}}
Tymi słowami rozpoczyna się ostatnia, XII księga ''Pana Tadeusza'', nad powstaniem której musiały czuwać aż trzy muzy: Kaliope (ta od poezji epickiej), Talia (odpowiedzialna za elementy humorystyczne) oraz, niewymieniana wśród klasycznej dziewiątki, Gastronomia. Inspirację do tej księgi, [[Z wizytą w Soplicowie: W kuchni Wojskiego|jak już ustaliliśmy wczoraj]], zaczerpnął Mickiewicz z dwóch dawnych książek kucharskich, przy czym z jednej (''Kucharza doskonałego'' Wojciecha Wielądki) wziął tylko tytuł, a z drugiej (''Compendium ferculorum'' Stanisława Czernieckiego) – całą resztę.
Księga XII jest niemal w całości poświęcona fikcyjnej wprawdzie, ale ważnej, bo ostatniej prawdziwie staropolskiej uczcie, która odbywa się w opuszczonym zamku Horeszków, półtora kilometra od Soplicowa. Wojski Hreczecha, istny człowiek renesansu, który jeszcze w poprzedniej księdze, aż do godziny 16, robił za kuchmistrza, teraz zastąpił packę na muchy laską marszałkowską i jest już mistrzem ceremonii. To on wita i usadza biesiadników, on też decyduje o tym, co, w jakiej kolejności i na czym zostanie podane.
| rok = 1921
| url = https://pl.wikisource.org/wiki/Pan_Tadeusz_(wyd._1921)/całość
}}, księga XI, wersy 153–154</ref> Wśród mickiewiczologów nie ma zupełnej zgody co od identyfikacji tego święta. Jedni twierdzą, że takiej uroczystości jak Matki Bożej Kwietnej nie ma, więc musi chodzić o Matki Bożej Zielnej, czyli święto Wniebowzięcia, obchodzone 15 sierpnia. Argumenty padają różne, od historycznych (Napoleon w rzeczywistości wkroczył na Litwę dopiero 24 czerwca 1812 r.) po klimatyczno-botaniczne (wiosna 1812 r. przyszła na Litwie późno i w marcu nie kwitły jeszcze kwiaty). Ale przecież poeta w księdze XI bardzo wyraźnie mówi, że była to jednak wiosna, a nie lato; poza tym święto Matki Bożej Kwietnej jednak istnieje, bo to dawna ludowa nazwa uroczystości Zwiastowania, obchodzonej 25 marca. Tego dnia matka Jezusa zachodzi w ciążę, a wojska francuskie (według Mickiewicza) zachodzą na terytorium Rosji; to pierwsze daje nadzieję na zbawienie ludzkości od grzechu, to drugie – na wskrzeszenie Polski z zaborów. Nadzieję, jak wiemy, złudną, ale o sromotnej klęsce Wielkiej Armii Napoleona (której Tadeusz i Hrabia najprawdopodobniej nie przeżyją) z poematu się nie dowiemy. Nastrój pozostaje do końca podniosły, radosny i pełen ufności w przyszłość.
Druga okazja to potrójne zaręczyny: Tadeusza z Zosią, Rejenta z Telimeną oraz Asesora z Teklą Hreczeszanką, „nie nadto młodą, już pono półwieczną”<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XI, wers 669</ref> córką mistrza dzisiejszej ceremonii. Trzecia wreszcie – to obecność w Soplicowie służących w armii francuskiej polskich żołnierzy, których – z gen. Dąbrowskim na czele – Sędzia uczcił, zapraszając ich na obiad. Zgodnie z życzeniem Dąbrowskiego, ma to być „obiad polski”, czyli zgodny z tym, jak Mickiewicz (a za nim Wojski) wyobrażał sobie kuchnię staropolską.
Spróbujmy więc – [[Z wizytą w Soplicowie: Wieczerza w zamczysku|tak jak to już kiedyś zrobiliśmy ze zwykłą, codzienną soplicowską kolacją]] – odtworzyć, przynajmniej w drobnej części, jadłospis tej uczty. Jak to zrobimy? Zobaczymy, jakie potrawy lub składniki są wymienione w poemacie, a następnie poszukamy ich w ''Compendium ferculorum'', żeby zobaczyć, jak się je przyrządzało.
}} }}
No to wers 145 już mamy cały załatwiony. A kolejne dwa skąd się wzięły? Wydaje się, że nie z żadnego z trzech rozdziałów, ale z listy składników, które zdaniem Czernieckiego należało mieć przygotowane, jeśli ktoś zabierał się za przygotowanie porządnej uczty. Ów „memoriał generalny, czyli ogólną pamięć przygotowania na bankiet” umieścił Czerniecki na początku książki i spisał w nim kolejno różne rodzaje mięs, nabiału, kasz, owoców, warzyw, przypraw, przetworów, ryb i cukrów, a także wszelkie sprzęty kuchenne i stołowe oraz stanowiska pracy (w tym np. zamiataczy wyposażonych w miotły, łopaty i taczki, bo dużo jedzenia oznaczało przecież dużo resztek). Pośród korzeni, czyli przypraw, znalazły się takie:
{{ Cytat
| rok = 1994
| strony = 208–209
}}</ref> Sęk w tym, że jeśli jednak postaramy się je rozszyfrować (a to właśnie zaraz zrobimy), to ten patriotyczny obraz zup w barwach narodowych rozpadnie się jak domek z kart. Zacznijmy od barszczu królewskiego i sprawdźmy, czy faktycznie był czerwony. Tak się składa, że od tej właśnie zupy zaczyna się trzeci rozdział ''Compendium''.
[[File:Barszcz królewski.jpg|thumb|Mocno grzybowy (stąd brązowy kolor) żurek ze śledziem przyrządzony przez Giena Mientkiewicza na zakwasie Arka Andrzejewskiego, czyli nieco uproszczona wersja barszczu królewskiego ([[Ani_z_papryki,_ani_ze_Szczecina:_Suplement#Śladem śledziożerców|Noc Śledziożerców w Szczecinie, luty 2020 r.]])]]
| źródło = S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/99 s. 88–89] }}
Co ciekawe, Czerniecki podaje też w swojej książce recepturę na blamas postny (i też nie wegański), który robi się na galarecie rybnej.
{{clear}}