| Złocista, pofalowana, gąbczasta powierzchnia właśnie oderwała się od formy. Przypominała coś pomiędzy turbanem a pagodą, architekturę koncentrycznych kręgów zwężających się ku górze, ale o nowej konsystencji. Stanisław zrozumiał od razu, iż osiągnął wreszcie to, czego pragnął. W dotyku była miękka i elastyczna. W tej delikatności i zapachu, który z niej emanował, było coś absolutnie nowego. Nawet nie skosztowawszy, wiedział już, że wynalazł deser, nie mający nie wspólnego z tymi, które istniały w jego kraju i w jego czasach; osiągną osiągnął rzadko spotykany punkt równowagi pomiędzy zwartością i lekkością. Trochę jak we własnym życiu.
Tymi słowami rozpoczyna się historia długiej podróży baby, mitycznego deseru wynalezionego w połowie XVIII w. przez Stanisława Lekzinskyego [sic], byłego króla Polski, a wówczas księcia Lotaryngii. Podróży, która miała wiele związków z Orientem. Stanisław przez długi czas przebywał w tureckim więzieniu, dzięki czemu mógł dobrze poznać archtekturę architekturę tej ziemi, która później stała się inspiracją dla pawilonów, którymi, obok wielkiego teatru automatów, ozdabiał swój pałac książęcy. Z początku baba była sucha, wypełniona rodzynkami smyrneńskimi i korynckimi, a przede wszystkim, rozwiewała zapach szafranu. Z uwagi na jej egzotykę oraz niespotykany wcześniej smak i konsystencję, Stanisław nazwał ją Ali Babą, ku czci jednego z bohaterów Baśni tysiąca i jednej nocy, których francuski przekład miał okazję przeczytać podczas pobytu w sułtańskim więzieniu w Konstantynopolu.