Z XVI wieku to tyle. Kolejne warzywne zapożyczenia z włoskiego są już dużo późniejsze. Najwcześniejsze źródłowe poświadczenie ,,szparaga" (z dawnego wł. '',,sparago"'') pochodzi ze słownika z 1605 r.; ,,selera" (z dialektycznej wł. formy '',,sellero"'') -- z fraszki Wacława Potockiego z 1656 r.; ,,kaulifiora" (,,kalafior" -- z wł. '',,cavolfiore"'', dosł. ,,kwiat kapuściany") -- ze słownika z 1680 r.; a ,,brochuła" (,,brokuł" -- z wł. '',,broccolo"'') i ,,kaulerapy" (,,kalarepa" -- z wł. '',,cavolo raapa"'', dosł. ,,kapuściana rzepa") -- z ''Compendium ferculorum'' Stanisława Czernieckiego z 1682 r. A na ,,pomidora" to trzeba było czekać aż do XIX w.
Wychodziłoby więc na to, że jeśli jakieś warzywa rozpowszechniły się w Polsce za czasów królowej Bony, to mogły to być sałata, por, fasola i być może karczochy. Z tego zbioru tylko por należy do standardowego polskiego zestawu warzyw do gotowania rosołu, który znamy pod zbiorczą nazwą ,,włoszczyzny". Pamiętajcie tylko, żeby przy gotowaniu porów nie przesadzać z olejkiem migdałowym!
W każdym razie sam fakt, że jakieś warzywa zaczęto w Polsce uprawiać i jadać mniej więcej za czasów Bony, nie oznacza jeszcze, że to sprowadzenie ich nad Wisłę jest jej zasługą. Kontakty między Polską a Włochami miały miejsce już przed Boną i trwały po jej powrocie do Bari. Samo jej przybycie do Krakowa mogło być przynajmniej częściowo wyrazem ogólnej mody na kulturę włoską. Zygmunt Stary miał już włoskie stroje, włoskie meble, włoskich nadwornych artystów i muzyków, pałac we włoskim stylu -- to i za żonę wziął sobie Włoszkę.