Otwórz menu główne

Zmiany

Punczki z powidłami na tłusty wtorek

Dodane 7 bajtów, 12:54, 20 lut 2020
brak opisu edycji
[[File:Pączki z lukrem.jpg|thumb|upright|Pączki]]
{{Cytat
| [Miejscowe] supermarkety zgromadziły już tysiące przepysznych „paczkis” (wymawiaj: „punczki”) z okazji tłustego wtorku {{...}} „Paczkis” narodziły się w Polsce jako element [okresu] ucztowania i świętowania, który kończy się w „dniu paczki” [ang.: „Paczki day”], czyli w „tłusty wtorek”, ostatni dzień przed środą popielcowąŚrodą Popielcową, kiedy zaczyna się Wielki Post. {{...}} „Paczkis” robi się z kulek ciasta drożdżowego z dodatkiem tłuszczu i jajek, które się smaży i szprycuje rozmaitymi nadzieniami, a na koniec pokrywa cukrem pudrem albo lukrem. „Paczki” znaczy po polsku „mały pakunek”. Tradycyjnie wypełnia się je powidłami z suszonych śliwek lub moreli, ale robi się też takie z bardziej konwencjonalnymi nadzieniami, jak malinowe, cytrynowe, czy z kremem bawarskim.
| oryg = [Local] supermarkets have assembled thousands of the delicious paczkis (pronounced poonch-key) to celebrate Fat Tuesday {{...}} Paczkis originated in Poland as a part of the feasting and celebration that ends on Paczki day, or “Fat Tuesday,” the day before Ash Wednesday and the beginning of Lent. {{...}} Paczkis are made from rich round yeast raised dough that is fried and filled with a variety of flavors before being coated with granulated sugar or a sweet glaze. Paczki means ‘little package’ in Polish. Traditional fillings are prune or apricot, but are also made with more conventional fillings as raspberry, lemon and Bavarian crème.
| źródło = {{Cyt
== Pączki czy pųczki? ==
[[File:Paczki.png | Paczki kontra pączki|thumb|Jeśli będziecie kiedyś mieli kłopot z wytłumaczeniem cudzoziemcowi, że pączki i paczki to nie to samo, to możecie się posłużyć tą infografiką.]]
Zacznijmy od kwestii językowej. „Pączek” to oczywiście zdrobnienie od „pąka”, czyli czegoś, co – jak pąk kwiatowy czy liściowy – jest okrągłe i&nbsp;nabrzmiałe, krótko mówiąc: ''pękate'' – i&nbsp;to tak, że jeśli ''napęcznieje'' jeszcze bardziej, to może ''pęknąć''. Wszystkie te słowa ''wypączkowały'' zepewne zapewne z&nbsp;wyrazu dźwiękonaśladowczego: jeśli coś pęka, to słychać „pęk!”<ref> {{Cyt
| nazwisko = Bralczyk
| imię = Jerzy
}} }}
Jak się okazuje, podwyższenie (albo zwężenie, albo ścieśnienie – językoznawcy nie mogą się zdecydować, jak to nazwać) nosowego ''ǫ'' do nosowego ''ų'' (czyli właściwie ''ǫ&#769;'') jest zjawiskiem dość powszechym powszechnym w&nbsp;wymowie gwarowej. Z&nbsp;„punczkami” lub „pónczkami” (pisownia nie jest tu ujednolicona, no bo gwarą na ogół się nie pisze) można się spotkać na dość dużym obszarze, od Warmii poprzez Kujawy, Wielkopolskę, Sieradzczyznę aż po Śląsk<ref>{{Cyt
| tytuł = Dialekty i&nbsp;gwary polskie: Kompendium internetowe
| nazwisko r = Karaś
== Mięsopust prawy ==
[[File:Antoni Zaleski, Luty.jpg|thumb|Typowe zajęcia lutowe w&nbsp;XIX-wiecznej Polsce według Antoniego Zaleskiego. Mamy tu zarówno motywy karnawałowe (bale, maskarady, kuligi, czy jazda na łyżwach w&nbsp;warszawskich Łazienkach), jak i&nbsp;Środę Popielcową. Z&nbsp;lewej strony mamy zaś kulinarną alegorię walki karnawału z&nbsp;postem: uśmiechniętego cukiernika, niosącego tacę pączków, i&nbsp;czającego się w&nbsp;cieniu zakapturzonego rybaka, straszącego pęczkiem śledzi.]]
Przejdźmy do kwestii kalendarzowej: dlaczego w&nbsp;Ameryce za Dzień Pączka uchodzi Tłusty Wtorek, a&nbsp;nie Tłusty Czwartek? A&nbsp;może należałoby to pytanie odwrócić: dlaczego w&nbsp;Polsce za kulminację karnawału uważa się nie ostatni dzień przed Wielkim Postem, co byłoby raczej logiczne, tylko akurat szósty, licząc wstecz od Środy Popielcowej? Tak czy siak, oba tłuste dni mają wyraźny związek z&nbsp;następującym po nich postem. Generalnie w&nbsp;karnawale chodziło przecież o&nbsp;to, żeby się wyszumieć i&nbsp;najeść na zapas, a&nbsp;także , żeby zużyć zapasy żywności, która w&nbsp;poście była zabroniona i&nbsp;która nie wytrzymałaby do Wielkanocy. Na początek zatem przyglądnijmy się temu, jak dawniej poszczono. A&nbsp;że dawniej do postów podchodzono na ogół poważniej niż dziś, to i&nbsp;okresy przedpostne przeżywano bardziej żywiołowo.
Temat nie jest łatwy, bo zakres – zarówno czasowy (kiedy poszczono), jak i&nbsp;jakościowy (czego w&nbsp;poście nie wolno było jeść) – był bardzo zmienny, w&nbsp;zależności od miejsca i&nbsp;czasu. Oczywiście post inaczej wyglądał u&nbsp;prawosławnych, inaczej u&nbsp;katolików, a&nbsp;jeszcze inaczej w&nbsp;kościołach protestanckich, ale nawet w&nbsp;obrębie jednego kościoła, powiedzmy, katolickiego, nie każdy zawsze i&nbsp;wszędzie pościł tak samo. Najtrudniej było przekonać do postu świeżo upieczonych chrześcijan; Bolesław Chrobry na przykład zachęcał poddanych do okresowego wegetarianizmu, wybijając zęby nieprzekonanym.<ref>{{Cyt
}}</ref> Ale zdarzało się też, że jakaś lokalna społeczność, chcąc przebłagać Boga za grzechy w&nbsp;obliczu jakiejś katastrofy (no bo jak trwoga, to wiadomo, do kogo), zobowiązywała się do jeszcze surowszego postu niż ten nakazany odgórnie przez władze kościelne i&nbsp;ten zaostrzony post obowiązywał ich przez lata, dopóki jakiś biskup, czy nawet sam papież, go nie złagodził. Zwyczaje postne bywały więc różne z&nbsp;kraju na kraj, a&nbsp;nawet z&nbsp;diecezji na diecezję. Ogólnie rzecz biorąc, katolicy w&nbsp;całej Europie pościli w&nbsp;głębokim średniowieczu dłużej i&nbsp;surowiej; z&nbsp;czasem zasady te łagodzono, ale w&nbsp;Polsce liberalne nowinki zawsze potrzebowały więcej czasu, żeby się przyjąć. Polacy uchodzili więc przez wieki za szczególnie ostro poszczących, a&nbsp;o&nbsp;Mazowszanach mówiono nawet, że woleliby zabić człowieka (zwłaszcza takiego, co by sam złamał post), niż w&nbsp;piątek zjeść ser.<ref>''Ibid.'', s.&nbsp;173</ref>
Poszczono w&nbsp;Polsce nie tylko w&nbsp;każdy piątek, ale też w&nbsp;soboty i&nbsp;środy, w&nbsp;wigilię każdego z&nbsp;kilkudziesięciu ważniejszych świąt, w&nbsp;tzw. suche dni raz na kwartał, no a&nbsp;do tego jeszcze w&nbsp;adwencie i&nbsp;w Wielki Post, które niegdyś trwały dłużej niż dzisiaj. W&nbsp;sumie, średnio co drugi dzień był postny.<ref>''Ibid.'', s.&nbsp;158</ref> Obecnie Wielki Post obejmuje 40 dni przez przed Wielkanocą, nie licząc sześciu niedziel, które są po drodze. Dawniej post zaczynał się jeszcze 17 dni wcześniej, ale już w&nbsp;średniowieczu ten dodatkowy post uznano za opcjonalny, tworząc tzw. przedpoście, czyli okres przygotowania do postu właściwego. Uważniejsi czytelnicy być może pamietająpamiętają, że o&nbsp;przedpościu wspominałem już, pisząc [[Bajgle, precle, obwarzanki|o preclach i&nbsp;obwarzankach]], czyli o&nbsp;tradycyjnie postnych wypiekach, oraz o&nbsp;wizycie księżnej mazowieckiej u&nbsp;polskiej królowej Jadwigi. Odwiedziny miały miejsce właśnie w&nbsp;przedpościu; święta Jadwiga zjadła wtedy tylko postne śledzie z&nbsp;obwarzankami, podczas gdy nie aż tak święta księżna raczyła się kurczakiem, rezygnując z&nbsp;opcji poszczenia.<ref>{{ Cyt
| nazwisko r = Przezdziecki
| imię r = Alexander
Jak już jesteśmy przy poście prawosławnym, to zwróćmy uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jeśli Wielki Post zaczyna się w&nbsp;poniedziałek, to kiedy wypada ostatni dzień, żeby napiec mięsiwa, nasmażyć placków, czy w&nbsp;inny sposób wykorzystać zapasy jedzenia, które w&nbsp;poście trzeba by wyrzucić? Niedziela odpada, bo to dzień święty i&nbsp;o pracy w&nbsp;kuchni nie ma mowy. Piątek i&nbsp;sobota też odpadają, bo tak samo, jak dawniej u&nbsp;katolików, były to dni postne. A&nbsp;więc czwartek. I&nbsp;rzeczywiście, Grecy na przykład, obchodzą swój odpowiednik Tłustego Czwartku, czyli ''Tsiknopempti'' (co można by przetłumaczyć jako „Grilowy Czwartek”).
Może nasz Tłusty Czwartek też podpatrzyliśmy u&nbsp;wschodnich sąsiadów, przedłużając sobie w&nbsp;ten sposób ostatki aż do sześciu dni? Możliwe też, że zapustne swawole zaczynano odpowiednio wcześnie ze względów bezpeczeństwabezpieczeństwa; istniało wszak poważne ryzyko, że ostatkowa zabawa we wtorek nieopatrznie przeciągnie się już do Środy Popielcowej – a&nbsp;wiadomo przecież, że „we wtorek zapustny stoi diabeł za drzwiami karczmy i&nbsp;spisuje wychodzących z&nbsp;niej po północy.”<ref>{{Cyt
| nazwisko = Gloger
| imię = Zygmunt
Tłusty Czwartek jest też kulminacją karnawału w&nbsp;innych krajach, m.in. we Włoszech (''giovedì grasso''), w&nbsp;Hiszpanii (''jueves lardero''), Szwabii (''Schmotziger Donnerstag''), Luksemburgu (''Fetten Donneschdeg'') i&nbsp;Pikardii (''jeudi jeudyou''). W&nbsp;katolickich krajach południowosłowiańskich (Chorwacji i&nbsp;Słowenii) szczyt karnawału przypada na niedzielę zapustną, kiedy urządza się miejscową wersję chodzenia z&nbsp;turoniem. W&nbsp;krajach nordyckich najbardziej imprezowym dniem ostatków (''Fastelavn'') jest poniedziałek. Podobnie jest w&nbsp;Nadrenii, gdzie obchodzi się ''Rosenmontag'' (często tłumaczony jako „Różany Poniedziałek”, choć nazwa w rzeczywistości pochodzi od gwarowego „''roose''”, czyli „bawić się”), a&nbsp;także w&nbsp;Kornwalii, gdzie jest to Grochówkowy Poniedziałek (''Peasen Monday''), i&nbsp;w innych rejonach Anglii, gdzie tego dnia świętują Bitkowy Poniedziałek (''Collop Monday'', czyli dzień jedzenia bitek wieprzowych). Ale w&nbsp;większości krajów, w&nbsp;tym we Francji, apogeum karnawału to tradycyjnie ostatni możliwy dzień na zabawę, czyli Tłusty Wtorek.
Francuscy koloniści zwyczaj ten zawieźli do Ameryki, gdzie najsłynniejsza jest dziś nowoorleańska wersja Tłustego Wtorku, zwana z&nbsp;francuska ''mardi gras'', wym.: ''mardi gra''). Kobiety z&nbsp;całych Stanów zjeżdżają się z&nbsp;tej okazji na ulicę Burbońską (''Bourbon Street'') w&nbsp;Nowym Orleanie, aby ku radości stojących na zabytkowych balkonach mężczyzn obnażyć swoje osobiste pączusie (nie mylić z&nbsp;miejscowymi ''beignets'', wym.: ''be-nie'', które są faktycznie odmianą pączków) w&nbsp;zamian za rzucane im z&nbsp;góry sznury zielonych, żółtych i&nbsp;purpurowych paciorków. Piękne święto, choć polskich pączków i&nbsp;tak nie przebije. W&nbsp;każdym razie wygląda na to, że w&nbsp;owym kulturowym tyglu, jakim są Stany ZjednoszoneZjednoczone, doszło do pomieszania tradycji francuskiej z&nbsp;polską: Tłusty Czwartek przeniesiono na ten sam dzień, co ''mardi gras'', ale za to nowoorleańskie ''beignets'' zastąpiono polskimi ''punczkami''.
== Moje i&nbsp;twoje nadzienie ==
[[File:Pączki workowe.jpg|thumb|upright|Pączki workowe z&nbsp;musem pigwowym w&nbsp;wykonaniu Macieja Bartona, szefa kuchni w&nbsp;Ostoi Chobienice]]
W języku francuskim do tej pory ''beignet'' może oznaczać nie tylko pączki, ale też całą gamę innych produktów ze smażonego ciasta. I&nbsp;chyba takie, stosunkowo szerokie znaczenie miał też początkowo polski „''pączek''” – mógł to być jakikolwiek wyrób, na ogół kulisty, z&nbsp;czegoś obtoczenego obtoczonego w&nbsp;mące lub w&nbsp;cieście i&nbsp;usmażonego w&nbsp;tłuszczu. Wśród wielu rodzajów staropolskich pączków (ale zawsze wzorowanych na zachodnich ''Krapfen'' czy ''beignets'') można znaleźć m.in. pączki workowe (kulki ciasta gotowane w&nbsp;workach, a&nbsp;dopiero potem krojone na plastry i&nbsp;smażone) czy pączki strykowe (rzadkie ciasto wyciskane na gorący tłuszcz ze strzykawki cukierniczej; być może od nich wywodzą się pensylwańskie ''funnel cakes'', czyli „ciastka lejkowe”).
We francuskiej książce kucharskiej ''La cuisine classique'' (''Kuchnia klasyczna''), spisanej w&nbsp;połowie XIX&nbsp;w. przez Urbaina Dubois i&nbsp;Émile'a Bernarda, którzy gotowali dla polskich i&nbsp;rosyjskich arystokratów, pojawia się nawet przepis na „''beignets'' po polsku”. Ale jeśli myślicie, że chodzi tu wreszcie o&nbsp;typowe polskie pączki, to muszę Was zawieźć. Jest to raczej coś w&nbsp;rodzaju polskich krokietów naleśnikowych, tyle że na słodko.
[[File:Piekarnia_i_cukiernia_wytworna_i_gospodarska - pączki.jpg|thumb|left|Dawne pączki jako małe, zbite kulki]]
I chyba żadnego z&nbsp;tych dawnych pączków nie nazwalibyśmy „pączkiem” dzisiaj, a&nbsp;to przede wszystkim dlatego, że brakowało im jednego kluczowego składnika: drożdży. Wszystkie te „pączki” były z&nbsp;ciasta niewyrośniętego, a&nbsp;więc zbite i&nbsp;twarde, co najbardzie najbardziej obrazowo opisał ks. Jędrzej Kitowicz:
{{Cytat
{{Cytat
| Pączek to wyrób ze smażonego w&nbsp;głębokim tłuszczu miękkiego lub kleistego ciasta, ewentualnie z&nbsp;dodatkiem jajek, spulchnionego drożdżami lub innym środkiem, przeważnie, choć nie zawsze, uformowanego w&nbsp;kszałt kształt pierścienia lub spłaszczonej kuli o&nbsp;cienkiej skórce okrywającej wilgotne, puszyste wnętrze. Jest na ogół słodzony przed lub po usmażeniu i&nbsp;może być nadziany, np. konfiturą bądź bakaliami.
| źródło = {{Cyt
| nazwisko = Delauncey Hunwick
{{ Cytat
| Wsypawszy do rondelka kwart dwie suchej marymońskiey mąki, zrobić we w środku jamkę, do której wlewa się pół kwaterki gęstych białych drożdży i&nbsp;kwaterkę ciepłego mleka; rozrobiwszy to z&nbsp;małą ilością mąki, stawi się w&nbsp;ciepłym miejscu na pół kwadransa. Gdy zaczną drożdże podchodzić, wbić należy wówczas dwanaście żółtków, wlać kwaterkę masła klarowanego, wsypać tyleż cukru miałko tłuczonego, skórki cytrynowej drobno siekanej, nieco tłuczonej kordymonii lub badianu [tj. anyżku]. Rozrabiać to ciasto drewnianą łopatką, dodając potrochę po trochę ciepłego mleka tyle, aby ciasto nie było rzadkie. Wybiwszy dobrze, postawić w&nbsp;ciepłym miejscu, gdy wyrośnie, wybić go należy raz powtórny. Tak przygotowane ciasto wykłada się na stolnicę, która powinna bydź być wysypana mąką; rozwałkowawszy go wałkiem na półcala pół cala grubini, kraje się w&nbsp;pasy szerokości na cztery cale. Pasek jeden smaruje się rozbitymi jajami i&nbsp;nakłada się na niego potrochę po trochę powideł lub konfitur wyciśniętych z&nbsp;ulepu; przykrywszy drugim pasem ciasta te konfitury, wyciska się wówczas blaszaną foremką. Zrobiwszy tym sposobem tyle pączek, ile potrzeba, przykrywają się serwetą; a&nbsp;gdy podejmą, obracają się na drugę drugą stronę; skoro poleżą przez kilka minut, spuszczają się do wrzącej tłustości, którą należy przykryć pokrywą; gdy ze spodu zaczną brać kolor złotawy, przewracają się na drugą stronę, przykrywa się rondel znowu. Skoro zupełnie będą gotowe, wyjmują się durszlakową łyżką, osypują się dobrze miałko tłuczonym cukrem z&nbsp;cynamonem i&nbsp;dają się gorące do stołu.
| źródło = {{Cyt
| nazwisko = Szyttler