<mobileonly>[[File:Leandro Bassano, Banquet Scene.jpg|thumb|''— Przecież wiesz, że to ci szkodzi!''<br>{{small|Mal. Leandro Bassano (ok. 1595)}}]]</mobileonly>
Otóż tak. Tak jak my (czy przynajmniej niektórzy z nas) staramy się zdrowo jadać, zgodnie z najnowszymi zaleceniami naukowców, tak i nasi przodkowie stosowali diety zalecane przez naukę – taką, jaka była im wtedy dostępna. Choć niekoniecznie najnowszą – jeszcze pięćset lat temu, im nauka była starsza, tym więcej jej ufano, a pogłębianie wiedzy polegało mniej na nowych odkryciach, a bardziej na „ciągłej i wzniosłej rekapitulacji”.<ref>Jak to określił brat Jorge w ''Imieniu Róży'' Umberta Eco (cytat z pamięci).</ref>
Czytając o dawnej kuchni nie sposób nie spotkać się prędzej czy później z pojęciem dietetyki humoralnej. Dlatego dzisiaj przyglądnijmy się bliżej teorii humoralnej, która obowiązywała w Europie przez stulecia aż do XIX w. Ale żeby zrozumieć, o co w niej chodzi, będziemy musieli zacząć od podstaw, czyli od dawnych poglądów na budowę materii i funkcjonowanie organizmu ludzkiego. Zapraszam więc na podróż w czasie do, powiedzmy, początku XVII w. oraz na krótki wykład o fizyce i fizjologii, zgodny ze ówczesnym stanem wiedzy naukowej.
Cały świat zbudowany jest z bardzo małych, niewidocznych gołym okiem, cząstek o różnych kształtach i właściwościach. Występują one w kilku rodzajach odpowiadających poszczególnym '''elementom''', czyli pierwiastkom, czy też żywiołom: ''ziemi, wodzie, powietrzu ''i'' ogniowi''. Pojedyncza cząstka każdego z elementów ma kształt jednego z wielościanów foremnych (zwanych też bryłami platońskimi). Cząstki ''ziemi'' mają formę sześcianów, które jako jedyne z brył platońskich dają się idealnie upakować, co sprawia, że ''ziemia'' jest ciałem stałym. ''Woda'' to maleńkie dwudziestościany, najbardziej zbliżone do kuli, dzięki czemu miękko przepływa między palcami. ''Ogień'' dlatego parzy, że jego cząstki mają kształt czworościanu o ostrych wierzchołkach. Cząstka ''powietrza'' – też lotnego, ale cięższego niż ''ogień'' – to ośmiościan, bryła o dwa razy tylu ścianach co cząstka ''ognia''.
Sęk w tym, że wielościanów foremnych jest pięć (i nie więcej, co potrafiono matematycznie udowodnić już w starożytności). Musi zatem istnieć jeszcze piąty żywioł (zwany z łacińska „kwintesencją”), który odpowiadałby piątej bryle, czyli dwunastościanowi. W dalekiej przyszłości Luc Besson będzie wyobrażał sobie ów piąty element pod postacią gibkiego ciała Milli Jovovich, ale dawni przyrodnicy twierdzili, że jest nim ''eter'' – niezwykle subtelny materiał, z którego zbudowane są ciała niebieskie. A że ''eter'' nie występuje na Ziemi, to nie będziemy się nim dalej zajmować.
Pozostałe cztery żywioły można opisać parą cech: ''ciepło – chłodno ''i'' wilgotno – sucho''. I tak: ''ziemia'' jest ''chłodna'' i ''sucha''; ''woda'' – też ''chłodna'', ale ''wilgotna''; ''powietrze'' – ''wilgotne'', ale ''ciepłe''; a ''ogień'', rzecz jasna, jest ''ciepły'' i ''suchy''. Każda rzecz, każda substancja i każdy żywy organizm składa się z cząstek tych czterech elementów w różnych proporcjach. Od tej proporcji zależy danej rzeczy przyrodzenie, czyli '''kompleksja'''. Coś, co zawiera, powiedzmy, więcej cząstek ''ognia'', a mniej ''wody'', będzie przyrodzenia ''ciepłego'' i ''suchego'' – w tym większym stopniu, im większa przewaga ''ognia'' w składzie elementarnym danego obiektu.
== Jasna cholera, czarna melancholia ==
<nomobile>[[File:4 humory PL.png|thumb|left|Cztery humory: krew, śluz, żółć i czarna żółć]]</nomobile>
Na razie wszystko jasne? No to zobaczmy teraz, jak to się ma do funkcjonowania ludzkiego organizmu, czyli jak wyglądają podstawy '''Galenowskiej teorii humoralnej''' (o samym Galenie będzie później).
Ciało ludzkie, jako szczytowe osiągnięcie boskiego stworzenia, to wszechświat w skali mikro, więc musi składać się z tych samych czterech żywiołów co wszystko inne. Tym, co w głównej mierze decyduje o składzie elementarnym ludzkiego organizmu, są cztery płyny ustrojowe, zwane '''humorami''', z których każdy nosi cechy charakterystyczne dla jednego z czterech żywiołów.
Najważniejszym i dominującym humorem jest '''krew''' (po grecku „''haima''”, po łacinie „''sanguis''”). Pozostałe to: '''śluz''' (zwany też z grecka ''flegmą''), '''żółć''' (zwana też ''cholerą'') oraz '''czarna żółć''' (''melancholia'', z greckiego „''melas''”, „czarna” + „''chole''”, „żółć”). Tej ostatniej nikt nigdy nie widział (a jej polska nazwa to oksymoron), ale przecież musi istnieć, bo inaczej liczba humorów nie zgadzałaby się z liczbą żywiołów. Krew jest ''wilgotna'' i ''ciepła'' jak ''powietrze'', śluz – ''wilgotny'' i ''chłodny'' jak ''woda'', żółć – ''sucha'' i ''ciepła'' jak ''ogień'', a czarna żółć – ''sucha'' i ''chłodna'' jak ''ziemia''. To bardzo ważne, więc żeby lepiej zapamiętać, polecam nauczyć się poniższego wierszyka:
{{clear}}
<nomobile>[[File:Proporcje humorów.png|thumb|upright|Idealne proporcje humorów w organizmie ludzkim:
<mobileonly>[[File:4 humory PL.png|thumb|left|Cztery humory: krew, śluz, żółć i czarna żółć]]</mobileonly>
Skąd te humory się biorą? Z jedzenia. To, co zjemy i strawimy, wędruje z jelit do wątroby, w której pokarm przerabiany jest na krew. Z wątroby krew transportowana jest żyłami do pozostałych narządów – po pierwsze, żeby je zasilić w substancje odżywcze, a po drugie, żeby przerobić ją na inne humory. W mózgu krew przerabiana jest na śluz, a bliżej wątroby produkowane są oba rodzaje żółci: żółta – w pęcherzyku żółciowym, a czarna – w śledzionie. Inne płyny ustrojowe też powstają z krwi – np. w jądrach krew przerabiana jest na męskie nasienie (spermę), a w jajnikach – na żeńskie nasienie, które wygląda tak samo jak krew i wycieka z ciała kobiety raz w miesiącu. Jeśli chodzi o rolę serca i płuc, to teoria Galenowska nie bardzo trzyma się kupy, więc ten temat dyskretnie pominiemy. Dość powiedzieć, że z serca rozprowadzana jest tętnicami krew wzbogacona o '''tchnienie''' życiowe (''pneumę''), czyli specjalną lotną substancję, która odpowiada za te procesy życiowe, których nie da się wytłumaczyć inaczej.
<nomobile>[[File:4 temperamenty PL.png|thumb|left|Cztery temperamenty]]</nomobile>
|}
Wszystko to znaczy, że dla utrzymania zdrowia w jak najlepszym stanie higieniczny tryb życia jest konieczny. A spośród owych sześciu (Boga nie liczymy) czynników najważniejsze są jedzenie i picie – przynajmniej jeśli mierzyć ich wagę ilością miejsca, które właściwej diecie poświęca się w poradnikach medycznych. W ogóle w medycynie humoralnej nie ma za bardzo różnicy między pożywieniem a medykamentem: każde lekarstwo jest jedzeniem i każde jedzenie jest lekarstwem. I tu dochodzimy nareszcie do sedna: jakże wygląda prawidłowa dieta humoralna?
== Dietetyka humoralna w teorii ==
<nomobile>[[File:Dietetyka PL.png|thumb|upright=1.3|Klasyfikacja humoralna wybranych produktów spożywczych]]</nomobile>
No dobrze, ale skąd wiadomo, który produkt ma jaką kompleksję humoralną? Są pewne ogólne zasady, którymi można się kierować. Po pierwsze, zwierzęta i rośliny przejmują cechy środowiska, w którym żyją. Na przykład ptaki fruwają w powietrzu, więc są ''ciepłe'' i ''wilgotne'' – dzikie ptactwo bardziej, drób nieco mniej. Ryby są ''wilgotne'' i ''chłodne'' jak woda, w której się pławią. Podobną kompleksję, choć w mniejszym stopniu, ma świnia, która lubi przecież taplać się w błocie. Inne czworonogi, którą pasą się na otwartym słońcu – krowy, owce, a tym bardziej dziczyzna – są ''ciepłe'' i ''suche''. Warzywa, które rosną w ziemi, są przeważnie ''chłodne'' i ''suche''. No chyba że ewidentnie zawierają dużo wody – wtedy, jak np. ogórek, są ''chłodne i wilgotne''. Tak jak u ludzi, tak też i u zwierząt mogą występować różnice w obrębie jednego gatunku. Młode zwierzęta są zasadniczo bardziej ''wilgotne'', a z wiekiem robią się coraz bardziej ''suche''. Samce są mniej ''wilgotne'' od samic – ale można ich ''suchość'' zmitygować poprzez kastrację. Dzikie zwierzęta są też bardziej ''suche'' niż ich udomowione odpowiedniki; np. o ile wieprzowina, jak już wiemy, jest ''wilgotna'', to mięso dzika jest już raczej ''suche''.
W razie wątpliwości można kierować się smakiem. Produkty słodkie są na ogół humoralnie najbliższe ''powietrzu''; cukier jest ''ciepły'' w pierwszym i ''wilgotny'' w drugim stopniu. Rzeczy kwaśne lub gorzkie mają kompleksję podobną ''ziemi''; ocet jest ''chłodny'' w pierwszym i ''suchy'' w trzecim stopniu. Wytrawne wino w wielu językach europejskich jeszcze w XXI w. będzie nazywane „suchym”. Smaki słony i ostry świadczą o humoralnym pokrewieństwie z ''ogniem''; sól jest w drugim stopniu ''ciepła'', a w trzecim – ''sucha'', zaś pieprz jest ''ciepły'' i ''suchy'' w stopniu czwartym. W języku angielskim ostre papryczki, niezależnie od temperatury, będą nazywane „gorącymi”. Natomiast to, co mdłe i wodniste, jest z reguły ''chłodne'' i ''wilgotne''; na przykład szpinak jest ''chłodny'' i ''wilgotny'' w pierwszym stopniu.
<mobileonly>[[File:Dietetyka PL.png|thumb|upright=1.3|Klasyfikacja humoralna wybranych produktów spożywczych]]</mobileonly>
Tymczasem inny były pitagorejczyk, urodzony w samym Krotonie '''Alkmeon''', uprawia filozofię przyrody z zacięciem medycznym. Sekcje ludzkich zwłok są zabronione ze względów religijnych, ale jego badania nad budową mózgu i oka zwierzęcego, pozwoliły mu stwierdzić, że to mózg, a nie serce, jest organem, który odpowiada za myśli i uczucia. Podobnie jak pitagorejczycy, spośród których się wywodzi, Alkmeon postrzega świat jako arenę walki przeciwieństw. W ludzkim ciele, jak twierdzi, konkurują ze sobą ''ciepło'' z ''chłodem'', ''wilgoć'' z ''suchością'' itd. Równowaga między nimi zapewnia zdrowie, a przewaga którejkolwiek z tych mocy powoduje chorobę.
'''Hipokrates z Kos''', młodszy o jakieś pół wieku od Alkmeona, połączy jego teorię z tą wymyśloną przez Empedoklesa. Każdemu z czterech żywiołów przypisze po jednym humorze (w tym wyimaginowaną czarną żółć), aby w ten sposób wytłumaczyć, w jaki sposób przebiega walka ''ciepła'' z ''chłodem'' i ''wilgoci'' z ''suchością''. Przy okazji wprowadzi zasadę, że zadaniem lekarza jest poprawić stan zdrowia pacjenta – a przynajmniej go nie pogorszyć – oraz rozbuduje teorię medycyny na tyle, by dało się ją wydzielić z filozofii przyrody jako odrębną dziedzinę wiedzy. I wszystko to nadal bez zaglądania do wnętrza ludzkiego ciała. Taką możliwość będą mieli dopiero w kolejnym stuleciu (IV w.p.n.e.) lekarze działający w Aleksandrii, tacy jak '''Herofilos z Chalcedonu''' i '''Erazystratos z Keos'''. To zasługa pierwszych greckich władców Egiptu z dynastii Ptolemeuszy, którzy, dla dobra nauki, zezwolą przeprowadzać sekcje ludzkich zwłok na terenie aleksandryjskiej świątyni muz, zwanej „muzeum”, ale działającej trochę jak wyższa uczelnia.
Greccy lekarze pracujący na terenie późniejszej Turcji w czasach rzymskich (I–II w.n.e.) znów będą mogli kroić tylko zwierzęta (stąd np. długo powtarzany pogląd, że ludzka wątroba ma nie dwa, a pięć płatów, jak u psa), a z ludzką anatomią będą mieć styczność tylko przy okazji leczenia rannych żołnierzy i gladiatorów. Zasługą '''Dioskurydesa z Anazarbusa''' i '''Galena z Pergamonu''' będzie za to podsumowanie całej dotychczasowej wiedzy medycznej w książkach, które będą czytane przez kolejne pokolenia medyków jeszcze długie stulecia po tym, jak dzieła ich poprzedników spłoną wraz z biblioteką aleksandryjskiego muzeum. Zwłaszcza obszerna praca Galena będzie kluczowa dla przetrwania teorii humorów, zwanej również od jego imienia teorią Galenowską.
<nomobile>[[File:Rembrandt - The Anatomy Lesson of Dr Nicolaes Tulp.jpg|thumb|Dopiero kiedy na większą skalę zaczęto kroić ludzkie zwłoki dla celów naukowych, można było odkryć, że Galen nie do końca miał rację.<br>{{small|Mal. Rembrandt van Rijn (1632)}}]]</nomobile>
<mobileonly>[[File:Anagni 2.JPG|thumb|left|Jeszcze jedna infografika ilustrująca zależności między żywiołami i porami roku (zewnętrzne kręgi) a humorami i etapami ludzkiego życia (wewnętrzne kręgi wokół stojącego w środku człowieka). Ta pochodzi z XIII w. i znajduje się na sklepieniu krypty katedry w Anagni we Włoszech. Na ścianie poniżej: dialog Hipokratesa (ok. 460 p.n.e. – ok. 370 p.n.e.) z Galenem (129 n.e. – ok. 216 n.e.).]]</mobileonly>
Jak spora część grecko-rzymskich zdobyczy cywilizacyjnych, tak i Galenowska medycyna odejdzie w zapomnienie w zachodniej Europie po upadku zachodniej części Imperium Rzymskiego, ale przetrwa w jego części bizantyjskiej, skąd przejmą ją Arabowie, a od nich – Persowie. Szczególne zasługi dla jej rozwoju będzie miał urodzony w X w. na terenie późniejszego Uzbekistanu Abu Ali al-Husajn ibn Abdillah ibn al-Hasan ibn Ali ibn Sina (w Europie nazywany skrótowo '''Awicenną'''). W kolejnym stuleciu przechowana i rozwinięta przez muzułmanów wiedza medyczna przeniknie z powrotem do zachodniej Europy m.in. dzięki '''Konstantynowi Afrykańczykowi''', który przywiezie ją z przyszłej Tunezji do Salerno. W tym włoskim mieście będzie działać pierwsza w średniowiecznej Europie szkoła medyczna, w której greckie teksty będą tłumaczone na łacinę z arabskiego i hebrajskiego – głównych języków medycyny. W ten sposób Galen, wraz z jego teorią humoralną, zostanie ponownie odkryty w Europie, a dzięki takim nadwornym medykom jak '''Michele Savonarola''', jego idee zyskają na popularności – przynajmniej w tych kręgach, które stać na nadwornych medyków (bardziej znany wnuk Savonaroli, Girolamo, też będzie studiował medycynę, ale rzuci studia, żeby zająć się religią i polityką). Wreszcie w latach 70. XV w. ukaże się pierwsza na świecie drukowana książka kucharska – ''De honesta voluptate et valetudine'' (''O uczciwej przyjemności i dobrym zdrowiu'') Bartolomea Sacchiego (zwanego '''Platiną''') – która spopularyzuje przepisy łączące przyjemność jedzenia z medycyną humoralną.
<mobileonly>[[File:Rembrandt - The Anatomy Lesson of Dr Nicolaes Tulp.jpg|thumb|Dopiero kiedy na większą skalę zaczęto kroić ludzkie zwłoki dla celów naukowych, można było odkryć, że Galen nie do końca we wszystkim miał rację.<br>{{small|Mal. Rembrandt van Rijn (1632)}}]]</mobileonly>
== Dietetyka humoralna w praktyce ==
I tak powróciliśmy do XVII wieku. Wiemy już z grubsza, na czym dietetyka humoralna polega w teorii. Ale kto tak naprawdę – i w jaki sposób – stosuje ją w praktyce? Zacznijmy od sprawy dość oczywistej (bo w XXI w. nadal będzie aktualna), a mianowicie, że o zdrowym odżywianiu to mogą myśleć ci, których na to stać. Biedni cieszą się, że w ogóle mają co do garnka włożyć. Średniozamożni (i umiejący czytać) mogą już sobie kupić drukowane poradniki dietetyczne i na ich podstawie próbować samodzielnie ułożyć właściwą dla własnego temperamentu dietę. Ale tylko najbogatsi mogą sobie pozwolić na zatrudnienie nadwornego medyka-dietetyka, który będzie pilnował, co trafia na stół jego pracodawcy.
[[File:Poskromienie złośnicy.jpg|Poskromienie złośnicy|thumb|upright|Jednym ze sposobów na poskromienie złośnicy w pewnej komedii Williama Shakespeare'a było usunięcie z jej diety takich cholerycznych, rozpalających i burzących żółć potraw jak wołowina z musztardą.<br>{{small|Mal. John Augustus Atkinson (XVIII / XIX w.)}}]]
}}, tłum. własne }}
Z jednej strony mamy więc lekarza narzekającego na nieposłusznych pacjentów, co wolą smacznie jeść niż stosować się do jego zaleceń, a z drugiej – pacjenta, który podejrzewa, iż jego własny medyk pragnie go zmorzyć głodem. Taki właśnie stereotypowo apodyktyczny lekarz-dietetyk służył na dworze Sancha Panzy, dawnego giermka Don Kichota; przez cały obiad stał przy swoim panu i polecał służbie natychmiast zabierać ze stołu każdą potrawę, jaką tylko postawiono przed głodnym Panzą (a że ten ostatni lubił jeść, świadczy już samo jego nazwisko, które po hiszpańsku znaczy „brzuch”).
{{ Cytat
[[File:Sancho Panza starved.jpg|thumb|left|Sancho Panza głodzony przez swego lekarza<br>{{small|Ryt. Thomas Cook (XVIII / XIX w.)}}]]
Tego lekarza Sancho wyrzucił z pracy już po pierwszym posiłku. I choć ten akurat był oczywiście fikcyjny, to i w świecie rzeczywistym dietetycy, którzy nie chcieli wylecieć na zbity bruk, musieli nauczyć się, jak dostosować teorię do oczekiwań pracodawcy i jak zaproponować mu dania nie tylko zdrowe, ale też: smaczne, zgodne z nakazami religijnymi, dostępne w jego strefie klimatycznej oraz – co równie ważne – pokazujące, na co go stać.
Zacznijmy od tego ostatniego kryterium: w jaki sposób dietetyka może pomóc w utrzymaniu zastanego (a nawet danego od Stwórcy) porządku społecznego? Co zrobić, żeby chłopi i mieszczanie nawet nie marzyli o tym, by jadać to samo co szlachta? Jednym, stosowanym od dawna sposobem, są ustawy antyzbytkowe, które po prostu zakazują jadania ponad stan pod groźbą kary. Ten sposób jest jednak mało skuteczny; powiedz człowiekowi, że jakaś potrawa jest dla niego zbyt elitarna, to tym chętniej będzie ją jadł, aby pokazać, że on sam przecież należy do elity. A gdyby zamiast tego wmówić mu, że ta potrawa jest dla niego niezdrowa? Dietetycy wywiązali się z tego zadania doskonale. Wystarczyło wykazać, że ludzie harujący fizycznie, mający bliski kontakt z ziemią i słońcem, mają zdecydowanie inną konstytucję humoralną niż osoby urodzone po to, by nie pracować. A jeśli tak, to zupełnie logicznym jest, iż to, co zdrowe dla jednych, jest szkodliwe dla drugich i na odwrót. Rolnicy, tragarze, żołnierze i marynarze nie powinni spożywać świeżego jasnego pieczywa, drobiu, ani owoców, gdyż te produkty, odpowiednie dla szlachty, tylko by im zaklajstrowały żołądki. Z drugiej strony, pożywienie odpowiednie dla ludzi pracy, takie jak czerstwy żytni chleb, kasza, ser, solone śledzie czy warzywa korzeniowe i strączkowe, byłoby dla wyższych warstw społeczeństwa zupełnie niestrawne. Weźmy na przykład tak pospolite warzywo, jak czosnek:
{{ Cytat
Jak to możliwe? Czy już w średniowieczu dietetycy i kucharze spiskowali, by dopasować porady zdrowotne do gustów swych pracodawców? Niewykluczone, choć można znaleźć i inne wytłumaczenia. Na przykład, że spośród wielkiej liczby kombinacji składników, które dietetycy uznali za dopuszczalne, kucharze metodą prób i błędów wybrali te, które są smaczne, a te niejadalne popadły w zapomnienie. Możliwe też, że owe połączenia smakują nam z tego prostego powodu, że przez stulecia dietetyki humoralnej zdążyliśmy się do nich przyzwyczaić. Jeszcze w XXI w. ludzie będą przyprawiać wieprzowinę musztardą, rybę będą skrapiać cytryną, a ogórki solić, nie myśląc wcale, że tego właśnie wymaga zasada równoważenia humorów.
Tak czy siak, przekonanie, iż medycyna humoralna to głównie sposób na wyciąganie kasy od bogatych pacjentów, jest w naszym XVII wieku coraz powszechniejsze. Lekarze hołdujący rzekomo starożytnym autorytetom stali się przedmiotem drwin satyryków i komediantów, z Cervantesem, Shakespeare'em Shakespeare’em i Molière'em Molière’em na czele. ''Chory z urojenia'' autorstwa tego ostatniego to chyba najlepszy przykład owego trendu.
<nomobile>[[File:Lekarz i pacjent.jpg|thumb|Lekarz kontra pacjent: wychudzony pacjent trzyma w ręce receptę na moczopędny napar z mniszka lekarskiego oraz na „szpiczasty bulion”, czyli lewatywę, patrząc równocześnie na lekarza, który obżera się za jego pieniądze i radzi: „rób tak, jak mówię, a nie tak, jak robię.”<br>{{small|Ryt. Louis-Franc̦ois Charon (XVIII / XIX w.)}}]]</nomobile>