Ciekawe jest skojarzenie pszczół z „pasieką Piasta”, którego rzekomo dokonał wojewoda Bełżecki – niewątpliwie oczekując, że będzie to nawiązanie zrozumiałe dla słuchającej go szlachty. Przecież w naszych czasach legendarny protoplasta rodzimej polskiej dynastii królewskiej jest raczej kojarzony z kołodziejstwem niż z pszczelarstwem. Zobaczmy więc, co o zawodzie Piasta tak naprawdę mówią dawne kroniki.
W najstarszym wariancie podania o Piaście, którą znamy z dzieła wspomnianego już anonimowego Gala, Piast nie był ani nie hodował pszczół, ani nie wyrabiał kół; był tylko zwykłym, prostym oraczem, który nieznajomych gości poczęstował wieprzowiną i piwem, przygotowanymi na postrzyżyny syna. Podanie to ewoluowało w kolejnych kronikach, ale dopiero w XVI-wiecznej kronice Marcin Bielskiego Piast staje się bartnikiem (czyi zbieraczem, który wykrada miód dzikim pszczołom), a do wieprzowiny zamiast piwa podaje gościom miód sycony (czyli pitny).
{{ Cytat
}} }}
O ile wersja z Piastem kołodziejem ostatecznie przyjęła się lepiej niż z Piastem bartnikiem, to w czasie elekcji 1669 r. ewidentnie nawiązanie do Piastowskiej pasieki nie budziło jeszcze zdziwienia (mimo że pasieka to nie barć, a bartnik to nie pszczelarz). Natomiast do dziś pokutuje dość powszechne przekonanie, że miód pitny był napojem, którym mógł delektować się prosty kmieć w pradziejach państwa polskiego. Źródła historyczne wskazują jednak na co innego: miód pitny zawsze był napojem luksusowym, dostępnym tylko ludziom zamożnym i na ogół zarezerwowanym na specjalne okazje. Na codzień pragnienie, gaszono jednak piwem.
== Mała dygresja: co by było gdyby…? ==