Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Jeść zdrowo i z humorem

Dodane 315 bajtów, 00:00, 13 wrz 2020
brak opisu edycji
== Jasna cholera, czarna melancholia ==
<nomobile>[[File:4 humory PL.png|thumb|left|Cztery humory: krew, śluz, żółć i&nbsp;czarna żółć]]</nomobile>
Na razie wszystko jasne? No to zobaczmy teraz, jak to się ma do funkcjonowania ludzkiego organizmu, czyli jak wyglądają podstawy '''Galenowskiej teorii humoralnej''' (o samym Galenie będzie później).
Najważniejszym i&nbsp;dominującym humorem jest '''krew''' (po grecku „''haima''”, po łacinie „''sanguis''”). Pozostałe to: '''śluz''' (zwany też z&nbsp;grecka ''flegmą''), '''żółć''' (''cholera'', z&nbsp;greckiego „''chole''”, „żółć”) oraz '''czarna żółć''' (''melancholia'', z&nbsp;greckiego „''melas''”, „czarny” + „''chole''”). Tej ostatniej nikt nigdy nie widział (a jej polska nazwa to oksymoron), ale przecież musi istnieć, bo inaczej liczba humorów nie zgadzałaby się z&nbsp;liczbą żywiołów. Krew jest ''wilgotna'' i&nbsp;''ciepła'' jak ''powietrze'', śluz – ''wilgotny'' i&nbsp;''chłodny'' jak ''woda'', żółć – ''sucha'' i&nbsp;''ciepła'' jak ''ogień'', a&nbsp;czarna żółć – ''sucha'' i&nbsp;''chłodna'' jak ''ziemia''. To bardzo ważne, więc żeby lepiej zapamiętać, polecam nauczyć się poniższego wierszyka:
{{clear}}
<nomobile>[[File:Proporcje humorów.png|thumb|upright|Idealne proporcje humorów w&nbsp;organizmie ludzkim:
{{legenda|#DE0000|Krew (64 części)}}
{{legenda|#EFF6DC|Śluz (16 części)}}
{{legenda|#BDD801|Żółć (4 części)}}
{{legenda|#292B00|Czarna żółć (1 część)}}
Wszelkie dolegliwości i&nbsp;różnice w&nbsp;ludzkich temperamentach biorą się z&nbsp;zaburzenia tej doskonałej równowagi.]]</nomobile>
{{ Cytat
Skąd te humory się biorą? Z&nbsp;jedzenia. To, co zjemy i&nbsp;strawimy, wędruje z&nbsp;jelit do wątroby, w&nbsp;której pokarm przerabiany jest na krew. Z&nbsp;wątroby krew transportowana jest żyłami do pozostałych narządów – po pierwsze, żeby je zasilić w&nbsp;substancje odżywcze, a&nbsp;po drugie, żeby przerobić ją na inne humory. W&nbsp;mózgu krew przerabiania jest na śluz, a&nbsp;bliżej wątroby produkowane są oba rodzaje żółci: żółta – w&nbsp;pęcherzyku żółciowym, a&nbsp;czarna – w&nbsp;śledzionie. Inne płyny ustrojowe też powstają z&nbsp;krwi – np. w&nbsp;jądrach krew przerabiana jest na męskie nasienie (spermę), a&nbsp;w jajnikach – na żeńskie nasienie, które wygląda tak samo jak krew i&nbsp;wycieka z&nbsp;ciała kobiety raz w&nbsp;miesiącu. Jeśli chodzi o&nbsp;rolę serca i&nbsp;płuc, to teoria Galenowska nie bardzo trzyma się kupy, więc ten temat dyskretnie pominiemy. Dość powiedzieć, że z&nbsp;serca rozprowadzana jest tętnicami krew wzbogacona o&nbsp;'''tchnienie''' życiowe (''pneumę''), czyli specjalną lotną substancję, która odpowiada za te procesy życiowe, których nie da się wytłumaczyć inaczej.
<nomobile>[[File:4 temperamenty PL.png|thumb|left|Cztery temperamenty]]</nomobile>
Humory nie występują w&nbsp;ciele w&nbsp;równych ilościach; krwi, jak już wspomniałem, jest najwięcej, a&nbsp;tajemniczej czarnej żółci – najmniej. Idealne proporcje są takie, że na jedną część czarnej żółci przypadają cztery części żółci zwykłej, śluzu – jeszcze cztery razy tyle, a&nbsp;krwi – czterokrotnie więcej niż śluzu. Z&nbsp;tym że ta idealna proporcja w&nbsp;praktyce się nie zdarza; kompleksja humoralna każdego człowieka w&nbsp;jakiejś mierze od niej odbiega – tego humoru ma za dużo, tamtego za mało. Nie ma czegoś takiego jak zły humor – jest tylko zaburzenie równowagi humoralnej. Nie ma też czegoś takiego jak doskonale zdrowy człowiek – są tylko mniej lub bardziej chorzy. Cel medycyny jest zatem prosty: korygować ilość humorów w&nbsp;ciele pacjenta, tak by możliwie najbardziej zbliżył się do stanu idealnej równowagi.
}}</ref>
<nomobile>[[File:4 fazy PL.png|thumb|Wpływ wieku i&nbsp;pory roku na temperament]]</nomobile>
Jeśli chodzi o&nbsp;emocjonalną stronę temperamentów (to o&nbsp;tej będzie się pamiętać jeszcze w&nbsp;XXI&nbsp;w.), to za kryterium podziału można z&nbsp;grubsza przyjąć tempo narastania i&nbsp;ustępowania stanów uczuciowych. I&nbsp;tak, u&nbsp;'''sangwinika''' emocje szybko się pojawiają, ale równie szybko ustępują, dzięki czemu jest emocjonalnie zrównoważonym ekstrawertykiem, wesołym i&nbsp;towarzyskim. Jest to na ogół najbardziej pożądany temperament, bo też dominacja najważniejszego z&nbsp;humorów, jakim jest krew, jest najmniej szkodliwa. U&nbsp;'''choleryka''' uczucia szybko narastają, ale wolno ustępują – jak się, na przykład, wkurzy, to szybko się nie uspokoi. Jest więc choleryk ekstrawertykiem, ale niezrównoważonym – niecierpliwym, śmiałym, ekspansywnym. W&nbsp;jednej chwili może go „cholera brać”, a&nbsp;zaraz potem może być cały w&nbsp;skowronkach. Choć jego wybuchowa i&nbsp;niestabilna osobowość może irytować, to często łączy się z&nbsp;dobrymi zdolnościami przywódczymi. U&nbsp;'''flegmatyka''' – przeciwnie – stany emocjonalne wolno narastają i&nbsp;szybko ustępują; ogólnie flegmatycy są powolni, spokojni, cierpliwi i&nbsp;introwertyczni. '''Melancholika''' natomiast trudno wyprowadzić z&nbsp;równowagi, ale jak już się uda, to do tej równowagi szybko nie powróci. Stany uczuciowe zamiast ustępować, potęgują się – co skutkuje skłonnością do depresji, lub przygnębienia zwanego „spleenem” (od angielskiej nazwy śledziony, czyli organu wydzielającego czarną żółć).
<nomobile>[[File:A_peeping-tom_spying_on_a_fashionable_lady_receiving_an_enem_Wellcome_L0006476.jpg|thumb|upright|left|— Cześć! Fajnie, że wpadłeś. Akurat mam robioną lewatywę, ale nie przejmuj się, wchodź!]]</nomobile>
Każdy człowiek ma swój własny temperament, co nie znaczy, że pozostaje on niezmienny przez całe życie. Temperament dziecka jest przeważnie bliższy sangwinicznemu, by w&nbsp;okresie dorastania przesunąć się w&nbsp;stronę bardziej choleryczną. Z&nbsp;wiekiem organizm osusza się i&nbsp;wychładza, dlatego człowiek dorosły ma temperament bardziej zbliżony do melancholicznego. Wreszcie pod koniec życia, ciało – choć nadal suche – wydziela na zewnątrz zwiększone ilości śluzu, co świadczy o&nbsp;kompleksji flegmatycznej. Podobny cykl przeżywamy sezonowo każdego roku: wiosna, jako ''ciepła'' i&nbsp;''wilgotna'', sprzyja temperamentowi sangwinicznemu; ''suche'' i&nbsp;''ciepłe'' lato potęguje choleryczność, ''chłodna'' i&nbsp;''sucha'' jesień wzmaga melancholię, a&nbsp;''chłodna'' i&nbsp;''wilgotna'' zima udziela nam flegmatycznego humoru. Ów aspekt czasowy ma niebagatelne znaczenie dla ustalania prawidłowych reżimów higienicznych i&nbsp;dietetycznych.
Jak już pewnie się domyślacie, zdrowa, zbilansowana dieta polega na tym, żeby łączyć składniki o&nbsp;takiej kompleksji, by ich działania wzajemnie się równoważyły: produkty o&nbsp;cechach ''ogrzewających'' mieszać z&nbsp;''chłodzącymi'', a&nbsp;''wysuszające'' z&nbsp;''nawilżającymi''. Ale pełna równowaga też nie jest wskazana, bo przecież każdy człowiek już trochę od idealnej równowagi odbiega. Dlatego dietę należy dobrać dla danej osoby taką, by jej kompleksję humoralną odpowiednio skorygować. Na przykład choleryk powinien spożywać więcej produktów ''wodnistych'', a&nbsp;więc ''wilgotnych'' i&nbsp;''chłodnych'', a&nbsp;unikać ''ognistych'', czyli ''suchych'' i&nbsp;''ciepłych''. A&nbsp;to znaczy, że każdy musi stosować własną, indywidualną dietę, dodatkowo na bieżąco dostosowaną do pory roku, aktualnych dolegliwości itd. Nie ma jednej diety dobrej dla wszystkich; coś, co jest wskazane dla jednej osoby, innej może zaszkodzić. XXI-wieczna piramida żywieniowa, którą może się kierować każdy, w&nbsp;dietetyce humoralnej jest nie do pomyślenia.
<nomobile>[[File:Dietetyka PL.png|thumb|upright=1.3|Klasyfikacja humoralna wybranych produktów spożywczych]]</nomobile>
No dobrze, ale skąd wiadomo który produkt ma jaką kompleksję humoralną? Są pewne ogólne zasady, którymi można się kierować. Po pierwsze, zwierzęta i&nbsp;rośliny przejmują cechy środowiska, w&nbsp;którym żyją. Na przykład ptaki fruwają w&nbsp;powietrzu, więc są ''ciepłe'' i&nbsp;''wilgotne'' – dzikie ptactwo bardziej, drób nieco mniej. Ryby są ''wilgotne'' i&nbsp;''chłodne'' jak woda, w&nbsp;której się pławią. Podobną kompleksję, choć w&nbsp;mniejszym stopniu, ma świnia, która lubi przecież taplać się w&nbsp;błocie. Inne czworonogi, którą pasą się na otwartym słońcu – krowy, owce, a&nbsp;tym bardziej dziczyzna – są ''ciepłe'' i&nbsp;''suche''. Warzywa, które rosną w&nbsp;ziemi, są przeważnie ''chłodne'' i&nbsp;''suche''. No chyba że ewidentnie zawierają dużo wody – wtedy, jak np. ogórek, są ''chłodne i&nbsp;wilgotne''. Tak jak u&nbsp;ludzi, tak też i&nbsp;u zwierząt mogą występować różnice w&nbsp;obrębie jednego gatunku. Młode zwierzęta są zasadniczo bardziej ''wilgotne'', a&nbsp;z wiekiem robią się coraz bardziej ''suche''. Samce są mniej ''wilgotne'' od samic – ale można ich ''suchość'' zmitygować poprzez kastrację. Dzikie zwierzęta są też bardziej ''suche'' niż ich udomowione odpowiedniki; np. o&nbsp;ile wieprzowina, jak już wiemy, jest ''wilgotna'', to dziczyzna jest już raczej ''sucha''.
Ale to nie wszystko, bowiem przyrodzony skład humoralny danego składnika można zmodyfikować poprzez odpowiednią obróbkę termiczną. Tu raczej nie będzie niespodzianek: pieczenie nie tylko ''ogrzewa'', ale też ''wysusza''; smażenie ''wysusza'', ale w&nbsp;mniejszym stopniu; a&nbsp;gotowanie dodaje potrawie ''wilgoci''. Dlatego wołowinę, jako ''suchą'', można gotować albo dusić, ale lepiej nie opiekać, a&nbsp;wieprzowina – przeciwnie – nadaje się na rożen lub ruszt, nigdy zaś do garnka. Warzyw i&nbsp;owoców, ze względu na ich naturalny ''chłód'', prawie nigdy nie jada się na surowo; nawet sałatę trzeba przynajmniej sparzyć wrzątkiem.
<nomobile>[[File:Barbieri, Paolo Antonio - The Spice Shop - 1637.jpg|thumb|left|Im bardziej rozdrobnimy składniki i&nbsp;im dokładniej je wymieszamy, tym lepiej ich właściwości elementarne się zrównoważą (albo spotęgują).]]</nomobile>
Dość oczywistą metodą temperowania produktów o&nbsp;nadmiernej przewadze któregoś z&nbsp;żywiołów jest ich mieszanie ze składnikami o&nbsp;przeciwnej kompleksji. Na przykład tłuszcz jest bogaty w&nbsp;''wodę'', więc ''suche'' i&nbsp;''ciepłe'' mięso szpikuje się słoniną. Cukier dodaje się do większości potraw, które są przyrodzenia ''chłodnego'', nawet jeśli nie są to desery w&nbsp;XXI-wiecznym rozumieniu. ''Wilgotną'' rybę skrapia się ''suchym'' octem lub sokiem z&nbsp;limonki. Ta metoda jest tym skuteczniejsza, im bardziej uda się poszczególne składniki rozdrobnić i&nbsp;wymieszać. ''Chłodny'' ocet można wymieszać z&nbsp;gorczycą (''gorącą'' w&nbsp;czwartym stopniu), ale efekt będzie lepszy, jeśli tę gorczycę utrzemy wcześniej w&nbsp;moździerzu – otrzymując w&nbsp;ten sposób [[Keczup czy musztarda?#Musztarda – „niepospolity kondyment”|musztardę]]. W&nbsp;ogóle właśnie dlatego tarki, moździerze, sita i&nbsp;durszlaki należą do najważniejszych narzędzi kuchennych. Zdecydowana większość korzeni i&nbsp;ziół – zwłaszcza suszonych – jest ''ciepła'' i&nbsp;''sucha'', więc tego typu przyprawy doskonale nadają się do korygowania flegmatycznej natury niektórych mięs. Samo posypywanie nie jest jednak tak skuteczne jak oblepianie, stąd wielka popularność gęstych, mocno doprawionych sosów. Dla jeszcze większej skuteczności można przyprawy wymieszać z&nbsp;żelatyną – która sama w&nbsp;sobie jest ''chłodna'' i&nbsp;''sucha'' – i&nbsp;dopiero tą mieszanką zalać mięso, tworząc w&nbsp;ten sposób pikantną galantynę, jedną z&nbsp;ulubionych potraw średniowiecznej Europy. Ważne też, by wymieszanym składnikom dać czas, aż ich żywioły się przegryzą; w&nbsp;skrajnych przypadkach łączenie składników trzeba zacząć, kiedy jeden z&nbsp;nich jeszcze żyje. Stąd przepisy, które polecają zabijać minogi poprzez utopienie ich w&nbsp;winie, żywe węgorze zakopywać w&nbsp;soli, a&nbsp;tłustemu kapłonowi nalać żywcem do gardła octu.
== Kto to wszystko wymyślił? ==
<nomobile>[[File:Capo Colonna2 retouched.png|thumb|Jedyna kolumna, która została po świątyni Hery wzniesionej w&nbsp;Krotonie w&nbsp;V&nbsp;w.p.n.e.]]</nomobile>
Zanim przejdziemy do kuchni humoralnej od strony praktycznej, chciałbym rzucić kilka nazwisk i&nbsp;dat związanych z&nbsp;historią streszczonej właśnie teorii. Jeśli kogoś takie szczegóły nudzą, to może tę część pominąć.
Tych, co zostali, zapraszam na kolejną, jeszcze dalszą, podróż w&nbsp;czasie i&nbsp;przestrzeni – do Krotonu, greckiego miasteczka na czubku włoskiego buta, we wcześniejszej połowie V&nbsp;w.p.n.e. Działa tutaj prężnie sekta pitagorejczyków. To takie czasy, kiedy matematyk może być celebrytą. Niestety po śmierci '''Pitagorasa''' jego wyznawcy szybko uczynili z&nbsp;jego nauki dogmatyczną religię, w&nbsp;ramach której modlą się do liczb oraz surowo przestrzegają zakazu spożywania mięsa i&nbsp;warzyw strączkowych, a&nbsp;zamiast eleganckich dowodów matematycznych wystarcza im argument: „mistrz tak powiedział”. Nieliczni z&nbsp;nich wolą jednak myśleć samodzielnie i&nbsp;udało im się od sekty uniezależnić. Wśród tych ostatnich jest '''Empedokles z&nbsp;Akragi''', greckiej kolonii na Sycylii. To, co go zajmuje, to kwestia budowy materii. Wcześniejsi myśliciele, mieszkający w&nbsp;Jonii, na zachodnim wybrzeżu przyszłej Turcji, doszukiwali się pierwotnej prasubstancji, z&nbsp;której wywodzi się wszystko inne, w&nbsp;poszczególnych żywiołach: '''Tales z&nbsp;Miletu''' – w&nbsp;wodzie, '''Heraklit z&nbsp;Efezu''' – w&nbsp;ogniu, '''Ksenofanes z&nbsp;Kolofonu''' – w&nbsp;ziemi itd. Empedokles, który poprzez prosty eksperyment z&nbsp;klepsydrą wodną wykazał istnienie powietrza, postanowił ich wszystkich pogodzić, proponując teorię, w&nbsp;której jest nie jedna, a&nbsp;cztery prasubstancje – czyli ''ziemia'', ''woda'', ''powietrze'' i&nbsp;''ogień''. Dopiero późniejszy o&nbsp;pokolenie Platon doda do nich ''eter'' i&nbsp;każdemu z&nbsp;żywiołów przypisze jeden z&nbsp;pięciu wielościanów foremnych, w&nbsp;tym świeżo odkryty dwunastościan.
<nomobile>[[File:Anagni 2.JPG|thumb|left|Jeszcze jedna infografika ilustrująca zależności między żywiołami i&nbsp;porami roku (zewnętrzne kręgi) a&nbsp;humorami i&nbsp;etapami ludzkiego życia (wewnętrzne kręgi wokół stojącego w&nbsp;środku człowieka). Ta pochodzi z&nbsp;XIII&nbsp;w. i&nbsp;znajduje się na sklepieniu krypty katedry w&nbsp;Anagni we Włoszech. Na ścianie poniżej: dialog Hipokratesa (ok. 460 p.n.e. – ok. 370 p.n.e.) z&nbsp;Galenem (129 n.e. – ok. 216 n.e.).]]</nomobile>
Tymczasem inny były pitagorejczyk, urodzony w&nbsp;samym Krotonie '''Alkmeon''', uprawia filozofię przyrody z&nbsp;zacięciem medycznym. Sekcje ludzkich zwłok są zabronione ze względów religijnych, ale jego badania nad budową mózgu i&nbsp;oka zwierzęcego, pozwoliły mu stwierdzić, że to mózg, a&nbsp;nie serce, jest organem, który odpowiada za myśli i&nbsp;uczucia. Podobnie jak pitagorejczycy, spośród których się wywodzi, Alkmeon postrzega świat jako arenę walki przeciwieństw. W&nbsp;ludzkim ciele, jak twierdzi, konkurują ze sobą ''ciepło'' z&nbsp;''chłodem'', ''wilgoć'' z&nbsp;''suchością'' itd. Równowaga między nimi zapewnia zdrowie, a&nbsp;przewaga którejkolwiek z&nbsp;tych mocy powoduje chorobę.
Greccy lekarze pracujący na terenie późniejszej Turcji w&nbsp;czasach rzymskich (I–II&nbsp;w.n.e.) znów będą mogli kroić tylko zwierzęta (stąd np. długo powtarzany pogląd, że ludzka wątroba ma nie dwa, a&nbsp;pięć płatów, jak u&nbsp;psa), a&nbsp;z ludzką anatomią będą mieć styczność tylko przy okazji leczenia rannych żołnierzy i&nbsp;gladiatorów. Zasługą '''Dioskurydesa z&nbsp;Anazarbusa''' i&nbsp;'''Galena z&nbsp;Pergamonu''' będzie za to podsumowanie całej dotychczasowej wiedzy medycznej w&nbsp;książkach, które będą czytane przez kolejne pokolenia medyków jeszcze długie stulecia po tym, jak dzieła ich poprzedników spłoną wraz z&nbsp;biblioteką aleksandryjskiego muzeum. Zwłaszcza obszerna praca Galena będzie kluczowa dla przetrwania teorii humorów, zwanej również od jego imienia teorią Galenowską.
<nomobile>[[File:Rembrandt - The Anatomy Lesson of Dr Nicolaes Tulp.jpg|thumb|Dopiero kiedy na większą skalę zaczęto kroić ludzkie zwłoki dla celów naukowych, można było odkryć, że Galen nie do końca miał rację.]]</nomobile>
Jak spora część grecko-rzymskich zdobyczy cywilizacyjnych, tak i&nbsp;Galenowska medycyna odejdzie w&nbsp;zapomnienie w&nbsp;zachodniej Europie po upadku zachodniej części Imperium Rzymskiego, ale przetrwa w&nbsp;jego części bizantyjskiej, skąd przejmą ją Arabowie, a&nbsp;od nich – Persowie. Szczególne zasługi dla jej rozwoju będzie miał urodzony w&nbsp;X&nbsp;w. na terenie późniejszego Uzbekistanu Abu Ali al-Husajn ibn Abdillah ibn al-Hasan ibn Ali ibn Sina (w Europie nazywany skrótowo '''Awicenną'''). W&nbsp;kolejnym stuleciu przechowana i&nbsp;rozwinięta przez muzułmanów wiedza medyczna przeniknie z&nbsp;powrotem do zachodniej Europy m.in. dzięki '''Konstantynowi Afrykańczykowi''', który przywiezie ją z&nbsp;przyszłej Tunezji do Salerno. W&nbsp;tym włoskim mieście będzie działać pierwsza w&nbsp;średniowiecznej Europie szkoła medyczna, w&nbsp;której greckie teksty będą tłumaczone na łacinę z&nbsp;arabskiego i&nbsp;hebrajskiego – głównych języków medycyny. W&nbsp;ten sposób Galen, wraz z&nbsp;jego teorią humoralną, zostanie ponownie odkryty w&nbsp;Europie, a&nbsp;dzięki takim nadwornym medykom jak '''Michele Savonarola''', jego idee zyskają na popularności – przynajmniej w&nbsp;tych kręgach, które stać na nadwornych medyków (bardziej znany wnuk Savonaroli, Girolamo, też będzie studiował medycynę, ale rzuci studia, żeby zająć się religią i&nbsp;polityką). Wreszcie w latach 70. XV&nbsp;w. ukazała się pierwsza na świecie drukowana książka kucharska – ''De honesta voluptate et valetudine'' (''O&nbsp;uczciwej przyjemności i&nbsp;dobrym zdrowiu'') Bartolomea Sacchiego (zwanego '''Platiną''') – która spopularyzowała przepisy łączące przyjemność jedzenia z&nbsp;medycyną humoralną.
W XVI&nbsp;w., już po odkryciach da Gamy, Kolumba i&nbsp;innych podróżników, Europejczycy zaczną wreszcie zdawać sobie sprawę, że jeśli antyczne autorytety myliły się w&nbsp;sprawach geograficznych, to może w&nbsp;innych też nie należy im ślepo wierzyć. Pojawią się wtedy pierwsi lekarze kwestionujący teorię Galenowską, z&nbsp;Philippusem Aureolusem Theophrastusem Bombastusem von Hohenheimem (zwanym też skrótowo '''Paracelsusem''') na czele. Ale dwa lata po jego śmierci, czyli w&nbsp;1525&nbsp;r., w&nbsp;Wenecji zostaną w&nbsp;końcu wydane drukiem dzieła wszystkie Galena w&nbsp;greckim oryginale, co spowoduje wysyp nowych przekładów i&nbsp;ponowny renesans galenizmu. Kiedy w&nbsp;połowie XVII&nbsp;w. nastąpi wreszcie nasycenie rynku wydawniczego poradnikami medyczno-dietetycznymi propagującymi teorię humoralną, autorytet Galena będzie już mocno nadszarpnięty dalszymi odkryciami Andriesa van Wesela ('''Wesaliusza''', który wykaże, iż Galen myli się w&nbsp;opisie budowy serca), '''Williama Harveya''' (który odkryje, że żyły i&nbsp;tętnice tworzą obieg zamknięty) i&nbsp;'''Jana Baptista van Helmonta''' (który udowodni, że za trawienie nie odpowiada „wewnętrzne ciepło”, ale kwasy żołądkowe). Co nie znaczy, że dietetyka humoralna zniknie zupełnie.
<nomobile>{| style="margin: auto; width: 80%;"
|-
| [[File:Linia czasu.png|class=full-page|Wielcy filozofowie i&nbsp;lekarze na linii czasu od VII&nbsp;w.p.n.e. do XVII&nbsp;w.n.e.]]
|}</nomobile>
== Dietetyka humoralna w&nbsp;praktyce ==
I tym sposobem wróciliśmy do XVII wieku. Wiemy już z&nbsp;grubsza, na czym dietetyka humoralna polega w&nbsp;teorii. Ale kto tak naprawdę – i&nbsp;w jaki sposób – stosuje ją w&nbsp;praktyce? Zacznijmy od sprawy dość oczywistej (bo w&nbsp;XXI&nbsp;w. nadal będzie aktualna), a&nbsp;mianowicie, że o&nbsp;zdrowym odżywianiu to mogą myśleć ci, których na to stać. Biedni cieszą się, że w&nbsp;ogóle mają co do garnka włożyć. Średniozamożni (i umiejący czytać) mogą już sobie kupić drukowane poradniki dietetyczne i&nbsp;na ich podstawie próbować samodzielnie ułożyć właściwą dla własnego temperamentu dietę. Ale tylko najbogatsi mogą sobie pozwolić na zatrudnienie nadwornego medyka-dietetyka, który będzie pilnował, co trafia na stół jego pracodawcy.
<nomobile>[[File:Poskromienie złośnicy.jpg|Poskromienie złośnicy|thumb|upright|Jednym ze sposobów na poskromienie złośnicy w&nbsp;pewnej komedii Williama Shakespeare'a było usunięcie z&nbsp;jej diety takich cholerycznych, rozpalających i&nbsp;burzących żółć potraw jak wołowina z&nbsp;musztardą.]]</nomobile>
Na dworze wielkiego pana każdy posiłek to uczta – nie tylko dla samej głowy domu, ale też jego rodziny, gości i&nbsp;ważniejszych dworzan. Jak w&nbsp;takiej sytuacji zapewnić każdemu z&nbsp;biesiadników dietę odpowiednią dla jego własnego temperamentu? Jedyny sposób to równocześnie podawać na stół dania o&nbsp;różnych kompleksjach – i&nbsp;niech każdy sam sobie wybierze to, co mu medyk doradził, albo co sobie wyczytał w&nbsp;poradniku. Taki sposób podawania jedzenia – zwany „''service à la française''”, czyli „serwisem po francusku” – obowiązuje w&nbsp;Europie od średniowiecza i&nbsp;będzie obowiązywał aż do XIX&nbsp;w., kiedy wreszcie wyprze go „''service à la russe''” („serwis po rosyjsku”), czyli podawanie poszczególnych potraw po kolei i&nbsp;indywidualnie każdemu z&nbsp;siedzących przy stole.
}} }}
<nomobile>[[File:Sancho Panza starved.jpg|thumb|left|Sancho Pansa głodzony przez swego lekarza]]</nomobile>
Tego lekarza Sancho wyrzucił z&nbsp;pracy już po pierwszym posiłku. I&nbsp;choć ten akurat był oczywiście fikcyjny, to i&nbsp;w świecie rzeczywistym dietetycy, którzy nie chcieli wylecieć na zbity bruk, musieli nauczyć się, jak dostosować teorię do oczekiwań pracodawcy i&nbsp;jak zaproponować mu dania nie tylko zdrowe, ale też: smaczne, zgodne z&nbsp;nakazami religijnymi, dostępne w&nbsp;jego strefie klimatycznej oraz – co równie ważne – pokazujące, na co go stać.
}} }}
<nomobile>[[File:Pęczek czosnku.jpg|thumb|left|upright|„Czosnek gryzie, zapala, morzenia w&nbsp;żywocie czyni, w&nbsp;głowie dmie, żołądek wysusza, pragnienie czyni, wzdymanie żywota, oczy zacimia…”]]</nomobile>
Krótko mówiąc, czosnek rośnie w&nbsp;ziemi, ma ostry smak i&nbsp;śmierdzi, więc dla ludzi nawykłych do rozkoszy jest szkodliwy, a&nbsp;nawet groźny. Za to chłopi, którzy i&nbsp;tak są przyzwyczajeni do jedzenia czosnku, mogą się nim zajadać bez obaw. Wśród wielu historyjek, które mają chłopstwu przypomnieć, gdzie ich miejsce, szczególnie ciekawa jest ta spisana przez Sabadina degli Arienti w&nbsp;czasie, kiedy Kolumb żeglował w&nbsp;poszukiwaniu Indii. Opowiada ona o&nbsp;słudze, który upraszał swojego pana, by ten zrobił go rycerzem. Znudzony namolnymi prośbami szlachcic postanowił wreszcie dać swemu poddanemu nauczkę: owszem, zrobił go szlachcicem, ale za herb nadał mu główkę czosnku pod złotym słońcem w&nbsp;błękitnym polu tarczy, a&nbsp;za umieszczany na hełmie klejnot – pannę zatykającą palcami nos. Błękit i&nbsp;słońce symbolizują tu ''powietrze'' i&nbsp;''ogień'' – niby szlachetne pierwiastki, które same często pojawiają się w&nbsp;heraldyce szlacheckiej; ale tutaj, w&nbsp;towarzystwie czosnku, świadczą raczej o&nbsp;jego właściwościach wysuszających i&nbsp;rozpalających (i to w&nbsp;czwartym, a&nbsp;więc niemal śmiertelnym, stopniu). Morał jest oczywisty: czosnek zawsze będzie śmierdział, a&nbsp;chłop zawsze będzie chłopem.<ref>{{Cyt
Tak czy siak, przekonanie, iż medycyna humoralna to głównie sposób na wyciąganie kasy od bogatych pacjentów, jest w&nbsp;naszym XVII wieku coraz powszechniejsze. Lekarze hołdujący rzekomo starożytnym autorytetom stali się przedmiotem drwin satyryków i&nbsp;komediantów, z&nbsp;Cervantesem, Shakespeare'em i&nbsp;Molière'em na czele. ''Chory z&nbsp;urojenia'' autorstwa tego ostatniego to chyba najlepszy przykład owego trendu.
<nomobile>[[File:Lekarz i&nbsp;pacjent.jpg|thumb|Lekarz kontra pacjent: wychudzony pacjent trzyma w&nbsp;ręce receptę na moczopędny napar z&nbsp;mniszka lekarskiego oraz na „szpiczasty bulion”, czyli lewatywę, patrząc równocześnie na lekarza, który obżera się za jego pieniądze i&nbsp;radzi: „rób tak, jak mówię, a&nbsp;nie tak, jak robię.”]]</nomobile>
{{ Cytat

Menu nawigacyjne