Ile w tym prawdy? Zacznijmy od tego, kim był św. Jacek (jeśli Czytelnika szczegóły biograficzne nudzą, to ten akapit może pominąć). Urodził się ok. 1183 r. w Kamieniu Śląskim, w zamożnej morawsko-śląskiej rodzinie Odrowążów. Jego wuj, Iwo Odrowąż, był biskupem krakowskim i kanclerzem na dworze księcia krakowskiego Leszka Białego, toteż nic dziwnego, że Jacek uczył się w Krakowie, w szkole katedralnej u Wincentego Kadłubka. Po wyświęceniu na księdza kontynuował naukę na uniwersytecie w Bolonii. Podczas pobytu w Rzymie Jacek poznał Dominga de Guzmán, czyli św. Dominika, założyciela zakonu dominikanów, i do Krakowa wracał już jako dominikanin. Po drodze, gdzie się zatrzymał, tam zakładał klasztor dominikański – w Austrii, w Czechach, na Morawach, na Śląsku i wreszcie w samym Krakowie (przy kościele św. Trójcy). Później prowadził działalność misyjną w Prusach i – co dla nas ważne – w ojczyźnie pierogów (przynajmniej tych ruskich), czyli na Rusi, w latach 1228–1233.
Głównym źródłem naszej wiedzy o Jacku jest dzieło hagiograficzne spisane przez lektora Stanisława z klasztoru przy kościele św. Trójcy pod tytułem ''De vita miraculis sancti Jacchonis '' (''Cudowny żywot św. Jacka''). Praca, stworzona na potrzeby procesu kanonizacyjnego, skupia się bardziej na cudach przypisywanych Jackowi niż na szczegółach jego doczesnego życia. Co ciekawe, ani w części biograficznej, ani w opisach cudów, nie ma ani słowa o pierogach.
Na szczęście ludzie wierzący mają wyuczoną zdolność wyczytywania między wierszami tego, czego autor nigdy nie napisał. Tak jak można wyczytać czyściec i Trójcę Świętą z Pisma Świętego, tak też można wyczytać pierogi z żywotu św. Jacka. Ojciec Tomasz Gałuszka, krakowski dominikanin, pokaże nam, jak to się robi: