[[File:Schultz John III Sobieski.jpg|thumb|200pxupright|Jan III Sobieski (1629–1696), król polski]]
12 września mija 335 lat od Odsieczy Wiedeńskiej, kiedy to po raz kolejny fala barbarzyńców ze wschodu rozbiła się o chwałę oręża polskiego osłaniającą jak falochron cywilizację europejską przed zagładą. A zarazem wybrzmiał łabędzi śpiew skrzydlatej polskiej husarii. Tak przynajmniej uczyli mnie w szkole.
Fakt, jak widzimy, jest podobno bezsporny. Podobno, zatem, Jan III otrzymał worek ziemniaków w prezencie od cesarza Leopolda I, jako nagrodę za ocalenie Wiednia. W końcu wiadomo, Polacy kochają pyry, to pewnie się polski król ucieszy. Z tym że wtedy Polacy jeszcze nie tylko nie kochali ziemniaków, ale w ogóle nie mieli o nich pojęcia. Nie wiemy zatem, czy Jan III ucieszył się z tej nagrody, ale faktem jest (podobno), że worek ten posłał żonie, żeby te ziemniaki kazała posadzić u nich w ogródku.
[[File:Jan Thomas - Leopold I as Acis in the play "La Galatea".jpg|thumb|left|200pxupright|Leopold I Habsburg (1640–1705), cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego]]
Samym sadzeniem zajął się wilanowski ogrodnik Paweł Wienczarek, który swoją wiedzę o sadzeniu ziemniaków przekazał swemu zięciowi, Janowi Łubie. Ten ostatni, już za panowania Augusta II, jako pierwszy w Polsce uprawiał ziemniaki na większą skalę w swoim ogrodzie na podwarszawskich Nowolipkach i sprzedawał je za grubą kasę do kuchni królewskiej i magnackich. Tak przynajmniej podaje [https://books.google.pl/books?id=1B5KAAAAIAAJ&pg=PA539 encyklopedia Orgelbranda] z 1868 r. Zaś cytowany już prof. Zalewski dodaje, iż Łuba sprowadzał sadzeniaki całymi wozami z Saksonii, gdyż król „żądał półmiska ziemniaków (smażonych w całości {{...}}) jako dodatku do każdego obiadu”, powołując się przy tym na (uwaga!) „dobrze poinformowanego historyka”.
Innym warzywem, bez którego nie sposób sobie wyobrazić tradycyjnej chłopskiej kuchni, a które przyjęło się u nas zaskakująco późno, jest burak ćwikłowy. Buraki uprawiano w basenie Morza Śródziemnego już w starożytności, ale bardziej dla liści, niż korzenia, który wtedy był białawy, długi, cienki, gorzki i uważany za niejadalny. Odmiana buraka o ciemnoczerwonym, okrągłym i słodkim korzeniu spichrzowym pojawiła się w południowej Europie nie wcześniej niż w XII w., a do Polski dotarł dopiero w wieku XVI (najstarszy znany polski przepis na kiszone buraki pochodzi od Mikołaja Reya). Ukraińcy odkryli buraka ćwikłowego ponoć jeszcze później:
[[File:Ukrainian borscht.JPG|thumb|250px|Barszcz ukraiński (prawdziwy, a nie to, co uchodzi za „barszcz ukraiński” w Polsce)]]
{{Cytat
| Według jednej z legend, bezpośredni związek z pojawieniem się barszczu mają Kozacy Zaporoscy. W 1683 r. wojska Imperium Osmańskiego oblegały Wiedeń. Na pomoc oblężonym Austriakom ruszyły armie krajów chrześcijańskich z polskim królem Janem Sobieskim na czele. Wśród wojsk koalicji byli też ukraińscy Kozacy. Czasu było mało, dwustutysięczna armia turecka parła na Wiedeń i w każdej chwili stolica Austrii mogła pod tym naporem paść. Kozacy ze wszech sił spieszyli na pomoc sojusznikom, tak że nie zdążyli nawet porządnie się zaprowiantować. Przyszło im żywić się tym, co znaleźli po okolicznych ogrodach. A kozacka dusza, w szczególności żołądek, potrzebowała czegoś sycącego i smacznego. Na szczęście mieli Kozacy słoninę – jeszcze jeden kulinarny symbol Ukrainy. I wtedy przyszło komuś do głowy przed ugotowaniem obsmażyć buraki w smalcu. Wyszło i szybko, i smacznie, tym bardziej jak na warunki, w których znaleźli się Kozacy. Tak pojawiła się procedura obsmażania, dzięki której buraki w wywarze nie traciły swej naturalnej barwy ani smaku. Przy okazji, wojska polsko-austriackie rozgromiły Turków i to tak miażdżąco, że turecki pasza kazał stracić swojego ulubionego wezyra.
== Rogaliki ==
[[File:Croissant LG.jpg|thumb|left|200pxupright|Strona z angielskiego wydania ''Larousse Gastronomique'']]
Pewien bloger podpisujący się „bfaure” reprezentuje całkiem zdrowe podejście do tego typu legend, w ten sposób poprzedzając kolejną z nich:
Według tego podania, podczas gdy Kozacy po drodze do Wiednia zbierali buraki, w samym oblężonym przez dwa miesiące Wiedniu mieszkańcom – jak w niejednej kulinarnej legendzie – zaczynał zaglądać w oczy głód. Niemniej piekarze nadal pracowali po nocach, by zapewnić wiedeńczykom poranne pieczywo. Jeden z nich (ponoć pochodzący z Münster) usłyszał podczas pracy dziwne odgłosy dobiegające spod ziemi. Okazało się, iż przypadkiem odkrył turecki podkop, co cesarz wynagrodził wiedeńskim piekarzom dając im prawo wypiekania bułeczek w kształcie tureckiego półksiężyca. I tak oto narodził się ''Kipferl'', czyli wiedeński rogal. Choć, jeśli wierzyć biblii francuskiej gastronomii, jaką jest ''Larousse Gastronomique'' (do tej księgi będę jeszcze wracał, bo to cudowne źródło mitów kulinarnych podanych jako fakty), to rogal stworzono trzy lata później dla uczczenia zdobycia przez wojska chrześcijańskie tureckiej Budy (dzisiejszego Budapesztu).
[[File:Bagel and Croissant.jpg|thumb|left|200px|Narodziny rogala i bajgla wg R.O. Blechmana]]
Legenda ta ma też swój żydowski odpowiednik. Mianowicie, wiedeńscy Żydzi w podzięce dla polskiego króla i jego husarzy upiekli bułeczki w kształcie strzemiona. A że na strzemię po niemiecku mówi się ''Bügel'', to bułeczki nazwano z żydowska bajglami. Bajgle zawędrowały później do Nowego Jorku, gdzie kanapka z przekrojonego na pół bajgla posmarowanego śmietankowym serkiem i przykrytego plasterkiem wędzonego łososia (''bagel with cream cheese and lox'') stała się najpopularniejszą przekąską najpierw żydowską, a w drugiej połowie XX w. – ogólnoamerykańską.
}}</ref> skojarzenie Jana III z bajglem nie jest zupełnie bezpodstawne, choć może nie tak romantyczne, jak chce legenda. Otóż zwycięzca spod Wiednia był pierwszym polskim królem, który nie potwierdził przywileju wydanego przez Jana Olbrachta w 1496 r., nadającego cechowi piekarzy krakowskich monopol na wypiek chleba i obwarzanków z mąki pszennej. A to oznaczało, że żydowscy piekarze mogli wreszcie przestać partaczyć (partactwo to produkcja prowadzona przez rzemieślników niezrzeszonych w cechu; jeśli kojarzysz to słowo z niską jakością, to znaczy, że cechowy PR był skuteczny) i zacząć wypiekać bajgle na legalu. Nic dziwnego, że w języku jidysz powiedzenie ''in mejlech Sabeckis jorn'' (dosłownie: „za króla Sobieskiego”) znaczy tyle co „w dawnych, dobrych czasach”.
{{clear}}
[[File:{{#setmainimage:Building 19 Sobieski bagels.png}}|thumb|center|300px|„Co, bez serka?” Z ulotki reklamowej sieci dyskontów Building #19]]
No właśnie, czym popijać rogale, bajgle i mity na ich temat, jeśli nie kawą? A skoro mówimy o kawie, to nie sposób nie wspomnieć tu o Jerzym Franciszku Kulczyckim, który pracował dla wojsk chrześcijańskich jako szpieg i tłumacz. Poniżej notka biograficzna, więc jak komuś nie chce się czytać, to zapraszam akapit dalej.
{{clear}}
[[File:Jerzy Franciszek Kulczycki 11.PNG|thumb|upright|left|200px|<poem>„Jerzy Franciszek Kulczycki, tłumacz orientalny.
W takim właśnie stroju i tak uzbrojony wyszedł z Wiednia 13 sierpnia
i przemknął się przez obóz turecki do obozu księcia lotaryńskiego,
Na dzisiaj starczy, ale napiszcie w komentarzach, o czym chcielibyście poczytać więcej. O barszczu, o bajglach, a może o [[Kawa czy herbata?|kawie]]? Do następnego!
{{clear}}
[[File:Zu den blauen Flaschen painting c1900.jpg|thumb|center|350pxupright=1.5|Jerzy Franciszek Kulczycki (ok. 1640–1694) w stroju tureckim podaje kawę w Domu pod Błękitną Flaszą.]]