Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Ani z papryki, ani ze Szczecina

Dodane 7 bajtów, 19:25, 1 paź 2023
m
clean up
Szczecińskie „paszteciki” to tak naprawdę rosyjskie smażone ''pirożki'' wyrabiane automatycznie w specjalnych maszynach. ''Pirożok'' ma niewiele wspólnego z polskim pierogiem, poza tym że też jest zrobiony z farszu otoczonego ciastem, a jego nazwa też pochodzi od prasłowiańskiego słowa „*''pir''”, czyli „uczta”.
Maszyna do jego masowej produkcji, o wdzięcznej nazwie AŻZP-M, została opracowana przez Armię Czerwoną i jest do tej pory produkowana w zakładzie zbrojeniowym w  Ukrainie. W Szczecinie pierwsza taka maszyna z radzieckiego demobilu pojawiła się w 1969 r. i pracuje do tej pory w barze Pasztecik przy al. Wojska Polskiego. Radzieckie maszyny, jak wiadomo, są nie do zdarcia.
AŻZP-M to prawie tonowa metalowa szafa, do której doczepione są dwa cylindryczne pojemniki. W jednym jest ciasto drożdżowe, w drugim – farsz. Zawartość obu pojemników wychodzi rurami pod ciśnieniem, tak że nadzienie zostaje otoczone ciastem; maszyna odcina równe odcinki i po cztery tak uformowane paszteciki lądują na specjalnej metalowej kołysce. Kołyski wędrują wewnątrz szafy, najpierw trochę leżakując, a potem trafiając do wanienki z gorącym tłuszczem. Po 40 minutach z szafy wypadają gotowe wyroby, średnio jeden co cztery sekundy.
Połączenie rozgotowanego mięsa, pikantnych przypraw i cebuli musiało komuś w Szczecinie przywieść na myśl węgierski ''paprikás''. Choć, gwoli ścisłości, trzeba przypomnieć, że ''paprikás'' z definicji zawiera również śmietanę; jeśli nie ma śmietany, to jest to ''pörkölt''. Jednego, ani drugiego, zaś nie należy mylić z gulaszem, który na Węgrzech ma konsystencję zupy (nazwa pochodzi od węgierskiego słowa „''gulyás''”, które oznacza konnego pasterza bydła, więc można by ją przetłumaczyć jako „zupa kowbojska”).
Tak więc można powiedzieć, że paprykarz szczeciński to polskie połączenie tradycji kulinarnych Senegalu i Węgier. W Szczecinie robiono ekstremalną kuchnię ''fusion'', zanim to było modne! Po upadku Gryfa na początku transformacji, paprykarz przestał być produkowany w Szczecinie, ale że nazwa nie jest prawnie zastrzeżona, to wkrótce zaczęły go wyrabiać zakłady w całej Polsce – często z ryb słodkowodnych. Etykiety przeważnie podają oględnie, że w skład paprykarza wchodzą „przyprawy”, więc papryki może tam wcale nie być. Tak jak Święte Imperium Rzymskie według Voltaire'a Voltaire’a nie było ani świętym, ani imperium, ani rzymskim, tak i dzisiejszy paprykarz szczeciński nie jest ani z papryki, ani ze Szczecina.
<gallery mode=packed heights="150px">

Menu nawigacyjne