Byliście już na grzybach w tym roku? Jeśli mieszkacie w Polsce, to spora szansa, że tak. W tym kraju grzybobranie jest przecież czymś w rodzaju sportu narodowego. Według badań CBOS, ponad trzy czwarte Polaków zbierało kiedyś grzyby, a ponad dwie piąte – robi to regularnie.<ref>{{Cyt
}}</ref> Zgodnie z klasyfikacją zaproponowaną ponad pół wieku temu przez państwa Wassonów, autorów książki o roli grzybów w dziejach i kulturze Rosji i świata,<ref>{{Cyt
}}</ref> Polska, razem z innymi narodami bałto-słowiańskimi oraz mieszkańcami północnych Włoch, są ludem ''mykofilnym'', czyli grzybolubnym. Ich przeciwieństwem są narody ''mykofobiczne'', w Europie skupione głównie w basenie Morza Północnego, dla których szczytem grzybowego ryzykanctwa jest zakup plastikowego pudełka z pieczarkami w supermarkecie.
Sezon grzybowy w pełni, w związku z czym proponuję ponowną wizytę w Soplicowie, żeby przypomnieć sobie, jak „uroczysty obrzęd grzybobrania” wyglądał w wykonaniu Sędziego Soplicy, jego domowników i znajomych.
{{ Cytat
}}, księga III, wersy 220–236 }}
Państwo Wassonowie, autorzy książki o roli grzybów w dziejach i kulturze Rosji,<ref>{{Cyt
}}</ref> zaproponowali ponad pół wieku temu podział narodów świata na dwie kategorie: ''mykofilne'', czyli grzybolubne, oraz ''mykofobiczne'', gdzie szczytem grzybowego ryzykanctwa jest zakup plastikowego pudełka z pieczarkami w supermarkecie. Za mykofobiczne Wassonowie uznają przede wszystkim wybrzeża Morza Północnego. Do mykofilnych natomiast zaliczają się przede wszystkim narody słowiańskie i bałtyjskie (w tym Polska i Litwa), a w Europie także Włochy.
Grzybobranie jest w Polsce czymś w rodzaju sportu narodowego.