Otwórz menu główne

Zmiany

Co nam dała bitwa pod Wiedniem?

Dodane 9 bajtów, 4 czerwca
}} }}
Czyli księża zniechęcali Polaków do uprawy ziemniaków, bo ktoś mógłby przez przypadek dodać mąki ziemniaczanej do ciasta na hostię, a wtedy cała Eucharystia na nic. Kiedy ostatnio czytaliście podobną bzduręniedorzeczność?
Wróćmy jednak do Sobieskiego. Prawda jest taka, że nawet jeśli faktycznie otrzymał worek ziemniaków od cesarza, to mało prawdopodobne, aby w nich zasmakował. W owym czasie ludzie zamożni (a tylko tych było na nie stać) raczej brzydzili się jeść coś, co rośnie albo żyje w ziemi. Ziemniaki traktowali więc jako botaniczną ciekawostkę, uprawianą jako roślinę ozdobną. Brudne, niekształtne bulwy zupełnie ich nie interesowały. Wyjątkiem od reguły niejedzenia przez zamożnych tego, co rośnie w ziemi, były trufle; jakiś handlarz ziemniakami musiał zapewne przekonywać klientów, że ziemniak to taka jakby trufla, skoro do dziś bywa on nazywany kartoflem, co pochodzi ze zniekształcenia włoskiego słowa ''tartufo'', czyli właśnie „trufla”. Trzeba było jeszcze ponad stu lat, zanim kartofle staniały na tyle, by chłopi mogli wreszcie odkryć zalety tego jakże uniwersalnego warzywa, które można na różne sposoby przyrządzić i zjeść, ale można też przerobić na mąkę, krochmal, paszę, no i oczywiście wódkę.