Otwórz menu główne

Zmiany

Ani z papryki, ani ze Szczecina: Suplement

Dodane 17 bajtów, 07:17, 27 kwi 2020
Na koniec kilka słów o&nbsp;głównym powodzie mojej wyprawy do Szczecina. Noc Śledziożerców to wydarzenie cykliczne organizowane przez miłośników śledzi od co najmniej osiemnastu lat w&nbsp;miesiącach na literę L w&nbsp;restauracji Na Kuńcu Korytarza na Zamku Książąt Pomorskich. Format spotkania jest prosty: każdy z&nbsp;uczestników przynosi przygotowaną przez siebie potrawę ze śledzia, opowiada o&nbsp;niej kilka słów, a&nbsp;reszta słuchając degustuje. Nie ma ocen ani rankingu, jest za to kontemplacja pospolitej, ale przepysznej ryby, o&nbsp;której Tuwim pisał, że to „kawior ubogich, ust pokusa, bezsenne noce Lukullusa”.<ref>Julian Tuwim, ''Kwiaty polskie''</ref>
Ja w&nbsp;tym roku, w&nbsp;ostatni poniedziałek przed Wielkim Postem, a&nbsp;zarazem w&nbsp;moje urodziny, byłem tam po raz pierwszy w&nbsp;życiu (i&nbsp;żywię cichą nadzieję, że nie ostatni). Paluszki, pierogi, żurek ([[Z_wizytą_w_Soplicowie:_Ostatnia_uczta_staropolska#Zupy|o nim już niedawno pisałem]]), czy deser to tylko niektóre ze smakołyków, które mogłem tam skosztować, a. A&nbsp;to wszystko – ze śledziem w&nbsp;roli głównej! [https://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,25730183,paluszki-piklinguszki-czyli-najnowsze-szalone-pomysly-kultowej.html?fbclid=IwAR1tYEBPZdI4tzTXGKSIhQQCJM98ylHqNbVWSJah5oxw7ULxLQ0nDHkGWSM Dokładniejszą relację] można przeczytać w&nbsp;szczecińskiej ''Wyborczej''. Ja skupię się tu na tym, co sam przygotowałem.
[[File:Noc śledziożerców (1).jpg|thumb|upright=.7|left|Sałatka ziemniaczna z&nbsp;wędzonym śledziem (u góry) i&nbsp;bigosek śledziowo-agrestowy (u dołu)]]
Zrobiłem nie jedną, a&nbsp;dwie potrawy. Jedną była klasyczna sałatka śledziowo-ziemniaczana, którą nauczyłem się robić od Mamy. Ziemniaki, jabłko, czerwona fasola, czerwona cebula, ogórek kiszony, jajka na twardo, odrobina majonezu i&nbsp;musztardy… Jedynym udziwnieniem było użycie śledzi wędzonych. Danie może mało wykwintne, ale bardzo smaczne.
Drugim natomiast był kulinarno-historyczny eksperyment podobny do tego, który robiłem już kiedyś, gdy pisałem o&nbsp;[[Prawdziwy_staropolski_bigos#Przepis|prawdziwie staropolskim bigosie]] – bez kapusty i&nbsp;niekoniecznie z&nbsp;mięsem. Tym razem popełniłem więc bigosek śledziowo-agrestowy. Drobno pokrojone różowe śledzie, wymoczone najpierw w&nbsp;mleku, zamarynowałem w&nbsp;oleju z&nbsp;przyprawami (pieprz, ziele angielskie, goździki, kmin rzymski, gorczyca, kolendra, liść laurowy, koperek), a&nbsp;następnie połączyłem z&nbsp;agrestem duszonym na oliwie z&nbsp;cebulą, zielonym pieprzem, cukrem, cynamonem i&nbsp;gałką muszkatołową. Uważam, że eksperyment się całkiem udał i&nbsp;można go jeszcze powtórzyć.