Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Ani z papryki, ani ze Szczecina: Suplement

Dodane 2713 bajtów, 00:23, 27 kwi 2020
brak opisu edycji
Jak widać, wiele przypraw można było z powodzeniem stosować (i nazywać) zamiennie. I tak, do paprykarza szczecińskiego, czyli polskiej konserwy, zainspirowanej senegalską potrawą, o nazwie pochodzenia węgierskiego, trafiały atlantyckie ryby, pulpa pomidorowa z Bułgarii, pieprz ''melegueta'', zwany „gwinejskim” bądź „nigeryjskim”, tudzież „aframonem madagaskarskim”, oraz papryczka ''malagueta'', którą Portugalczycy pierwotnie wyhodowali z Ameryce, a uprawiali w Mozambiku… Trudno chyba o bardziej kosmopolityczne danie niż ta rybno-warzywna masa z puszki, która dobrze smakuje tylko na wycieczce.
 
== Śladem śledziożerców ==
Na koniec kilka słów o głównym powodzie mojej wyprawy do Szczecina. Noc Śledziożerców to wydarzenie cykliczne organizowane przez miłośników śledzi od co najmniej osiemnastu lat w miesiącach na literę L w restauracji Na Kuńcu Korytarza na Zamku Książąt Pomorskich. Format spotkania jest prosty: każdy z uczestników przynosi przygotowaną przez siebie potrawę ze śledzia, opowiada o niej kilka słów, a reszta słuchając degustuje. Nie ma ocen ani rankingu, jest za to kontemplacja pospolitej, ale przepysznej ryby, o której Tuwim pisał, że to „kawior ubogich, ust pokusa, bezsenne noce Lukullusa”.<ref>Julian Tuwim, ''Kwiaty polskie''</ref>
 
Ja w tym roku, w ostatni poniedziałek przed Wielkim Postem, a zarazem w moje urodziny, byłem tam po raz pierwszy w życiu i żywię cichą nadzieję, że nie ostatni. Paluszki, pierogi, żurek, deser to tylko niektóre ze smakołyków, które mogłem tam skosztować, a to wszystko – ze śledziem w roli głównej! Dokładniejszą relację można przeczytać szczecińskiej ''Wyborczej''.<ref>{{Cyt
| tytuł = Wyborcza.pl
| nazwisko r = Wytrawny
| imię r = Adam
| rozdział = „Paluszki Piklinguszki”, czyli najnowsze szalone pomysły kultowej Nocy Śledziożerców
| adres rozdziału = https://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,25730183,paluszki-piklinguszki-czyli-najnowsze-szalone-pomysly-kultowej.html?fbclid=IwAR1tYEBPZdI4tzTXGKSIhQQCJM98ylHqNbVWSJah5oxw7ULxLQ0nDHkGWSM
| wydawca = Agora
| miejsce = Szczecin
| data = 25 lutego 2020
}}</ref> Ja skupię się tu na tym, co sam przygotowałem.
 
Zrobiłem nie jedną, a dwie potrawy. Jedną była klasyczna sałatka śledziowo-ziemniaczana, którą nauczyłem się robić od Mamy. Ziemniaki, jabłko, czerwona fasola, czerwona cebula, ogórek kiszony, jajka na twardo, odrobina majonezu i musztardy… Jedynym udziwnieniem było użycie śledzi wędzonych. Danie może mało wykwintne, ale smaczne.
 
Drugim natomiast był kulinarno-historyczny eksperyment podobny do tego, który robiłem już kiedyś, gdy pisałem o [[Prawdziwy_staropolski_bigos#Przepis|prawdziwie staropolskim bigosie]] – bez kapusty i niekoniecznie z mięsem. Tym razem popełniłem więc bigosek śledziowo-agrestowy. Drobno pokrojone różowe śledzie, wymoczone najpierw w mleku, zamarynowałem w oleju z przyprawami (pieprz, ziele angielskie, goździki, kmin rzymski, gorczyca, kolendra, liść laurowy, koperek), a następnie połączyłem z agrestem duszonym na oliwie z cebulą, zielonym pieprzem, cukrem, cynamonem i gałką muszkatołową. Uważam, że eksperyment się całkiem udał i można go jeszcze powtórzyć.

Menu nawigacyjne