Wierzynek – pierwszy polski restaurator?

Z Z widelcem wśród książek
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Wśród wielu atrakcji turystycznych mojego pięknego miasta rodzinnego, królewsko-stołecznego Krakowa, są dwie szacowne instytucje, które szczycą się nieprzerwaną działalnością od czasów panowania króla Kazimierza Wielkiego, a dokładnie -- od roku 1364. Jedną z nich jest oczywiście najstarsza w Polsce wyższa uczelnia. Rzeczywiście król Kazimierz uzyskał od papieża zgodę na założenie uniwersytetu właśnie w 1364 r. Z tym że od tej zgody minęły jeszcze trzy lata, zanim Akademia Krakowska wreszcie na dobre wystartowała, a już po kolejnych trzech -- Kazimierz zmarł, a Akademia zwinęła interes. Dopiero w 1400 r. król Władysław Jagiełło i królowa Jadwiga założyli w Krakowie nowy uniwersytet -- nie bez powodu zwany Jagiellońskim, a nie Kazimierzowskim. Rok założenia 1364 jest więc, jak widać, lekko naciągany.

Szyld nad wejściem do restauracji Wierzynek, Rynek Główny 15 w Krakowie

No dobrze, ale co to ma wspólnego z historią kuchni? Nic. Dlatego teraz skupimy się na drugiej z tych instytucji, która rok 1364 ma nawet w swoim logotypie. Oto laurka, którą na jej temat możemy przeczytać w książce Tysiąc miejsc, które musisz zobaczyć, zanim umrzesz (to taki przewodnik dla snobów po najdroższych na świecie hotelach, restauracjach i innych pułapkach na turystów):

Przy Rynku znajduje się też historyczna restauracja Wierzynek, najlepsze miejsce by rozkoszować się dworską obsługą na europejskim poziomie i przysmakami zgodnymi z polską tradycją. Historia tej restauracji, podobno jednej z najdłużej działających w Europie, sięga 1364 r., kiedy to karczmarz Mikołaj Wierzynek wydał ucztę na złotych i srebrnych talerzach dla gości króla Kazimierza Wielkiego, w tym dla świętego cesarza rzymskiego Karola IV. Od tego czasu restauracja Wierzynek gościła każdą głowę państwa, która złożyła wizytę [w Krakowie]. Pięciuset lat historii można doświadczyć w eleganckiej kawiarni na parterze lub w wytwornym salonie na piętrze, gdzie sezonową dziczyznę, górskiego pstrąga i podlane sosem grzybowym delicje podaje się pośród ozdobnych pamiątek sławetnej przeszłości tego lokalu.
Patricia Schultz: 1,000 Places to See Before You Die: A Traveler's Lifelist, New York: Workman Publishing, 2003, s. 300, tłum. własne
Also on the square is the historic restaurant Wierzynek, the best place to enjoy courtly European service and traditional Polish specialties. Said to be one of the oldest operating restaurants in Europe, its history goes back to 1364, when inkeeper Mikolaj Wierzynek created a banquet served on gold and silver plates for the guests of King Casimir the Great, including Holy Roman Emperor Charles IV. Wierzynek restaurant has hosted every visiting head of state ever since. Experience 500 years of history at the elegant café downstairs or the venerable upstairs salon, where seasonal game, mountains trout, and mushroom-sauced delights are served amid decorative reminders of the establishment's gloried past.

Tekst oryginalny:
Also on the square is the historic restaurant Wierzynek, the best place to enjoy courtly European service and traditional Polish specialties. Said to be one of the oldest operating restaurants in Europe, its history goes back to 1364, when inkeeper Mikolaj Wierzynek created a banquet served on gold and silver plates for the guests of King Casimir the Great, including Holy Roman Emperor Charles IV. Wierzynek restaurant has hosted every visiting head of state ever since. Experience 500 years of history at the elegant café downstairs or the venerable upstairs salon, where seasonal game, mountains trout, and mushroom-sauced delights are served amid decorative reminders of the establishment's gloried past.

Jako dziecko też byłem przekonany, że ową restaurację -- uchodząca wówczas za najlepszą w Krakowie, a może i w Polsce (w dużej mierze dzięki brakowi konkurencji) -- założył w 1364 r. Mikołaj Wierzynek, który tym samym musiał być pierwszym w Polsce restauratorem. Wątpliwości zaczęły się nasuwać, gdy przeczytałem, że restauracja to w ogóle wynalazek XIX-wieczny, a średniowieczni monarchowie nie stołowali się po karczmach i gospodach, chyba że absolutnie nie mieli innego wyjścia. A wraz z wątpliwościami pojawiły się pytania: Co to za uczta miała miejsce w Krakowie w 1364 r.? Kto na niej był i z jakiej okazji? Jakie smakołyki tam podano? Kim był i jaką rolę odegrał w niej Wierzynek? I kiedy tak naprawdę otwarto przy Rynku Głównym 15 restaurację noszącą jego imię?

I na te właśnie pytania spróbuję dzisiaj odpowiedzieć.

Szczyt dyplomatyczny czy rodzinne spotkanie?

Powiązania rodzinne Kazimierza Wielkiego. Na żółto: mniej lub bardziej prawdopodobni uczestnicy zjazdu krakowskiego w 1364 r.

Jedynym źródłem historycznym, które wspomina o rzekomej uczcie u Wierzynka są Roczniki sławnego Królestwa Polskiego Jana Długosza. Według niego cała historia zaczęła się od tego, że Karol Luksemburski, cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego i król czeski, w obecności posłów węgierskich wyraził się obelżywie o matce ich króla, Ludwika Andegaweńskiego (czyli, jak się domyślam, po prostu nazwał Ludwika skurwysynem). Wywołało to, rzecz jasna, poważny kryzys dyplomatyczny. Ludwik, wraz z księciem austriackim Rudolfem Habsburgiem, który też miał na pieńku ze swoim teściem cesarzem, zaczął gotować się do wojny. Papież Urban V uznał, iż wystarczy, że Europa Zachodnia, już spustoszona niedawną pandemią dżumy, pogrążała się w wojnie (później nazwanej stuletnią). Tego tylko brakowało, żeby władcy stosunkowo spokojnej i szybko rozwijającej się Europy Środkowej też skoczyli sobie do gardeł. Dlatego zaniepokojony wysłał z Awinionu swojego nuncjusza Piotra z Volterry, aby spróbował załagodzić konflikt. Nuncjuszowi szczęśliwie udało się powstrzymać działania zbrojne i nakłonić zwaśnionych monarchów do wyjaśnienia sprawy przez sąd arbitrażowy. Na arbitrów wyznaczono księcia świdnickiego Bolka Małego, ostatniego suwerennego władcę na Śląsku i stryja niedawno zmarłej trzeciej żony cesarza Anny, oraz króla polskiego Kazimierza, brata znieważonej węgierskiej królowej matki. Przy okazji nuncjusz zeswatał świeżo owdowiałego cesarza z wnuczką Kazimierza, księżniczką słupską Elżbietą.

Ślub odbył się w Krakowie. Poza panną młodą (i jej rodziną) oraz jej nie tak już młodym oblubieńcem (i jego rodziną), Kazimierz -- nadal według Długosza -- zaprosił króla Ludwika, króla duńskiego Zygmunta, króla cypryjskiego Piotra oraz książąt: Bolka Małego, bawarskiego Ottona V Wittelsbacha, mazowieckiego Siemowita IV, opolskiego Władysława II i innych. Wesele trwało dwadzieścia dni, podczas których dla pospólstwa wystawiono na ulicach beczki z winem, a panowie zabawiali się turniejami rycerskimi i bankietami. Nad przebiegiem uczt, jak pisze Długosz, czuwał niejaki Wierzynek, „rajca krakowski, rodem znad Renu, szlachcic z domu herbowego Łagoda”, „zawiadowca skarbu królewskiego”. Jedną z owych biesiad zorganizował we własnym domu, gdzie z wdzięczności za „niewymowne dobrodziejstwa” posadził króla Kazimierza (a nie cesarza) na honorowym miejscu i obsypał go prezentami, których wartość przewyższała posag nowej cesarzowej.[1]

Tyle Długosz. Niestety już dawno historycy zorientowali się, że sporo w tej historii nie zgadza się z tym, co można wyczytać z innych dokumentów, szczególnie z krakowskiej kroniki katedralnej i z Rocznika Świętokrzyskiego (choć i tam są błędy, które Długosz tylko powtórzył) oraz z poematu Guillaume'a de Machaut pt. Zdobycie Aleksandrii (o czym później). Ani data zjazdu, ani jego cel, ani lista gości nie były zupełnie takie, jak podał kronikarz. Tak pod koniec XIX w. podsumował te nieścisłości prof. Stanisław Kutrzeba:

Trzeźwa krytyka historyczna nie bardzo wierzy Długoszowi, który nieraz wiąże ze sobą fakty odrębne, szuka między nimi związku, choć go nie było, wreszcie upiększa i ozdabia opowiadanie nie tylko stylistycznymi dodatkami. Tak i ten piękny obraz walki o sławę siostry i zaślubin wnuki królewskiej nie ostał się przed skalpelem krytyki. Drobne początkowo wątpliwości doprowadziły do tego, iż prawie na szczątki rozbito gmach sklejony sztucznie przez Długosza.
Stanisław Kutrzeba: Historya rodziny Wierzynków, w: Rocznik Krakowski, t. II, Kraków: Wydawnictwo Towarzystwa Miłośników Historyi i Zabytków Krakowa, 1899, s. 53

Wychodzi bowiem na to, że słynny krakowski kronikarz, pisząc sto lat po opisywanych wydarzeniach, połączył w jeden wielki zjazd co najmniej trzy różne spotkania monarchów, które odbyły się w Krakowie w latach 1363--1364. Najpierw, w maju 1363 r. miało miejsce huczne wesele Elżbiety i Karola. Nie było na nim ani Ludwika, który jeszcze nie był pogodził się z cesarzem, ani królów Danii i Cypru, bo nie mieli po co. Były za to niewątpliwie rodziny państwa młodych i można się tam domyślić również osób, których źródła nie wymieniają, np. margrabiego morawskiego Jana Henryka, brata cesarza, czy też Kaźka Słupskiego, brata panny młodej i ulubionego wnuka króla Kazimierza.

W grudniu tego samego roku do Krakowa przyjechał Bolko Mały, żeby wspólnie z Kazimierzem, jako arbitrzy, ostatecznie rozstrzygnąć spór Karola z Ludwikiem. Możliwe, że właśnie wtedy do Krakowa przyjechał też król duński Waldemar IV (a nie Zygmunt, jak podaje Długosz), ale w innej sprawie.

Wreszcie we wrześniu 1364 r. do Krakowa przyjechał znowu cesarz Karol oraz król Ludwik, żeby zgodnie z wynikiem arbitrażu pojednać się i przysiądz sobie przyjaźń. Ten zjazd -- już czysto polityczny, a nie rodzinny, więc już pewnie bez kobiet -- był największym pod względem liczby koronowanych głów. Ponadto znów był tam Bolko jako jeden z sędziów, być może również książęta austriaccy jako pozostałe strony sporu, inni wspomniani już książęta oraz -- dość przypadkowo -- król cypryjski Piotr de Lusignan.

Przy tym nieco egzotycznym władcy chilę się zatrzymamy, bo to ciekawa historia. Królestwo Cypru powstało po tym, jak krzyżowcy pod wodzą króla Ryszarda Lwie Serce zdobyli tę chrześcijańską wprawdzie, ale strategicznie położoną, wyspę. Panowali tam katoliccy królowie z wywodzącej się z Francji dynastii Lusignan. Wojowali przeważnie z równie katolicką Genuą, ale ze względów propagandowych głosili potrzebę walki z Arabami i Turkami. I tak, w 1362 r., król Piotr wyruszył w tournée po Europie, aby zebrać chętnych i środki finansowe na kolejną krucjatę przeciwko niewiernym. Przejechał przez Włochy, Francję, dzisiejszą Belgię, Anglię i Niemcy. Zebrał sporo kasy, ale po drodze go okradli, więc musiał zacząć zbiórkę od początku. Wreszcie dotarł do Pragi, na dwór cesarza Karola, który zaproponował mu, że zabierze go na wielki zjazd monarchów do Krakowa, dokąd właśnie się wybiera, i tam będzie mógł propagować swoją krucjatę. Po latach owe peregrynacje króla Piotra, jak i samą krucjatę przeciwko Egiptowi, opisał de Machault w Zdobyciu Aleksandrii.

Potem z Pragi wyruszyli;
Oto gdzie w drodze bawili:
Wierzchem do granicy Czech
Dojechali po dniach trzech;
Stąd przez Wrocław i Legnicę,
Dalej Neustadt i Świdnicę,
Głogów, Bytom, Kalisz, Kościan;
Przejechali też przez Poznań.
Do Krakowa wraz przybyli,
Gdzie królowie, co tam byli,
Im na przeciw wyjechali
I z radością powitali.

Guillaume de Machaut: La Prise d’Alexandrie, red. Sophie Hardy, Université d’Orléans, 2011, s. 38, tłum. własne

Ce fait, de Prague se partirent.
Or diray quel chemin il firent :
Parmi Behaingne chevauchierent
III journees, et puis alerent
A Bresselau, a Liguenisse,
A Mustat, a Suedenisse ;
Cousten, Calix, Buton, Glagouve
Passerent, et par Basenouve ;
De la en Cracoe arriverent,
Ou les roys dessusdis trouverent,
Qui a l’encontre leur venirent,
Et moult grant joie leur feïrent.


Tekst oryginalny:

Ce fait, de Prague se partirent.
Or diray quel chemin il firent :
Parmi Behaingne chevauchierent
III journees, et puis alerent
A Bresselau, a Liguenisse,
A Mustat, a Suedenisse ;
Cousten, Calix, Buton, Glagouve
Passerent, et par Basenouve ;
De la en Cracoe arriverent,
Ou les roys dessusdis trouverent,
Qui a l’encontre leur venirent,
Et moult grant joie leur feïrent.

Wystarczy rzut oka na mapę, by stwierdzić, że ta trasa zupełnie nie ma sensu. Z Pragi do Krakowa przez Poznań? Ale da się to wytłumaczyć w ten sposób, że mapy były wówczas rzadkością, a de Machault nie towarzyszył Piotrowi osobiście w jego podróżach. Za to wcześniej, gdy służył jeszcze królowi Janowi Luksemburskiemu, ojcu Karola, to faktycznie pojeździł trochę po Czechach, Śląsku i Wielkopolsce; w poemacie wymienił więc po prostu te śląskie i polskie miasta, w których sam bywał. W każdym razie Piotr dotarł z cesarzem do Krakowa, gdzie zebrani monarchowie grzecznie go wysłuchali, a następnie wsparli jego wysiłki na rzecz organizacji krucjaty w ten sposób, że dali mu zdobyć główną nagrodę w turnieju.

Mieszczanin szlachcicem

Wróćmy do Wierzynka. Długosz niestety nie podaje jego imienia, tylko samo nazwisko. W istocie żyła przez wieki w Krakowie taka rodzina kupiecka, jedna z zamożniejszych i bardziej wpływowych w mieście. Jej protoplastą był Mikołaj Wierzynek, który na początku XIV w. przyimigrował do Krakowa z Nadrenii. No i oczywiście nie nazywał się Mikołaj Wierzynek, tylko Nikolaus Wirsing; jego potomkowie spolszczyli to nazwisko dopiero dwa wieki później.

...

Przedsiębiorstwo Turystyczno-Gastronomiczne

...

Wydawało by się, że zamożny uszlachcony patrycjusz nie pasuje ideologicznie na patrona jadłodajni w Polsce Ludowej. W tym wypadku jednak (jak i wielu innych) nacjonalizm wziął górę na socjalizmem. Dla Niemców okupujących Kraków podczas wojny Nikolaus Wirsing był wystarczająco niemiecki, by przemianować ulicę Senacką na Starym Mieście na Wirsingstraße.[2] A skoro faszystowscy okupanci zawłaszczyli tę postać historyczną, to należało ją teraz zrepolonizować i odzyskać dla polskiej kultury jako Mikołaja Wierzynka -- razem ze wszystkimi Kopernikami, Stwoszami i Dantyszkami.

...

Przepis

Wróćmy do Wierzynkowej uczty i spróbujmy odpowiedzieć na pytanie najciekawsze: co tam podano do jedzenia? O kulinarnej stronie bankietu Długosz nie wspomniał ani słowem.


Jakże ich tam ugoszczono,
Napojono, nakarmiono!
Chlebem, winem, wołowiną,
Rybą, ptactwem i zwierzyną,
Wszelkim jadłem, co kto lubi.
A kto o to pyta – głupi,
Bo tu nie ma o co pytać:
Tego nie da się opisać –
Tak wspaniale ich przyjęto!

Guillaume de Machaut: La Prise d’Alexandrie, red. Sophie Hardy, Université d’Orléans, 2011, s. 38, tłum. własne

Comment il furent receü,
Honnouré, servi et peü
De pain, de vin et de vitaille,
De toute volille et d’aumaille,
De poissons et d’autre vïande,
Il est moult fols qui le demande,
Qu’on ne le doit pas demander,
Pour ce qu’on n’i puet amender,
Tant furent servi grandement.


Tekst oryginalny:

Comment il furent receü,
Honnouré, servi et peü
De pain, de vin et de vitaille,
De toute volille et d’aumaille,
De poissons et d’autre vïande,
Il est moult fols qui le demande,
Qu’on ne le doit pas demander,
Pour ce qu’on n’i puet amender,
Tant furent servi grandement.

A jaka na tej uczcie panowała radość i wspaniałość, jaka dostojność i obfitość, nie da się opisać, chyba tylko tak, że wszystkim więcej dawano, niż sobie życzyli. Ci więc królowie i książęta, przyrzekłszy i utwierdziwszy między sobą wzajemną przyjaźń i obdarowani przez króla Polski Kazimierza niezwykle kosztownymi królewskimi darami, rozjechali się do swoich krajów.
— Kronika katedralna krakowska (lata 1380.; błędnie zindentyfikowana jako kronika Janka z Czarnkowa), cyt. w: Grodecki, op. cit.
Huic convivio quanta laetitia, magnificentia, gloria et habundantia fuit, describit non potest, nisi quia dabatur omnibus plus quam volebant. Hi igitur reges et principes promittentes ac firmantes inter se mutuam amicitiam et a Kazimiro rege Poloniae donis regalibus multum pretiosis remunerati ad propria redierunt.
Monumenta Poloniæ Historica, t. II, Lwów: August Bielowski, 1872, s. 634

Tekst oryginalny:
Huic convivio quanta laetitia, magnificentia, gloria et habundantia fuit, describit non potest, nisi quia dabatur omnibus plus quam volebant. Hi igitur reges et principes promittentes ac firmantes inter se mutuam amicitiam et a Kazimiro rege Poloniae donis regalibus multum pretiosis remunerati ad propria redierunt.
Monumenta Poloniæ Historica, t. II, Lwów: August Bielowski, 1872, s. 634



Francuska krytyka XV-wiecznej kuchni czeskiej:

Pchły i wieprzowina tłusta –
Z tego słynie czeski ród!
Pieprz, solona ryba, chłód,
Zgniłe pory i kapusta,
Okopcone mięso, brud,
Wszy i wieprzowina tłusta –
Z tego słynie czeski ród!
Z dwóch mis ludzi je dwadziesta,
Skwaśniałego piwa w bród,
W łóżku czarna słoma, smród,
Pchły i wieprzowina tłusta –
Z tego słynie czeski ród!
Chleb, solona ryba, chłód.

Eustache Deschamps: Poulz, puces, puour et pourceaulx, w: Selected Poems, red. Ian S. Laurie, Deborah M. Sinnreich-Levi, New York – London: Routledge, 2003, s. 188, tłum. własne

Poulz, puces, puour et pourceaulx
Est de Behaingne la nature,
Pain, poisson sallé et froidure,
Poivre noir, choulz pourriz, poreaulx,
Char enfumée, noire et dure;
Poulz, puces, puour et pourceaulx.
Est de Behaingne la nature,
Vint gens mangier en deux plateaux,
Boire servoise amere et sure,
Mal couchier, noir, paille et ordure,
Poulz, puces, puour et pourceaulx
Est de Behaingne la nature,
Pain, poisson sallé et froidure.


Tekst oryginalny:

Poulz, puces, puour et pourceaulx
Est de Behaingne la nature,
Pain, poisson sallé et froidure,
Poivre noir, choulz pourriz, poreaulx,
Char enfumée, noire et dure;
Poulz, puces, puour et pourceaulx.
Est de Behaingne la nature,
Vint gens mangier en deux plateaux,
Boire servoise amere et sure,
Mal couchier, noir, paille et ordure,
Poulz, puces, puour et pourceaulx
Est de Behaingne la nature,
Pain, poisson sallé et froidure.


Nastaw wywar niezbyt słony; szczupaka oskrob i rozdziel na kawałki, wymyj go w czystej wodzie; a gdy wywar się zagotuje, włóż do niego szczupaka i dobrze obgotuj. Potem go odcedź i włóż do misy. Usiekaj bardzo drobno cebuli, gotuj ją w mocno wrzącej wodzie, a kiedy się ugotuje, rozdziel tę cebulę na dwie części; jedną połowę utrzyj w panwi z pietruszką; a kiedy ją dobrze utrzesz, weź wina albo octu, rozpuść to panwi i przetrzyj przez sito; daj ten sos do kociołka albo do garnka, włóż tam szczupaka, przypraw wszystkimi korzeniami oprócz goździków. Możesz tym sposobem karpia i inne ryby przyrządzać. Drugą połowę cebuli oszafrań. A kiedy dasz szczupaka na misę, daj tej cebuli z wierzchu.
Spis o krmiech kterak mají dèlány byti (rękopis z XV–XVI w.), cyt. w: Čeněk Zíbrt: Staročeské umění kuchařské, Praha: 1927, s. 134; cyt. w: Roman Jakobson: Szczupak po polsku, w: W poszukiwaniu istoty języka, t. I, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1989, s. 102, tłum. własne
Zastav rosol nevelmi slaný, ostruž štiku a roztrhni ji na kusy, vymyj ji čistú vodú a když rosol zevře, daj ji do nĕho a obvař dobře. Potom ji oced' a naklad' na misu. Usekajž cibuli velmi drobnĕ, vař ji v vodĕ, at' prudce vře, a když uvře rozdĕl sobĕ tu cibuli na dvé, jednu polovici tři v pánvi s petruželi; když ji dobře utřeš, vezmi vína, anebo octa, rozpust' to v pánvi a potáhni skrze hartoch dajž tu jichu do kotlika nebo do hrnce, vklad' tam štiku, zakořeň všemi kořeními kromĕ hřebičkuo. Muožeš tiem zpuosobem kapry i jiné ryby dĕlati. Druhú pak polovici cibuli ošarfaň. A když štiku na misu daš, daj to cibuli svrchu.

Tekst oryginalny:
Zastav rosol nevelmi slaný, ostruž štiku a roztrhni ji na kusy, vymyj ji čistú vodú a když rosol zevře, daj ji do nĕho a obvař dobře. Potom ji oced' a naklad' na misu. Usekajž cibuli velmi drobnĕ, vař ji v vodĕ, at' prudce vře, a když uvře rozdĕl sobĕ tu cibuli na dvé, jednu polovici tři v pánvi s petruželi; když ji dobře utřeš, vezmi vína, anebo octa, rozpust' to v pánvi a potáhni skrze hartoch dajž tu jichu do kotlika nebo do hrnce, vklad' tam štiku, zakořeň všemi kořeními kromĕ hřebičkuo. Muožeš tiem zpuosobem kapry i jiné ryby dĕlati. Druhú pak polovici cibuli ošarfaň. A když štiku na misu daš, daj to cibuli svrchu.

Przypisy

Bibliografia