Ale tu mamy kolejny problem: pierożki z mapki różnią się nie tylko tym, że w różnych językach mają różne nazwy. Różnią się też nadzieniem (surowe mięso, gotowane mięso, warzywa, ser), kształtem (kółka, półkola, trójkąty, kwadraty, uszka, sakiewki), sposobem gotowania (we wrzątku, na parze) i sposobem podania (z omastą, z sosem, w zupie itd.). Ostatecznie łączy je tylko to, że coś zostało zawinięte w przaśne ciasto i ugotowane. A to już jest pomysł na tyle ogólny i prosty, że mogły na niego wpaść gospodynie w różnych miejscach i czasach -- zupełnie niezależnie od siebie. Nie ma powodu sądzić, by wszystkie na świecie kołduny, wareniki, pielmienie, kreplachy, ravioli, manty, chinkali, momosy, samosy, sambosaki, czuczwary czy gyozy pochodziły od jednego wspólnego prapieroga. Każdy, kto miał pod ręką pszenną mąkę, mógł wymyślić sam, bez odgapiania od innych, żeby kawałek jedzenia zawinąć w ciasto i ugotować. A to by tłumaczyło tak wielką pierogową różnorodność.
W to, że polskie pierogi i ukraińskie wareniki pochodzą od wspólnego przodka, jestem znacznie bardziej skłonny uwierzyć, bo jedne od drugich różnią się właściwie tylko nazwą.
== Różne Rusie ==