Przejdźmy do kwestii kalendarzowej: dlaczego w Ameryce za Dzień Pączka uchodzi Tłusty Wtorek, a nie Tłusty Czwartek? A może należałoby to pytanie odwrócić: dlaczego w Polsce za kulminację karnawału uważa się nie ostatni dzień przed Wielkim Postem, tylko szósty, licząc wstecz od Środy Popielcowej? Tak czy siak, oba tłuste dni mają wyraźny związek z następującym po nich postem, więc na początek przyglądnijmy się temu, jak dawniej poszczono. A że dawniej do postów podchodzono poważniej niż dziś, to okresy przedpostne przeżywano bardziej żywiołowo.
Temat nie jest łatwy, bo zakres – zarówno czasowy (kiedy poszczono), jak i jakościowy (czego w poście nie wolno było jeść) – był bardzo zmienny, w zależności od miejsca i czasu. Oczywiście post inaczej wyglądał u prawosławnych, inaczej u katolików, a jeszcze inaczej w kościołach protestanckich, ale nawet w obrębie jednego kościoła, powiedzmy, katolickiego, nie każdy zawsze i wszędzie pościł tak samo. Zdarzało Najtrudniej było przekonać do postu świeżo upieczonych chrześcijan; Bolesław Chrobry na przykład zachęcał poddanych do okresowego wegetarianizmu, wybijając zęby nieprzekonanym.<ref>{{Cyt | nazwisko = Dumanowski | imię = Jarosław | nazwisko2= Kasprzyk-Chevriaux | imię2 = Magdalena | tytuł = Kapłony i szczeżuje: Opowieść o zapomnianej kuchni polskiej | wydawca = Wydawnictwo Czarne | rok = 2018 | strony = 156 }}</ref> Ale zdarzało sięteż, że jakaś lokalna społeczność, chcąc przebłagać Boga za grzechy w obliczu jakiejś katastrofy (no bo jak trwoga, to wiadomo, do kogo), zobowiązywał zobowiązywała się do jeszcze surowszego postu niż ten nakazany odgórnie przez władze kościelne i ten zaostrzony post obowiązywał ich przez lata, dopóki jakiś biskup lub , czy nawet sam papież , go nie złagodził. Zwyczaje postne bywały więc różne od z kraju na kraj, a nawet z diecezji na diecezję. Wśród katolików Ogólnie rzecz biorąc, katolicy w całej Europie pościli w głębokim średniowieczu dłużej i surowiej; z czasem zasady te łagodzono, ale liberalne nowinki zawsze potrzebowały więcej czasu, żeby przyjąć się w Polsce. Polacy uchodzili więc przez wieki za szczególnie surowo ostro poszczących, a o Mazowszanach mówiono nawet, że woleliby zabić człowieka (zwłaszcza takiego, co by sam złamał post), niż w piątek zjeść ser.<ref>''Ibid.'', s. 173</ref> Poszczono w Polsce nie tylko w każdy piątek, ale też w soboty i środy, wigilię każdego z kilkudziesięciu ważniejszych świąt, w suche dni raz na kwartał, no a do tego jeszcze w adwencie i w Wielki Post, które niegdyś trwały dłużej niż dzisiaj. Obecnie Wielki Post obejmuje 40 dni przez Wielkanocą, nie licząc sześciu niedziel, które są po drodze. Dawniej post zaczynał się jeszcze 17 dni wcześniej, ale już w średniowieczu ten dodatkowy post uznano za opcjonalny, tworząc tzw. przedpoście, czyli okres przygotowania do postu właściwego. Uważniejsi czytelnicy być może pamietają, że o przedpościu wspominałem już, pisząc [[Bajgle, precle, obwarzanki|o preclach i obwarzankach]], czyli o tradycyjnie postnych wypiekach, i o wizycie księżnej mazowieckiej o polskiej królowej Jadwigi. Odwiedziny miały miejsce właśnie w przedpościu; Święta Jadwiga zjadła wtedy tylko postne śledzie z obwarzankami, za to księżna raczyła się kurczakiem, rezygnując z opcji poszczenia.<ref>{{ Cyt| nazwisko r = Przezdziecki| imię r = Alexander| rok = 1854| tytuł = Życie domowe Jadwigi i Jagiełły: z regestrów skarbowych z lat 1388–1417| strony = 69–70| miejsce = Warszawa| wydawca = Skład główny w Księgarni Kommissowej Z. Steblera| adres rozdziału = https://books.google.pl/books?id=keGSwvu3NtwC&pg=PA69}}</ref> Przedpoście obejmowało trzy niedziele, z łacińska zwane kolejno: ''septuagesima, sexagesima'' i ''quinquagesima'', czyli siedemdziesiątnica, sześćdziesiątnica i pięćdziesiątnica. Gołym okiem widać, że te nazwy są bez sensu, bo niedziele są przeważnie co siedem dni, a nie co dziesięć, i jakby nie liczyć, to żadna z nich nie wypada 70, 60 ani 50 dni przed Wielkanocą. Znacznie lepsze są ich prawosławni wschodni sąsiedzi pościli tradycyjne nazwy polskie: Niedziela Starozapustna, Mięsopustna i Zapustna. Każda z tych nazw pochodzi od słowa „zapuszczać”, które wyrażało opuszczenie, pozostawienie czy pożegnanie czegoś – w tym wypadku mięsa i innego niepostnego jadła. „Mięsopust” jest zatem kalką słowa „karnawał”, które pochodzi od łacińskiego „''carne vale''”, czy „żegnaj, mięso”. Nazwy „karnawał”, „mięsopust” i „zapusty” używano dość zamiennie i mogły oznaczać zarówno cały okres od Nowego Roku czy Trzech Króli do Środy Popielcowej, jak i samo przedpoście, albo tylko ostatnie trzy dni karnawału, czyli ostatki. Ale jeśli tak, to skąd wzięły się te konkretne nazwy trzech kolejnych niedziel przedpościa? Niedzielę Starozapustną nazywano tak na pamiątkę czasów, kiedy to już od niej zaczynał się obowiązkowy post. A jeśli chodzi o pozostałe dwie, to warto rzucić okiem na zwyczaje postne w Cerkwi Prawosławnej. W prawosławiu nie ma Środy Popielcowej; Wielki Post zaczyna się w Czysty Poniedziałek, poprzedzony trzema tygodniami przedpościa, kiedy to stopniowo rezygnuje się z kolejnych kategorii produktów spożywczych. I tak, druga niedziela przedpościa zwana jest Mięsopustną, bo to ostatni dzień, kiedy jeszcze można jeść mięso. Przez kolejny tydzień wolno jeszcze gorliwiejspożywać nabiał, ale i z nim trzeba się pożegnać w Niedzielę Seropustną, czyli w niedzielę przed Czystym Poniedziałkiem. Być może kiedyś u katolików też obowiązywał taki system stopniowego wprowadzania postu (nie udało mi się znaleźć jednoznacznego potwierdzenia tego domysłu); jeśli tak, to „Niedziela Mięsopustna” byłaby jego pozostałością.
== Moje i twoje nadzienie ==