Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Z wizytą w Soplicowie: Bigosu smak przedziwny

Dodane 45 bajtów, 01:25, 4 mar 2019
brak opisu edycji
| strony =
| url = https://sjp.pwn.pl/doroszewski/hultaj;5433804.html
}}</ref> Hultajski bigos był więc czymś jak bigos prawdziwy, bo robiono go z&nbsp;siekanego mięsa, ale raczej tego tańszego, jak kiełbasy i&nbsp;słonina, a&nbsp;do tego nie zakwaszano go drogimi limonkami i&nbsp;cytrynami („po tynfie jedna sztuka najtańsza”, jak podaje Kitowicz<ref>Kitowicz, ''op. cit.''</ref>), ani nawet octem, lecz prostacką kiszoną kapustą lub kwasem buraczanym (co też pojawia się w&nbsp;przepisach z&nbsp;XIX &nbsp;w.). Z&nbsp;tym że kapucha miała jeszcze tę zaletę, iż robiła równocześnie za wypełniacz i&nbsp;środek konserwujący. Szybko odkryto, że taki kapuściany bigos można długo przechowywać i&nbsp;wielokrotnie odgrzewać, dzięki czemu stał się potrawą nie tylko hultajów i&nbsp;służby, ale też – żołnierzy, myśliwych i&nbsp;podróżnych. Zygmunt Gloger, który w&nbsp;swojej ''Encyklopedii staropolskiej'' z&nbsp;początku XX &nbsp;w. nie stronił od dzielenia się osobistym doświadczeniem, wspominał, że „w dawnym sposobie podróżowania był to arcypraktyczny wynalazek kuchni polskiej, [czego] piszący niniejsze słowa doświadczył {{...}} jeszcze w&nbsp;r. 1882 osobiście, gdy wspólnie z&nbsp;Henrykiem Sienkiewiczem odbywał końmi kilkudniową podróż do puszczy Białowieskiej.”<ref>{{Cyt
| nazwisko = Gloger
| imię = Zygmunt
}}</ref>
Bigos hultajski zrobił oszałamiającą karierę nie tylko kulinarną, ale także literacką – jako idealna metafora wszelkiego rodzaju bezładnej mieszaniny resztek, która jednak, zaskakująco, jest nader smakowita. Na przykład dwuaktowa romantyczno-moralizatorska komedyjka Jana Drozdowskiego z&nbsp;1801 &nbsp;r. nosi tytuł ''Bigos hultajski, czyli szkoła trzpiotów'' i&nbsp;kończy się następującym monologiem jednego z&nbsp;bohaterów:
{{ cytat
Norwidowi udało się w&nbsp;jednym krótkim wierszu zadrwić zarówno z&nbsp;antyzdrowotnych właściwości bigosu (i to bigosu narodowego!), jak i&nbsp;z zaściankowej mentalności polskiej szlachty, w&nbsp;której umysłach – na kształt bigosu – mieszały się bezładnie poszatkowane myśli.
[[Plik:Bigośnica z&nbsp;Baranówki 2.jpg|thumb|Porcelanowa bigośnica wykonana w&nbsp;Baranówce w&nbsp;1828 &nbsp;r.]]
{{ cytat
| <poem>Co o&nbsp;bigosie piszesz narodowym,
| imię = Józef
| tytuł = Pisma zbiorowe
| rozdział = I wywiad Miedzińskiego (26 sierpnia 1930 &nbsp;r.)
| wydawca = Instytut Józefa Piłsudskiego
| tom = IX
Mieli dawniej ludzie fantazję, co? Ale jeszcze większą ciekawostką jest to, że chociaż w&nbsp;Internecie można znaleźć całkiem sporo opisów tego zwyczaju (wyżej cytowany artykuł, to jeden z&nbsp;wielu przykładów), to, po pierwsze, wszystkie brzmią bardzo podobnie, ograniczając się do jednego czy dwóch zdań, a&nbsp;po drugie, żaden nie przytacza źródła tej informacji. Przecież musi być jakaś stara książka, w&nbsp;której ten intrygujący staropolski zwyczaj po raz pierwszy opisano?
A jednak nie udało mi się znaleźć żadnej wzmianki o&nbsp;„bigosie z&nbsp;wiwatem” w&nbsp;źródłach przedinternetowych. Oczywiście, jeśli samemu się nie znalazło, to można spróbować dotrzeć do niektórych z&nbsp;tych osób, które o&nbsp;tej tradycji pisały bądź mówiły. I tak zrobiłem, ale bez powodzenia. Okazało się, że albo źródło uleciało z&nbsp;pamięci, albo jest to po prostu fakt z&nbsp;gatunku tak oczywistych, że podawanie źródła nie jest konieczne. A poza tym informacji o&nbsp;bigosie z&nbsp;wiwatem jest przecież wszędzie pełno; wystarczy sięgnąć po pierwszą lepszą książkę kucharską z&nbsp;XIX &nbsp;w. Faktycznie w&nbsp;dawnych recepturach przewija się metoda gotowania polegająca na zalepianiu pokrywki garnka ciastem. Ćwierczakiewiczowa poleca w&nbsp;ten sposób przyrządzać klops angielski,<ref>{{Cyt
| nazwisko = Ćwierczakiewiczowa
| imię = Lucyna
}}</ref> Lecz akurat przepisu na bigos z&nbsp;użyciem tej metody nie znalazłem. Ani tym bardziej – przepisu, gdzie odpadnięcie pokrywki pod wpływem ciśnienia byłoby pożądanym efektem, a&nbsp;nie wypadkiem przy pracy. Samej frazy „bigos z&nbsp;wiwatem” też nie udało mi się wyszukać.
Odkryłem za to, że nie tylko nie pojawia się ona w&nbsp;dostępnych mi źródłach przedinternetowych, ale nie ma jej też w&nbsp;źródłach internetowych starszych niż 26 listopada 2006 &nbsp;r. Co takiego wydarzyło się owego dnia? Otóż wtedy Tomasz Steifer, malarz i&nbsp;heraldyk, [https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Bigos&diff=5477053&oldid=5246284 dodał w&nbsp;artykule hasłowym „Bigos” w&nbsp;polskiej Wikipedii] m.in. następującą informację:
{{ Cytat
}} }}
Tu również nie podano źródła i&nbsp;ta sytuacja nie zmieniła się [https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Bigos&oldid=54979769 do dzisiaj.] A jako że sam od wielu lat jestem wikipedystą, to powiem Wam, że każda informacja w&nbsp;Wikipedii jest warta tyle, na ile wiarygodne jest źródło podane w&nbsp;przypisie. A jeśli przypisu nie ma? No właśnie. A jednak Wikipedia cieszy na tyle dobrą reputacją, że owa ciekawostka błyskawicznie rozprzestrzeniła się po Internecie. Czy pan Steifer wyczytał tę ciekawostkę w&nbsp;jakiejś książce, do której nie udało mi się dotrzeć, czy też opisał zasłyszaną gdzieś anegdotkę, rodzinną tradycję, a&nbsp;może pisał wyłącznie z&nbsp;głowy własnej? Tego możemy się już nigdy nie dowiedzieć, bo w&nbsp;2015 &nbsp;r. Tomasz Steifer zmarł.
Możliwe, rzecz jasna, że to źródło gdzieś jednak istnieje, a&nbsp;ten dziwaczny zwyczaj faktycznie istniał. Jeśli ktoś z&nbsp;Was przypomina sobie, że kiedyś o&nbsp;tym czytał, najlepiej z&nbsp;papierowego nośnika, to będę wdzięczny za namiary bibliograficzne. A może ktoś sam przyrządza tę potrawę w&nbsp;taki sposób i&nbsp;chciałby się podzielić osobistym doświadczeniem z&nbsp;wiwatującym bigosem?
| nazwisko = Dumanowski
| imię = Jarosław
| tytuł = Staropolskie przepisy kulinarne: Receptury rozproszone z XVI–XVIII &nbsp;w.: źródła rękopiśmienne
| wydawca = Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
| miejsce = Warszawa

Menu nawigacyjne