Otwórz menu główne

Zmiany

Wierzynek – pierwszy polski restaurator?

Dodane 2 bajty, 08:59, 29 mar 2019
}} }}
Całkiem możliwe, że te podarki nie tyle wręczano, ile pozwalano je sobie wziąć. Na zjeździe krakowskim mogło to być wyposażenie komnat sypialnych na Wawelu „przepysznie ozdobione purpurą i&nbsp;szkarłatem, złotem, perłami i&nbsp;klejnotami”<ref>Jan Długosz, ''op. cit.''</ref> oraz właśnie talerze i&nbsp;kielichy ze szlachetnych kruszców, które po skończonej uczcie goście po prostu zabierali ze sobą. Trochę to tak, jakby gość hotelowy ukradł z&nbsp;pokoju ręcznik, a&nbsp;kierownictwo hotelu postanowiło zrobić mu z&nbsp;tego ręcznika prezent, ale cóż – takie były dawniej zwyczaje. W&nbsp;takiej sytuacji nic dziwnego, że zarówno goście, jak i&nbsp;kronikarze, większą uwagę przykładali do naczyń, niż do potraw i&nbsp;trunków, które się w&nbsp;nich znajdowały. Tym bardziej że na co dzień nawet przy królewskich stołach jadało się z&nbsp;talerzy wyciętych ze starego z czerstwego żytniego chleba, które później – nasiąknięte korzennymi sosami – zjadała służba.
Nieco więcej o&nbsp;jadłospisie krakowskiej uczty napisał w&nbsp;swoim poemacie de Machaut: