Samym sadzeniem zajął się wilanowski ogrodnik Paweł Wienczarek, który swoją wiedzę o sadzeniu ziemniaków przekazał swemu zięciowi, Janowi Łubie. Ten ostatni, już za panowania Augusta II, jako pierwszy w Polsce uprawiał ziemniaki na większą skalę w swoim ogrodzie na podwarszawskich Nowolipkach i sprzedawał je za grubą kasę do kuchni królewskiej i magnackich. Tak przynajmniej podaje [https://books.google.pl/books?id=1B5KAAAAIAAJ&pg=PA539 encyklopedia Orgelbranda] z 1868 r. Zaś cytowany już prof. Zalewski dodaje, iż Łuba sprowadzał sadzeniaki całymi wozami z Saksonii, gdyż król „żądał półmiska ziemniaków (smażonych w całości {{...}}) jako dodatku do każdego obiadu”, powołując się przy tym na (uwaga!) „dobrze poinformowanego historyka”.
Ksiądz Jędrzej Kitowicz również wskazuje Saksonię jako miejsce, skąd „jabłka ziemne” sprowadzono do Polski (z tym że dopiero za Augusta III), podając przy tym dość oryginalne wyjaśnienie, dlaczego nie od razu się u nas przyjęły:
{{Cytat
Czyli księża zniechęcali Polaków do uprawy ziemniaków, bo ktoś mógłby przez przypadek dodać mąki ziemniaczanej do ciasta na hostię, a wtedy cała Eucharystia na nic. Kiedy ostatnio czytaliście podobną bzdurę?
Wróćmy jednak do Sobieskiego. Prawda jest taka, że nawet jeśli faktycznie otrzymał worek ziemniaków od cesarza, to mało prawdopodobne, aby w nich zasmakował. W owym czasie ludzie zamożni (a tylko tych było na nie stać) raczej brzydzili się jeść coś, co rośnie albo żyje w ziemi. Ziemniaki traktowali więc jako botaniczną ciekawostkę, uprawianą jako roślinę ozdobną. Brudne, niekształtne bulwy zupełnie ich nie interesowały. Wyjątkiem od reguły niejedzenia przez zamożnych tego, co rośnie w ziemi, były trufle; jakiś handlarz ziemniakami musiał zapewne przekonywać klientów, że ziemniak to taka jakby trufla, skoro do dziś bywa on nazywany kartoflem, co pochodzi ze zniekształcenia włoskiego słowa ''tartufo'', czyli właśnie „trufla”. Trzeba było jeszcze ponad stu lat, zanim kartofle staniały na tyle, by chłopi mogli wreszcie odkryć zalety tego jakże uniwersalnego warzywa, które można na różne sposoby przyrządzić i zjeść, ale można też przerobić na mąkę, krochmal, paszę, no i oczywiście wódkę.
== Buraki ==
| miejsce = North Charleston, SC
| rok = 2013
}}</ref> istnieje też inna wersja owej legendy. A w niej, jak wiadomościach Radia Erewań, okazuje się, że to byli Kozacy, ale nie Zaporoscy, tylko Dońscy; służyli w wojsku nie polskim, ale rosyjskim; maszerowali nie pod Wiedeń, tylko pod Azow; i nie po to, żeby go uratować przed zdobyciem, tylko po to, żeby go zdobyć (co miało miejsce w 1695 r.).
Tak czy siak, bardziej wiarygodne informacje o barszczu z buraków pojawiają się dopiero na początku XIX w., ale kto wie? Może faktycznie Kozacy już pod koniec XVII stulecia dodawali do swojego barszczu buraków?
== Bajgle ==
[[File:Bagel and Croissant.jpg|thumb|left|Narodziny rogala i bajgla wg R.O. Blechmana]]
Legenda ta ma też swój żydowski odpowiednik. Mianowicie, wiedeńscy Żydzi w podzięce dla polskiego króla i jego husarzy upiekli bułeczki w kształcie strzemiona. A że na strzemię po niemiecku mówi się ''Bügel'', to bułeczki nazwano z żydowska bajglami. Bajgle zawędrowały później do Nowego Jorku, gdzie kanapka z przekrojonego na pół bajgla posmarowanego śmietankowym serkiem i przykrytego plasterkiem wędzonego łososia (''bagel with cream cheese and lox'') stała się najpopularniejszą przekąską najpierw żydowską, a w drugiej połowie XX w. – ogólnoamerykańską.
Co do Amerykanów, to nie byliby sobą, gdyby nie spróbowali skrzyżować dwóch dobrych rzeczy w jedną, jeszcze lepszą. Tak właśnie w brooklyńskiej piekarni w 2014 r. narodził się ''[https://www.eonline.com/news/500423/everything-you-need-to-know-about-the-cragel-half-bagel-half-croissant-and-100-happiness cragel]'', czyli ''croissant'' i bajgiel w jednym.
Legenda nie wyjaśnia jednej rzeczy: dlaczego bajgla mieli wynaleźć Żydzi wiedeńscy, jeśli już od dawna wypiekali go Żydzi krakowscy? Najstarsza znana pisemna wzmianka o żydowskim bajglu pochodzi z przepisów antyzbytkowych wydanych przez gminę żydowską w Krakowie w 1610 r. A wzmianki o spokrewnionym z bajglem obwarzanku pochodzą już z czasów królowej Jadwigi (o tym, [[Bajgle, precle, obwarzanki|jak odróżnić bajgiel od obwarzanka, a obwarzanek od precla]], obiecuję napisać w osobnym wpisie). Jak jednak pisze Maria Balinska,<ref>{{Cyt
| nazwisko = Balinska
| imię = Maria
}} }}
Legenda o Kulczyckim jest taka, że oprócz wymienionych wyżej nagród, dostał jeszcze od polskiego króla część łupów zdobytych w obozie tureckim, w tym worki z czymś, co początkowo wzięto za paszę dla wielbłądów (a może nawet za wielbłądzie bobki?). Kulczycki, jako osoba świetnie znająca tureckie zwyczaje, od razu rozpoznał w tych workach kawę. Tak zaopatrzony otwarł pierwszą w Wiedniu kawiarnię o nazwie ''Hof zur Blauen Flasche'', czyli Dom pod Błękitną Flaszą. Ze względów marketingowych Kulczycki prezentował się tam w tureckim przebraniu – zapewne nawet tym samym, którego użył, by przenosić wiadomości między oblężonym Wiedniem a obozem wojsk sprzymierzonych. Jemu też przypisuje się pomysł, by kawę uczynić bardziej pijalną dla nieprzyzwyczajonych do niej chrześcijan poprzez dodanie do niej mleka i miodu.
I choć i do tej legendy istnieją kontrlegendy, wedle których Kulczycki wcale nie założył pierwszej kawiarni w Wiedniu, bo o trzy lata ubiegł go ormiański (a może grecki?) kupiec Johannes Diodato, to niewątpliwie Kulczycki był – obok [https://www.trzesniewski.at/shop/broetchen Franciszka Trześniewskiego,] autora „niewymawialnie dobrych kanapek” – jednym z dwóch Polaków, którzy przyczynili się do rozwoju sceny kulinarnej stolicy Austrii. No chyba że Kulczycki był Ukraińcem. Albo Serbem.
Na dzisiaj starczy, ale napiszcie w komentarzach, o czym chcielibyście poczytać więcej. O barszczu, o bajglach, a może o [[Kawa czy herbata?|kawie]]? Do następnego!