Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Z wizytą w Soplicowie: Bigosu smak przedziwny

Dodane 80 bajtów, 19:46, 1 paź 2023
m
clean up
}} }}
Ale gdybyśmy cofnęli się do czasów faktycznie bliższych bohaterom ''Trylogii'', to okazałoby się, że bigos można było wprawdzie jeść z&nbsp;kapustą – ale kapusta była co najwyżej dodatkiem do bigosu, a&nbsp;nie jego integralnym składnikiem! Weźmy chociażby XVII-wieczną fraszkę Wacława Potockiego (znowu, a &nbsp;jakże!) o&nbsp;polskim szlachcicu, który to, wybrawszy się na bankiet do znajomego Włocha na czczo, powrócił z&nbsp;niego głodny. ''Nota bene'', jego przygoda przypomina dawną anegdotę o&nbsp;Polaku, co z&nbsp;podróży do Włoch wrócił wcześniej, niż był zaplanował, bo bał się, że jeśli w&nbsp;lecie częstowano go trawą, to w&nbsp;zimie będą go karmić sianem.<ref>{{Cyt
| nazwisko = Bystroń
| imię = Jan Stanisław
| strony = 35 }} }}
Dlaczego to jest śmieszne? Bo oto role się odwróciły i&nbsp;pan zjada resztki ze stołu własnej służby! I&nbsp;czegóż resztki tam mamy? Z&nbsp;jednej strony jest proste, ludowe danie, jakim była słonina duszona w&nbsp;kiszonej kapuście. Widać więc, że idea duszenia mięsa i&nbsp;tłuszczu zwierzęcego w&nbsp;kapuście była znana – tylko że nie nazywano tego bigosem! Z&nbsp;drugiej zaś strony mamy coś, co bigosem owszem nazywano, czyli posiekaną cielęcinę, zaprawioną zapewne na kwaśno-ostro-słodko, zgodnie z&nbsp;ówczesną sztuką kulinarną. To już potrawa droższa i&nbsp;wykwintniejsza, godna pańskiego stołu i&nbsp;znana z&nbsp;książek kucharskich spisanych na dworach magnackich. Może trochę dziwić jako jedzenie dla służby, ale możliwe przecież, że to już były resztki z&nbsp;pańskiego stołu, które oddano czeladzi. Wygłodniałemu i&nbsp;upokorzonemu podmiotowi lirycznemu dostałyby się zatem resztki resztek! Czy w&nbsp;sporządzonym z&nbsp;owych pozostałości posiłku kapusta ze słoniną była podanym oddzielnie dodatkiem do cielęcego bigosu, czy może wszystko to wymieszano w&nbsp;jednym garnku i&nbsp;razem odgrzano? Na to pytanie Potocki nie odpowiada, ale jeśli to drugie, to może właśnie w &nbsp;taki sposób doszło do wynalezienia bigosu, jaki znamy dzisiaj?
O takim właśnie bigosie pisał ksiądz Jędrzej Kitowicz, opisując polskie zwyczaje żywieniowe w&nbsp;pierwszych latach panowania króla Augusta III (pan. 1734–1763).
Z czasem słowo „hultaj” nabrało dzisiejszego pejoratywnego wydźwięku, a&nbsp;pochodzenie określenia „bigos hultajski” zapomniano. Gloger spekulował nawet, „że ponieważ w&nbsp;najlepszym bigosie jest najwięcej posiekanego mięsa, zachodziła więc pewna analogia z&nbsp;hultajstwem, którym nazywano dawniej rozbójników i&nbsp;awanturników, napadających i&nbsp;siekających szablami.”<ref>Gloger, ''op. cit.''</ref> I&nbsp;tak do dziś jeszcze można znaleźć wyjaśnienia, jak choćby w&nbsp;[https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Bigos&oldid=54979769 polskiej Wikipedii,] że bigos hultajski to bigos szczególnie obfitujący w&nbsp;mięso, a&nbsp;nie – jak w&nbsp;pierwotnym znaczeniu – potrawa, w&nbsp;której niedobór mięsa maskowano kapustą.
Do czasu, kiedy Mickiewicz pisał ''Pana Tadeusza'', bigos hultajski musiał już stać się na tyle popularny, że wyparł z&nbsp;kulinarnej świadomości Polaków wszystkie inne, dawniejsze, odmiany bigosu, dzięki czemu mógł wreszcie porzucić ów niepochlebny epitet i&nbsp;stać się po prostu bigosem. O&nbsp;przepisach na bigos z&nbsp;kapusty i&nbsp;mięsa nie zapominała żadna szanująca się autorka XIX-wiecznych książek kucharskich, z&nbsp;wielką (w &nbsp;przenośni i&nbsp;dosłownie) Lucyną Ćwierczakiewiczową na czele. Poniżej zamieszczam przepis podany przez jednego z&nbsp;najwierniejszych miłośników jej twórczości literackiej – Bolesława Prusa.
{{ cytat
Możliwe, rzecz jasna, że to źródło gdzieś jednak istnieje, a&nbsp;ten dziwaczny zwyczaj naprawdę kultywowano. Jeśli ktoś z&nbsp;Was przypomina sobie, że kiedyś o&nbsp;tym czytał, najlepiej z&nbsp;papierowego nośnika, to będę wdzięczny za namiary bibliograficzne. A&nbsp;może ktoś sam przyrządza tę potrawę w&nbsp;taki sposób i&nbsp;chciałby się podzielić osobistym doświadczeniem z&nbsp;wiwatującym bigosem?
Jedyny przepis, jaki znam, a &nbsp;który można by nazwać „bigosem z&nbsp;wiwatem” (choć to określenie w &nbsp;źródle się nie pojawia), to podpowiedź zawarta w &nbsp;XVII-wiecznym rękopisie kasztelana międzyrzeckiego Adama Grodzieckiego na dość rubaszny i &nbsp;nieco prymitywny kawał. Jest to bowiem bigos z &nbsp;takim wiwatem, że „czuć w nos”!
{{ Cytat
}} }}
Czy chodzi tu o &nbsp;dosłownie o &nbsp;jajeczka mrówek, czy też o &nbsp;ludową nazwę nasion jakiejś wiatropędnej rośliny, do końca nie wiadomo. Prof. Jarosław Dumanowski podejrzewa, że może tu chodzić o &nbsp;rdest ptasi.<ref>Dumanowski, ''op. cit.''</ref>
Tymczasem powróćmy jeszcze na koniec do ''Pana Tadeusza'', bo z&nbsp;argumentem, że przecież „bigos z&nbsp;wiwatem” pojawia się w&nbsp;poemacie Mickiewicza, również się spotkałem. Rzeczywiście, słowa „bigos” i&nbsp;„wiwat” znajdują się nawet w&nbsp;tym samym wersie. Ale kto tu wiwatuje – i&nbsp;to trzykrotnie? Czy garnek z&nbsp;bigosem (pod wpływem ciśnienia), czy może atakujący ten garnek myśliwi (z &nbsp;radości, że bigos już się odgrzał)? Przeczytajcie i&nbsp;oceńcie sami.
{{cytat
== Przepis ==
Jako że dzisiejszy wpis równie dobrze mogłem zatytułować „Bigos w literaturze”, to i &nbsp;przepis będzie w &nbsp;formie wiersza. Oto najdokładniejsza receptura sporządzenia klasycznego kapuściano-mięsnego bigosu, jaką udało mi się znaleźć w &nbsp;postaci rymowanej. Smacznego!
[[File:Bigos zwwk.jpg|thumb|A to mój własny bigos, tym razem z&nbsp;kiszoną kapustą. A&nbsp;do tego następujące przyprawy: cebula, pieprz, ziele angielskie, liście laurowe, majeranek, jałowiec, wędzona ostra papryka, kmin rzymski, goździki, szafran, suszone podgrzybki, suszone śliwki, miód, wytrawne czerwone wino, przecier pomidorowy.]]

Menu nawigacyjne