Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Szkic:Z wizytą w Soplicowie: W kraju wiecznej wiosny

Dodane 1139 bajtów, 10:24, 18 lut 2021
brak opisu edycji
| Och, wyspo, wyspo! Ziemskim zdałaś nam się rajem, gdy my z dala ujrzeli twą piękną górę Cibao, okrytą piniami i woniejącą jodłą. {{...}} Ona dzika, niewidziana obfitość ziół, co pokrywała wilgotne brzegi, poszarpane od fal morza. Oczy nie mogły się nacieszyć widokiem różowo-barwnych ptaków, flamingów, jakby kwiatów latających, co uganiając się za rybami, rozweselały płaszczyzny zatok. Ledwie my stanęli nogą na tym lądzie, oczu my oderwać nie mogli od palm wachlarzowatych i trzciniastych, co tworzą szemrające gaje i puszcze, od paproci wysokich, jako nasze sosny i świerki. Szlimy do pierwszego miasta szerokiemi ulicami, które były wysadzone drzewami pomarańcz, cytryn i [https://pl.wikipedia.org/wiki/Brezylka_nadobna brezylią.] Gdzieś okiem rzucił, widziałeś z radością figi, pola trzciny cukrowej, drzewa kakaorodne, tytuń, ryż, proso, kukurydzę… {{...}}
Człowiek, nawykły do jagłów a do żelaznej kaszy, miał ci teraz ile chciał, pomarańczów, ananasów, moreli, [https://pl.wikipedia.org/wiki/Flaszowiec_%C5%82uskowaty cynamonowych jabłek,] granatów. Mogłeś rabować w bród po plantacjach banany, pistacje żółto-różowe… Ale nasz żołnierz i tego nie czynił. Jak my pierwszego dnia po wylądowaniu dostali placki z [https://pl.wikipedia.org/wiki/Maniok_jadalny manioku,] zwane „kasaw”, tak my też żyli ciągle, aż do ostatka, bo nam chleb swojski, [https://pl.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_ilustrowany_j%C4%99zyka_polskiego/Sitny sitny] <!-- temse bread --> przypominało.
| źródło = {{Cyt
| nazwisko = Żeromski
{{Cytat
<!--
| Prisoners of war were brutalised. There was a rule that each man taken captive had to be tortured to death. Every Negro that was caught in an open field, armed or not, guilty or innocent, had to die. The other side was doing the same. It was a novel way of conducting warfare for us. The land was also ravaged by horrid diseases, especially the terrible yellow fever. It's a strange illness. Some people, it killed on the spot, like a lightning strike, without any previous symptoms, but for others, it was long, ruthless agony. {{...}}
 
A midge called “mosquito” stings so badly that it leaves a blister as if you've scalded yourself with boiling water. And when the spring comes and the sun begins to burn through the air! It's as torrid as on Judgement Day. Then there's this [https://en.wikipedia.org/wiki/Tunga_penetrans under-skin tick] they call “chique” which lays its egg sac under your toenail and withing 24 hours it grows into an ulcer the size of a hazelnut. Now that's excruciating! The pain is awful, often followed by gangrene and death. There's also a kind of winged ants that crawl on walls and tables, and bite on people.
-->
| Pastwiono się na jeńcach wojennych. Wyszła taka zasada, że każdy jeniec wojenny ma skonać wśród tortur. Murzyn, złapany z bronią w ręku, a nawet i bez broni, ale w polu, wszystko jedno, winny, czy nie winny, śmiercią konał. Przeciwna strona czyniła to samo. Nowy to dla nas był sposób prowadzenia wojny. Okropne choroby zaścielały pole, a nade wszystko straszliwa „ciotucha” — żółta febra. Dziwna to była słabość. Jednych zabijała na miejscu, jak piorun, bez żadnych poprzednich oznak, a dla drugich była długiem bezlitosnem konaniem. {{...}}

Menu nawigacyjne