Otwórz menu główne

Zmiany

Gastronomiczny Order Pomiana

Dodane 2 bajty, 2 czerwca
brak opisu edycji
[[File:Edward Pożerski w kuchni.JPG|thumb|upright=.7|Edward Pożerski w kuchni, z drewnianymi łyżkami, które jego matka przywiozła jeszcze z Syberii]]
W przeciwieństwie do wcześniejszych kuchennych autorytetów, de Pomiane nie pisał dla wielkich szefów kuchni, których ambicją było wznoszenie się na wyżyny kunsztu kulinanego kulinarnego i tworzenie uczt godnych monarchów i arystokratów. Jego adresatkami były zwykłe gospodynie domowe, które chciały gotować zdrowo, tanio i do tego smacznie, i jeszcze mieć czas na inne zajęcia. Nowatorskie podejście widać już w samych tytułach jego książek: ''La cuisine en six leçons'' (''Nauka przyrządzania potraw w sześciu lekcjach'') czy ''La cuisine en dix minutes'' (''Kuchnia dziesięciominutowa''). Starej daty mistrzowie garnka i patelni musieli łapać się za głowy czytając, że codzienna kolacja nie musi koniecznie zawierać jednego dania mięsnego i jednego rybnego.
Mimo iż Pożerski działał we Francji i rewolucjonizował kuchnię na początku XX wieku, to czynił to w wyniesionym z domu poetyckim, romantyczno-sarmackim stylu. Jeśli na przykład w przepisie kazał wziąć pęczek zielonej pietruszki, to precyzował, że ma być wielkości bukiecika fiołków.<ref>{{Cyt
}}</ref>
Do francuskiej kuchni przemycał de Pomiane polskie akcenty, napisał zresztą całą książkę, mającą przybliżyć Francuzom polskie potrawy i zwyczaje kulinarne: ''La Cuisine Polonaise vue des bords de la Seine'' (''Kuchnia polska widziana znad Sekwany''). W domu chętnie raczył swoich gości ,,polskimi obiadkami", na które mogły się składać na przykład: ,,kieliszek autentycznej żubrowki żubrówki i kawałek suchej kiełbasy" jako ''apéritif'', mięso z kaszą tatarczaną i sosem zaprawionym koniakiem albo krokiety ze świeżymi truskawkami.<ref>''Ibid.'', s. 82–83</ref> Herbatę zaś parzył w starym samowarze, z którego jego ojciec pił jeszcze na zesłaniu w Rosji razem z Fiodorem Dostojewskim.<ref>''Ibid.'', s. 89</ref>
== Potrawa pierwsza: Czy Pożerski pożerskie pożerał kotlety? ==
| rok = 1836
| strony = 179
}}</ref> Autorstwo kotletów nie należy bowiem do samego Jewdokima Pożarskiego, lecz do jego córki Darii, gdyż to ona w gospodzie swego ojca zajmowała się gotowaniem. Jest nawet legenda, która mówi, iż sam cesarz Mikołaj I zatrzymał się w gospodzie u Pożarskich i zamówił na obiad kotlety cielęce, Daria Pożarska zaś, nie mając w spiżarni cielęciny, na prędce naprędce wymyśliła przepis, w którym mięso cielęce zastąpiła kurzym i w ten właśnie sposób wynalazła nową potrawę.<ref>{{Cyt
| tytuł = Torzhok.pro
| rozdział = Дарья Евдокимовна Пожарская
No i rzeczywiście, unikatowy, trzeci co do wielkości na świecie, zbiór zegarów słonecznych, których gromadzenie rozpoczął w 1895 r. jędrzejowski lekarz, Feliks Przypkowski, a kontynuował jego syn Tadeusz, jest główną chlubą owego muzeum. Lecz Tadeusz Przypkowski nie tylko kontynuował pasję ojca, ale miał też różne własne: interesował się historią sztuki i astronomii, grafiką i fotografią bromolejową, bibliofilstwem i ekslibrysami, heraldyką i numizmatyką... A do tego jeszcze lubił smacznie zjeść i wypić.
Przed II Wojną Światową Tadeusz Przypkowski studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie doktoryzował się z historii sztuki, po studiach dużo podróżował (zwiedził Niemcy, Włochy, Francję, Belgię, Niderlandy, Anglię, Hiszpanię, Portugalię, północną Afrykę, Bałkany, Norwegię i Estonię) i wreszcie podjął pracę jako specjalista od propagandy kulturalnej -- najpierw w Krakowie, a później w Warszawie. Słowo ,,propaganda" nie miało wtedy jeszcze tak negatywnego wydźwięku, jak teraz, i znaczyło tyle, co ,,promocja" lub '',,public relations"''. W Krakowie do jego obowiązków należało oprawadzanie oprowadzanie ważnych zagranicznych gości po głównych zabytkach miasta (miał m.in. wątpliwy zaszczyt służyć za przewodnika niemieckiemu ministrowi propagandy Josefowi Goebbelsowi). Dzięki temu, nawet gdy już po wybuchu wojny osiadł na stałe w rodzinnym Jędrzejowie -- miasteczku położonym przy drodze z Kielc do Krakowa -- to nadal utrzymywał kontakty z wieloma ciekawymi ludźmi w różnych krajach, szczególnie we Francji. ,,Ja bywam w Paryżu -- mawiał -- albo w Jędrzejowie."<ref>{{Cyt
| tytuł = Przekrój
| nazwisko r = Roszko
}}</ref>
[[File:Podkładka pod piwo z zegarem słonecznym.jpg|thumb|upright=.9|left|Obiekt ze zbiorów jędrzejowskiego muzeum, w którym łaczą łączą się dwie pasje Tadeusza Przypkowskiego: gnomoniczna i gastronomiczna. Jest to podkładka pod piwo z herbem Jędrzejowa, która po postawieniu składanej wskazówki może też robić za zegar słoneczny.]]
W Jędrzejowie pomagał ojcu w zbieraniu, badaniu i projektowaniu zegarów słonecznych, a po jego śmierci w 1951 r. przejął po nim opiekę nad kolekcją i nad założonym w dwóch kamienicach przy jędrzejowskim rynku muzeum. Z czasem stał się jednym z czołowych gnomoników, czyli specjalistów od zegarów słonecznych, na świecie. Zegary słoneczne, które znajdują się na Kościele Mariackim w Krakowie, Zamku Królewskim w Warszawie, czy obserwatorium astronomicznym w Greenwich, są właśnie jego projektu.