== No to kawa czy herbata? ==
Jeśli przyjrzeliście się uważnie wykresowi u góry, to być może zauważyliście, że Turcja – kraj, od którego rzekomo cała Europa nauczyła się pić kawę – należy dziś do obozu nacji herbacianych. Jak to do tego doszło? Otóż – wydarzyła się I Wojna Światowa. Imperium Osmańskie utraciło wszystkie swoje posiadłości terytorialne na Bliskim Wschodzie, a wraz z nimi – obszary uprawy kawy. Pozbawieni łatwego dostępu do swego ulubionego napoju Turcy zwrócili oczy na północ, gdzie ich współwyznawcy w Azerbejdżańskiej SRR popijali herbatę, zgodnie ze zwyczajem przejętym od Rosjan. Herbatę dało się uprawiać nawet tak daleko na północy, jak w sąsiedniej Gruzińskiej SRR; a skoro dało się tam, to dlaczego nie na wzgórzach wzdłuż czarnomorskiego wybrzeża Turcji? Tak też pomyślał prezydent Mustafa Kemal Atatürk, ojciec Republiki Tureckiej. Turcy nie mieli już innego wyjścia, jak zacząć pić herbatę (po turecku ''çay'').
[[File:Ilk.jpg|thumb|left|250px|Pole herbaciane w regionie Rize w Turcji]]Podobna wolta dokonała się później na antypodach – z tym że na odwrót. Do II Wojny Światowej Australijczycy, jak można się domyślić, pijali herbatę na modłę brytyjską. 3 września 1939 r., również na modłę brytyjską, przyłączyli się do wojny z Niemcami (w końcu król nie mógł być równocześnie w stanie wojny i pokoju z tym samym krajem). W miarę jak gospodarka Australii przestawiała się w tryb wojenny, wprowadzono kartki na podstawowe produkty spożywcze – w tym herbatę; mieszkańcy nie mieli innego wyjścia, jak pić jej mniej, niż mieli w zwyczaju. Początkowo Australijczycy wspierali Wielką Brytanię w walce z Niemcami i Włochami w Europie i Afryce, ale kiedy Japonia rozszerzyła swoją Strefę Wspólnego Dobrobytu Wielkiej Azji Wschodniej na tyle, że zaczęła zagrażać wchłonięciem Australii, owo brytyjskie dominium podjęło bliższą współpracę wojskową ze Stanami Zjednoczonymi na pacyficznym teatrze wojny. W latach 1942–1945 przez ten siedmiomilionowy wówczas kraj przewinął się milion żołnierzy amerykańskich. Australijczycy psioczyli na Jankesów, że trzech rzeczy mieli za dużo: „za duży żołd, za dużo seksu i za dużo ich tu”. Za to Australijki chętnie zapraszały Amerykanów do domu; ich głównym problemem okazało się to, że goście chcieli pić kawę – uważaną dotąd za produkt drogi, elitarny i trudny do sporządzenia. Gazety zaczęły drukować porady, jak parzyć kawę, żeby smakowała gościom z Ameryki. Dziennik wydawany w Melbourne podpowiadał, że:
{{Cytat
| oryg = One of the golden rules for hostesses entertaining American troops should be not to serve them coffee unless they know how to make it in the American manner. Most Americans are unanimous in condemning Australian coffee for being too weak, for being made from coffee mixed with chicory, and because the milk is boiled with the coffee. At one party recently an American, after tasting his hostess's coffee, asked in all innocence, "What's this – cocoa?" }}
W tej samej notatce radzono, by używać „specjalnego rodzaju perkolatora” oraz że „odrobina soli i musztardy dodana do kawy poprawi jej aromat”. W każdym razie, dzięki obecności Amerykanów, kawa co raz bardziej stawała się dla Australijczyków symbolem nowoczesności, splendoru, wygody (zwłaszcza od kiedy w 1948 r. na rynku pojawiła się kawa w proszku firmy Nestlé) oraz własnej, niezależnej od Imperium Brytyjskiego, tożsamości narodowej. Po wojnie ten trend się utrzymał, tak że dzisiaj, jak już widzieliśmy, kawa jest co najmniej tak samo popularna w „kraju pod spodem” jak herbata.
Innym krajem leżącym prawie pośrodku kawowo-herbacianego spektrum jest Polska. Ale nie zawsze tak było. O ile o kawie w złotych filiżankach z saskiej porcelany możemy przeczytać w ''Panu Tadeuszu'', to nie ma w epopei narodowej żadnej wzmianki o „z chińskich ziół ciągnionych treściach” (jak nazwał herbatę Mickiewicz w innym wierszu). W XVIII w. herbatę nadal traktowano jeszcze z nieufnością:
{{Cytat
| Gdyby Chiny wszystkie swoje trucizny przesłały, nie mogłyby nam tyle zaszkodzić, ile swoją herbatą. Może to być, że w jakim przypadku jest użyteczną, ale częste zażycie owej ciepłej wody osłabia nerwy i naczynia do strawności służące {{...}}
| źródło = {{Cyt
| nazwisko = Kluk
[[File:Reklama Liptona.jpg|thumb|200px|Polska reklama herbaty Lipton z lat 30. XX w.]]
Sytuacja zmieniła się w XIX w. na ziemiach pod zaborem rosyjskim. Choć polscy poddani cara niekoniecznie się do tego przyznawali, to jednak przejęli sporo z kultury rosyjskiej – w tym rosyjski zwyczaj parzenia i picia czaju. Już w 1843 r. przynajmniej jeden Polak uznał zieloną herbatę za napój bardziej właściwy jego czasom niż kawa.
{{Cytat
{{Cytat
| W polskich domach całego rosyjskiego zaboru samowar przyjął się w ogólnem użyciu i był nieodzownym sprzętem każdego zamożniejszego domu. Wniesiony do pokoju i w stanie gorącym postawiony na stole, wywierał pewien urok, jakiś błogi nastrój w gościach i domownikach. Pani domu z pewnem namaszczeniem nalewała herbatę i rozdawała ją gościom, twarze rozjaśniały się i następowało ogólne ożywienie całego towarzystwa. Obecnie podawana herbata nie robi już takiego wrażenia, jak na oczach pijących nalewana z samowaru. W jakimś kącie albo gdzieś w kuchni kipi imbryk z wodą, a często nawet zwykły garnek ją zagotowuje i taką dolewana jest esencja. Herbata w ten sposób przygotowana i na tacy wniesiona nie ma już tego uroku, a zabytek minionych czasów, ów tradycyjny samowar, jeżeli znajduje się jeszcze w zamożniejszych domach, to zapomniany stoi smutno w kredensie albo sponiewierany sterczy w zwale wyrzuconych rupieci.
| źródło = {{Cyt
| nazwisko = Biegański