Otwórz menu główne

Zmiany

Wierzynek – pierwszy polski restaurator?

Dodane 200 bajtów, 12:18, 28 mar 2019
}} }}
Całkiem możliwe, że te podarki nie tyle wręczano, co pozwalano je sobie wziąć. Na zjeździe krakowskim mogło to być wyposażenie komnat sypialnych na Wawelu „przepysznie ozdobione purpurą i szkarłatem, złotem, perłami i klejnotami”<ref>Jan Długosz, ''op. cit.''</ref> oraz właśnie talerze i kielichy ze szlachetnych kruszców, które po skończonej uczcie goście po prostu zabierali ze sobą. Trochę to tak, jakby gość hotelowy ukradł z pokoju ręcznik, a kierownictwo hotelu postanowiło zrobić mu z tego ręcznika prezent, ale cóż -- takie były dawniej zwyczaje. W takiej sytuacji nic dziwnego, że zarówno goście, jak i kronikarze, większą uwagę przykładali do naczyń, niż do potraw i trunków, które się w nich znajdowały. Tym bardziej, że na co dzień nawet na przy królewskich stołach jadało się z talerzy wyciętych ze starego żytniego chleba, które później -- nasiąknięte korzennymi sosami -- zjadała służba.
Nieco więcej o jadłospisie krakowskiej uczty napisał w swoim poemacie de Machaut:
Mamy tu dość ogólnikowe wyliczenie -- chleb, wino, ryby, różne rodzaje mięsa -- ale nie ma mowy o nazwach konkretnych potraw czy sposobów ich przyrządzenia. Co nie powinno dziwić, bo -- jak pamiętamy -- de Machaut w ogóle w tej uczcie nie uczestniczył. Nawet jeśli opierał się na relacjach z pierwszej ręki -- samego króla Piotra lub członków jego świty -- to detale kulinarne musiał zapewne sam sobie dopowiedzieć. Dopowiedział więc sobie to, czego na królewskiej uczcie po prostu można było się spodziewać -- czyli z jednej strony cenioną przez ludy Północy obfitość różnorakich mięs, a z drugiej -- chleb i wino, czyli atrybuty chrześcijaństwa i cywilizacji śródziemnomorskiej. No i ryby, bo wielodniowa biesiada musiała zahaczyć o jakieś dni postne.
Wybaczcie jednak, jeśli nie zrażę się upomnieniem poety, że szalonym jest, kto pyta o szczegóły krakowskiego bankietu, i spróbuję mimo wszystko wyobrazić sobie, co mogło znaleźć się na stole króla Kazimierza i jego gości. Nie zachowały się niestety żadne polskie przepisy kulinarne ze średniowiecza, ale dysponujemy za to przepisami czeskimi. Najstarszy znany zbiór porad kucharskich po czesku to ''Spis o krmiech kterak mají dělány býti'', znany z XV-wiecznego rękopisu, ale poszczególne przepisy w nim zawarte mogą być sporo starsze. Dlaczego nas to obchodzi? Bo, po pierwsze, najważniejszym gościem na uczcie był cesarz mieszkający w zamku na Hradczanach Karol, który panował zarazem jako król czeski i mieszkał wybrany na cesarza, więc można się spodziewać, że w zamku na Hradczanach''menu'' ujęto jakieś czeskie potrawy. A po drugie, cywilizacja czeska w ogóle górowała wtedy nad polską i była dla Polaków wzorem do naśladowania.
[[File:Abramowicz Uczta u Wierzynka 1876.jpg|thumb|400px|left|Uczta u Wierzynka według Bronisława Abramowicza (1876)]]
| miejsce = Lwów
| rok = 1921 (pierwsze wydanie: 1834)
}}, księga I, wers 484</ref> a jeszcze wcześniej punktem kulturowego odniesienia były Włochy. Za to mało kto w Polsce u nas pamięta, że pod koniec średniowiecza i jeszcze na początku renesansu najmodniejsze w Polsce było wszystko co czeskie. Choć Polska Królestwo Polskie za Kazimierza Wielkiego prężnie rosła rosło w siłę i odeszły w zapomnienie czasy, kiedy panował tu król czeski Wacław II (dziadek Karola), a Władysław Łokietek (ojciec Kazimierza), jako przywódca antyczeskiej opozycji , ukrywał się po lasach i jaskiniach, to nadal Praga -- teraz już faktyczna stolica Cesarstwa Rzymskiego -- była z perspektywy Krakowa zachodem w sensie tak geograficznym, jak i kulturowym. Kazimierz chętnie kopiował czeskie rozwiązania prawne, administracyjne i finansowe. Nawet język czeski, który dziś w polskich uszach brzmi zabawnie dziecinnie, pod koniec średniowiecza jeszcze w XVI w. wydawał się Polakom tak dostojny, że typowy PolakJanusz, „chociaż nie będzie w Czechach, jedno iż granicę śląską przejedzie, to już inaczej nie będzie chciał mowić, jedno po czesku”, bo „mu się przyrodzony język prawdziwie gruby widzi, czego dowodząc, wyrwie jakie staropolskie z ''Bogurodzicy'' [już wtedy starej!] słowo, a z czeskim jakim gładkim słówkiem na sztych je wysadzi, aby swego języka grubość, a obcego piękność pokazał.”<ref>{{Cyt
| nazwisko = Górnicki
| imię = Łukasz
}}, księga I [2]</ref>
A co z czeską kuchnią? Cóż , nie wszystkim w Europie smakowała, a szczególnie nie przypadła do gustu francuskiemu poecie Eustache'owi Deschamps, który u Guillauma de Machaut uczył się rymować od Guillauma de Machaut:
{{Cytat
Z dwóch mis ludzi je dwadziesta,
Skwaśniałego piwa w bród,
W łóżku czarna słoma, smród,;
Pchły i wieprzowina tłusta –
Z tego słynie czeski ród!
Poivre noir, choulz pourriz, poreaulx,
Char enfumée, noire et dure;
Poulz, puces, puour et pourceaulx.
Est de Behaingne la nature,
Vint gens mangier en deux plateaux,
Boire servoise amere et sure,
Mal couchier, noir, paille et ordure,;
Poulz, puces, puour et pourceaulx
Est de Behaingne la nature,
}}
Inna rzecz, że Deschamps, krytykując w ogóle był prekursorem francuskiego poczucia wyższości kulinarnej i krytykował wszystko, co było do jedzenia na wschód od Renu, był prekursorem francuskiego poczucia wyższości kulinarnej. To, co w czeskiej kuchni budziło u niego obrzydzenie, to w końcu nic innego niż typowe przecież dla klimatu północnej Europy metody konserwacji żywności: wędzone mięso, solone ryby, kiszona kapusta, marynaty w occie piwnym. W przeciwieństwie do Francuza, Polacy nie mieli najmniejszych oporów przed kopiowaniem czeskich wzorców kulinarnych. ''Kuchmistrzostwo'', najstarsza znana książka kucharska w języku polskim, była właśnie przekładem z czeskiego; niestety zachowało się z niej tylko kilka przepisów -- z czego akurat wszystkie na ocet.
...