Czasami świadectwo koszerności można znaleźć nawet na produktach, których koszerność wydaje się oczywista. Może to powodować wesołość u nie-Żydów, którzy podejrzewają jakiś przekręt, widząc gdzieś np. butelkę koszernej wody mineralnej. Tak jakby mogła być woda niekoszerna! Niektórzy wyobrażają sobie, że rabin robi koszerną wodę, tak jak ksiądz katolicki robi wodę święconą: bierze zwykłą wodę, odmawia nad nią jakąś modlitwę, inkasuje należność i oto mamy wodę koszerną! Tymczasem rabin nie czyni trefnej wody koszerną, tylko poświadcza, że już jest koszerna. W tym celu sprawdza na przykład, czy w zakładzie, w którym jest butelkowana, nie płynęła tymi samymi rurami, którymi wcześniej puszczano coś niekoszernego.
Ostatecznie jednak to, czy coś jest koszerne, czy nie, zależy w dużej mierze od interpretacji przepisów. Do większości tego, co napisałem wyżej, ktoś mógłby się przyczepić, że jego rabin ma inny pogląd na ten czy inny szczegół. Dlatego od certyfikowania koszerności są różne organizacje, stosujące nieco odmienne kryteria. Jeszcze większa rozbieżność jest wśród zwykłych Żydów – zarówno w teorii, czyli w poglądach na to, co jest, a co nie jest koszerne – jak i w praktyce, czyli w tym, na ile chce im się wszystkich tych zasad przestrzegać. Oczywiście są tacy, którzy nie wezmą do ust niczego, co mogliby jakkolwiek podejrzewać o trefność.
[[File:Katz's Deli - Lunch.jpg|thumb|left|Kanapka Reubena zawiera mięso i ser, więc nie jest koszerna, chociaż jest żydowska.]]
Oczywiście są tacy, którzy nie wezmą do ust niczego, co mogliby jakkolwiek podejrzewać o trefność. Z drugiej strony jest wielu Żydów, którzy zasady ''kaszrut'' uważają za starożytne przesądy i łamią je z pełną świadomością. Dlatego nie należy mylić kuchni żydowskiej z kuchnią koszerną. Żydowskie delikatesy w Stanach Zjednoczonych często sprzedają na przykład kanapkę Reubena – złożoną z kromek pszenno-żytniego chleba, grubych plastrów peklowanej wołowiny i stopionego ementalera. Choć oczywiście niekoszerna, to jednak jest częścią żydowskiej kultury kulinarnej. Na krakowskim Kazimierzu znajdziemy niejedną restaurację serwującą potrawy, które mogą do złudzenia przypominać tradycyjne koszerne smakołyki, jak kawior po żydowsku, czulent czy gefilte fisz; ale jeśli te lokale stosują składniki bez certyfikatu koszerności, używają tych samych sprzętów do mięsa i nabiału, nie sprzedają swojego „zakwasu” przed Paschą itd. – to na pewno nie są koszerne, a co najwyżej „w stylu koszernym”. Są Żydzi, którzy na pewno nie będą w takich miejscach jeść, a są tacy, którym to nie robi różnicy.
Są też Żydzi, którzy wybierają złoty środek i niby przestrzegają zasad ''kaszrut'', ale dość liberalnie. Na przykład w domu jedzą koszernie, traktując to bardziej jako część swojego dziedzictwa narodowego niż wymóg religijny, ale poza domem chodzą do niekoszernych restauracji. Niektórzy stosują coś w rodzaju domniemania koszerności: jeżeli nie widać gołym okiem, że coś jest ewidentnie niekoszerne, to można to jeść. U średnio religijnych Żydów amerykańskich wykształcił się zwyczaj chodzenia do chińskich knajp – zwłaszcza w Boże Narodzenie, bo wtedy chrześcijańskie restauracje bywały zamknięte. Kuchnia chińska koszerną nie jest, ale mała ilość nabiału nabiału oraz fakt, że wieprzowina czy krewetki są drobno posiekane i ukryte wewnątrz pierożków czy sajgonek, sprawia, że jest akceptowalna dla Żydów, którzy reguł koszerności chcą się trzymać, ale nie nazbyt kurczowo.<ref> {{Cyt