, 6 maj 2021
=== Pożegnanie z Polską ===
{{Cytat
| <poem>Żegnaj Polsko, żegnaj ! Żegnaj ziemio wiecznych mrozów, wiecznej zimy.
Do twych lodowatych płaszczyzn za nic w świecie nie wrócimy.
Nienawidzę twoich równin, w których nigdy śnieg nie taje.
Wstrętnym mi jest i twój naród, i powietrze, i zwyczaje.
 Polskie domy, polskie izby! Złoty wiek przypominacie,Bowiem ludzie z bydlętami gnieżdżą się we wspólnej chacie.Lachy harde, lekkomyślne, barbarzyńskie! Próżno chcecieMarsa wojowniczą sławę na szerokim zyskać świecie. Drzemać zwykliście za stołem półprzytomni, podchmieleni,Wykąpani w win czerwieni, pijanice zatraceni!Żeście dotąd nie podbici przez sąsiadów, moi drodzy,To nie przeto, żeście mężni, ale przeto — że ubodzy. Gdyby Polska miała klimat bardziej ciepły, bardziej miły,Gdyby w niej bogate skarby i wystałe wina były, Miasta, rzeki, moc towarów słynnych z ceny i dobroci,Wówczas diabli by was wzięli bardzo prędko, moi złoci. Wolą zdobyć Cypr Turczyny oraz kandyjskie krainy,Niż Polski śnieżne pustkowia i lodowate równiny.Niemiec rwący się do boju dobrze zna ubóstwo wasze,Więc podbija kraj flamandzki, miast podbijać państwo lasze. Przy Henryku Wielkim żyłem w niegościnnej polskiej ziemi,Mrąc z tęsknoty za mej Francji niebiosami słonecznemi.Boże spraw, by Henryk Wielki siadł na tron bardziej bogaty,Bym już nigdy nie powrócił w kraj Sarmatów lodowaty.</poem>
| oryg = <poem>Adieu, Pologne, adieu, plaines désertes,
Toujours de neige et de glace couvertes,
Et que jamais ici je ne revienne
Bien que mon cœur soit brûlant de le voir. </poem>
| źródło = {{Cyt | nazwisko = Ejsmond | imię = J. | tytuł = Polska w pieśniach cudzoziemskich | nazwisko r = Desportes | imię r = Philippe | inni r = tłum. Julian Ejsmond | rozdział = Pożegnanie Polski | adres rozdziału = https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:PL_Ejsmond_-_Polska_w_pie%C5%9Bniach_cudzoziemskich.djvu/47 | wydawca = Jan Cotta | miejsce = Warszawa | rok = 1915 | strony = 45–47 }} }} === Odpowiedź Kochanowskiego ==={{Cytat | <poem>Stójcie, męże! Nie zmykajcie, jakoby was gzy goniły.Czy wam polska ziemia zbrzydła, czy wam polski lud niemiły?Odpowiedzcie! Nikt z Polaków zatrzymywać was nie będzie.Zmykać damy wam bezkarnie, aż po naszych ziem krawędzie. Z naszych świątyń nie rozebrzmią sycylijskie groźne dzwony,Polska to nie kraj ów krawy nieszporami osławiony.Polska jest dla cudzoziemców zawsze pełną gościnności,Ale tyran i nikczemnik nigdy długo w niej nie gości. Uskarżacie się na zimna, uskarżacie się na mrozy?A kto przysiągł Scytów zwalczać, pełen męstwa, pełen grozy?Francuz, krwi trojańskiej dziedzic, klął się, że gdy tron posiędzieZetrze w proch potężną Moskwę i Tatarów gromić będzie. Jakże moglibyście, Galle, wojownicze bić narody,Gdy was trwożą, prócz mieszkańców, śniegi, wiatry, zimna, wody?Gdy marzniecie siedząc w domu, jakżebyście wojowaliW krajach Scytii lodowatej, vere Galii, vere Galii… Stój Francuzie! Nim pogardzisz tym hiperborejskim krajemUgościmy cię serdecznie staropolskim obyczajem.Iżbyś, jako Niobe w skałę, nie zakrzepnął wlodu bryłę,Wejdź do naszych ciepłych komnat, choc ci wstrętne i niemiłe. Nie oburzaj się zbytecznie, porzucając polską ziemię,Że tu w izbach obok ludzi i nierogacizna drzemie.Bo nie tylko śpi tam trzoda, muszę wyznać ci ze wstydem,Że Gallosquoque, amice, claudimus his iidem. Mówisz, żeśmy lekkomyślni, pyszni? Wasze to przywary.A choćbyś je nam zarzucał, nikt ci w świecie nie da wiary.Mówisz, żeśmy zwykli drzemać za stołami podchmieleni,Że się w jadle lubujemy i w zamorskich win czerwieni? Na wasze to powitanie pod radosny dźwięk gitaryPolak pląsał, wychylając najprzedniejszych win puchary.Ty zaś zbiegu, niewdzięczniku, gromisz nas plugawą mową,Poczytując nam gościnność za przywarę narodową. Zarzucasz nam, żeśmy biedni? A czyś miał czas, Gallu złoty,Zbadać Polski naszej skarby, drogie kruszce i klejnoty?Gdy Henryka lud nasz obrał, każden Gall choć był ubogi,Aby zdobyć nieco grosza, mknął co siły w nasze progi. Dzisiaj, kiedy bez szeląga wraca w swe ojczyste strony,Nas pomawia o ubóstwo, potępieniec zatracony.Jako lis, kiełbasę widząc, zawieszoną hen na belce,Wmawiał w siebie, że to powróz, bo ją pożreć pragnął wielce. Gallu! Zmykaj lotem ptaka, byle prędzej, byle prędzej.Zarzucaj nam, co chcesz jeno: Lisowskibrak rozwagi, Antologia poezji francuskiejbrak pieniędzy.Tylko nigdy nie powracaj w nasze strony, Warszawa 2001w kraj wzgardzony:Niechaj wskóra to u Boga nas dwóch pacierz połączony. Możesz o nas, gdy zapragniesz, klecić, jakie chcesz wierszydła,Możesz wołać, tże ci Polska strasznie zmierzła i obrzydła. 1A gdy władzy pragnąć będziesz, 583jedź nad Ren: niech jego faleUjrzą, co widziała Wisła, jak zmykacie, mężne Galle!</poem>| źródło = {{Cyt | tytuł = ibid. | nazwisko r = Kochanowski | imię r = Jan | inni r = tłum. Julian Ejsmond | rozdział = Gallo crocitanti | adres rozdziału = https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:PL_Ejsmond_-_Polska_w_pie%C5%9Bniach_cudzoziemskich.djvu/47 | strony = 48–52 }}}} * Odpowiedź anonimowego Polaka: [http://dir.icm.edu.pl/pl/Pisma_polityczne/655]
=== Trasy przejazdu Henryka ===